Dziennik wojny - dzień dwieście dziewięćdziesiąty pierwszy drugiego roku (656)
Presja ma sens.
- Chcemy, żeby do końca 2024 roku Rosja stanęła przed decyzją: siada przy stole negocjacyjnym na warunkach akceptowalnych dla Ukrainy, albo będzie musiała zmierzyć się z silniejszą Ukrainą, wspieraną przez bazę przemysłu obronnego USA i Europy
- powiedział Fajny na Forum Bezpieczeństwa w Aspen.
- Bądź grzeczny, a jak nie, to popamiętasz,
to inna sprawa. Rangę tej deklaracji obniża też to, że została wygłoszona przez no właśnie, podrzędnego jednak urzędnika. Na tyle znaczącego, żeby nie można było powiedzieć, że Biały Dom nic nie mówi i na tyle nie znaczącego, żeby można było powiedzieć, że to jego prywatna opinia.
Problem w tym, że dla mających coraz większą pewność wygranej Republikanów Ukraina nie jest pierwszoplanowym problemem.
Ukraina musi pogodzić się z tym, że w zamian za pokój będzie musiała oddać część terytoriów - uważa republikański senator James Vance. Ma na myśli Krym i Donbas.
Kiedy do nich dotrze, że z Rosją nie ma takiego typu "pokoju"?
Przy okazji, po czwartej debacie republikańskich kandydatów na kandydatów Nikky Haley jest coraz bliższa ostatecznego starcia z Trumpem. Najbliższe dwie debaty przewidują konfigurację Trump vs. Haley w New Hamshire i Trump vs. Haley vs. DeSantis w Iowa.
Ocena wyniku debaty w Alabamie. Trump debaty generalnie bojkotuje. |
Żeby wziąć udział w debacie trzeba mieć w trzech sondażach powyżej dziesięciu procent i przynajmniej jeden z nich musi być przeprowadzony w stanie, w którym ma odbyć się debata. Jeśli nic się nie zmieni (bo do połowy stycznia mogą dojść jeden-dwa sondaże, które zmienią skład uczestników debaty, oznacza to, że coraz bardziej w grze liczy się trójka Trump, DeSantis i Haley, a być może wręcz Trump i Haley.
Warto przy tym zauważyć, że debaty ogląda coraz mniej osób, co oznacza, że coraz więcej wie, czy będzie głosować i na kogo.
Jak to się przekłada na sytuację Ukrainy?
Amerykańska pomoc dzieli się na cztery grupy:
- kasa na produkcję potrzebnych materiałów wojennych w fabrykach amerykańskich (i należących do firm amerykańskich fabrykach u sojuszników),
- kasa na uzupełnienie stanów magazynowych w magazynach USArmy po przekazaniu sprzętu na Ukrainę
- kasa na wymianę posowieckiego sprzętu zalegającego u sojuszników na sprzęt amerykański lub budowany wspólnie z Amerykanami,
- kasa na stabilizację budżetu Ukrainy - i to w zasadzie jest jedyna gotówka, jaką Ukraina dostaje.
Co jest w tym jednak ważne to fakt, że pomoc amerykańska to bezzwrotna dotacja (zwrotna, ale nie w formie gotówkowej). Reszta to kredyty i pożyczki (obligacje to pożyczka). Utrata nawet tej "bezzwrotnej" kwoty to poważne zachwianie finansów, szczególnie, że zablokowany przez Węgry pakiet z Unii Europejskiej też wisi na włosku. Na dokładkę Niemcy chcą zmniejszenia pomocy unijnej dla Ukrainy w ramach Europejskiego Funduszu na Rzecz Pokoju (ale o tym mediach ukraińskich za dużo się nie pisze).
Z sytuacji skorzystała natychmiast Japonia, która zapowiedziała, że znalazła cztery i pół miliarda dolarów na odbudowę Ukrainy.
I tak się robi soft power.
Pozostając w kontekstach międzynarodowych.
Fiński Sąd Najwyższy zakazał ekstradycji na Ukrainę i natychmiastowe zwolnienie poszukiwanego za zbrodnie wojenne rosyjskiego neonazisty Jana Piotrowskiego aka Wojsława Tordena "Słowianina". Koleś w latach 2014-15 był jednym z dowódców w Donbabwe w batalionie "Rusicz". "Zasłynął" z pozowania do zdjęć nad zwłokami ukraińskich żołnierzy. Na ciele ma tatuaże z nazistowską symboliką.
Cóż wzbudziło wątpliwości sędziów? Otóż ich zdaniem Ukraina nie jest państwem demokratycznym, a w ukraińskich więzieniach torturuje się jeńców. Nie ma żadnych wiarygodnych informacji, które by to potwierdzały, ale dla "rozgrzanych sędziów" to nie problem. Jak widać, "onuce" w aparacie sprawiedliwości to nie tylko nasz problem.
Fińskie służby zareagowały z szybkością błyskawicy i natychmiast... zatrzymały go i wszczęły postępowanie w sprawie zbrodni wojennych na... Ukrainie oraz o terroryzm. Prawo Finlandii pozwala na takie dochodzenie, jeśli jest to w interesie Finlandii i wymiaru sprawiedliwości.
Pietrowskiemu grozi też deportacja do Rosji.
To jak Rosja, terroryści i służby.
Ciekawie rozwija się kwestia zabójstwa Eljasza Kiły... Kiwy. Były deputowany do Werhownej Rady, który z pozycji skrajnie antyrosyjskich przeszedł płynnie, jak Grzegorz Braun na promoskiewskie został w Mikołajki znaleziony z dziurą w głowie w jednym z moskiewskich parków.
Nikt nic nie wie. Ostatnimi osobami, które go widziały, był jego ochroniarz i kochanka (która zaprzecza, że coś ją z nim łączyło, ale o tym dalej).
Po kilku dniach Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała film z miejsca zabójstwa, wykonany kilka godzin po nim. Na miejscu leżą jeszcze rzeczy Kiły, ale trupa już nie ma. W tle widać rozstawiających się policjantów, pilnujących miejsca zdarzenia.
Trudno o lepszy podpis "to nasza robota".
Egzekucję wykonano w miejscu, gdzie Kiła regularnie nagrywał swoje antyukraińskie filmiki. Nie jest to jednak miejsce powszechnie użytkowane. Wręcz przeciwnie, raczej dyskretnie ukryte. Ktoś zatem wiedział nie tylko gdzie, ale i kiedy lub czekał na okazję. Co zimą nie jest zbyt komfortowe.
Dodatkowo, człowiek ten podszedł do Kiły bardzo blisko (strzał oddano z małej odległości). Działo się to w miejscu gęsto zarośniętym, więc trudno tu podejść dyskretnie po cichu. Oczywiście, w nocy łatwiej szczególnie, gdy ofiara skupia się na nagraniu filmu. Ale nadal jest to ryzykowne i może spłoszyć cel. Zatem wykonawca raczej był zdrajcy znany.
Ze zdjęć (oszczędzę ich wam) wynika, że strzał został oddany z przodu w czoło nad nasadą nosa (bardzo wrażliwe miejsce, natwardsza z naszych kości - czołowa - zaczyna się tuż wyżej).
Słowem strzelał fachowiec, będący znajomym ofiary.
Jak wspomniałem, ostatnimi osobami, które widziały Kiłę, była jego laska, Tatiana i jego ochroniarz Jurij.
Jurij Ruzanow wszędzie chodził z Kiłą, mówił, że jest z FSB i chwalił się swoim pistoletem.
Jeszcze ciekawszą postacią jest Tatiana. Tatiana Pop. Dziennikarka. Przynajmniej nominalnie, bo faktycznie luksusowa dziwka kobieta do towarzystwa w łóżku i nie tylko oraz najprawdopodobniej agentka z ramienia którejś ze służb obstawiająca różnych ludzi.
Początek jej kariery to rozbicie małżeństwa ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych za Janukowycza Witalija Zacharczenki. Minister rozwiódł się dla niej z żoną, ale został na lodzie, bo Tatiana go puściła kantem i zajęła się Sergiejem Kurczenko, zwanym "cudownym dzieckiem biznesu ery Janukowycza". W wieku niespełna trzydziestu lat wszedł on do ścisłej czołówki najbogatszych Ukraińców. Po Majdanie uciekł do Rosji i został obłożony sankcjami Unii Europejskiej.
Po ucieczce do Rosji Tatiana porzuciła Kurczenkę i zajęła się synem Janukowycza, a także uwodziła inne osoby z "emigracji".
W latach 2016-17, kiedy Kiła-Kiwa był doradcą ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, romansowała z nim. Było to po tym, kiedy Kiła wyleciał z ukraińskiej policji, gdzie kierował pionem do zwalczania przestępczości narkotykowej. Po serii afer oraz oskarżeń o niezgodne z prawem metody działania, cała policja została poddana weryfikacji. Kiła do niej nie przystąpił i wywalili go z roboty.
Kiedy wiosną 2022 roku Kiła uciekł do Rosji, Tatiana odnowiła z nim kontakt. Równocześnie odnowiła relacje z Zacharczenką. Jego pieniędzmi finansuje działalność kolejnej uciekinierki z Ukrainy, dziennikarki Diany Panczenko, oskarżanej przez SBU o usprawiedliwianie rosyjskich zbrodni.
W międzyczasie odbiła męża pochodzącej z Ukrainy piosenkarce Janie Sołonko, która jednak uciekła jesienią tego roku z Rosji do USA i stara się wrócić na Ukrainę.
Tatiana Pop mieszka z tymże byłym mężem piosenkarki, pochodzącym z Ukrainy byłym uczestnikiem jakiegoś durnego programu pod nazwą "Kawaler".
"Moda na sukces" w wersji ukraińskiej. Jaką trzeba mieć kondycję, żeby obsługiwać łóżkowo tylu gości na raz?
No dobra, a teraz bez jaj. Działanie Tatiany to w służbach nic nowego. Służby od zawsze podstawiały różnym znaczącym ludziom swoje bezpruderyjne kobiety, które w ten sposób pozyskiwały konieczne informacje lub zyskiwały wpływ na ich decyzje. Nic nowego. W średniowieczu to nawet miało nazwę: małżeństwo dynastyczne, a także: metresa lub faworyta władcy (faworyt władczyni). W tej dziedzinie postęp jest tylko w technologii, a nie w metodach operacyjnych.
Ale przyjrzyjmy się działalności Tatiany.
Jej aktywność układa się w pewien wzór. Najpierw obstawiała osobistości o poglądach prorosyjkich, usadowione w newralgicznych punktach ukraińskiego systemu, najczęściej MSW i na styku biznesu i polityki. Po ucieczce do Rosji nadal działała w tym samym środowisku.
Na czyją rzecz? Rosji? Rosja nie ma innych środków kontroli swoich ludzi, niż przechodnia dziwka?
Dość wymowne jest jej zainteresowanie Kiwą. Zaczęło się po tym, jak Kiwa wyleciał z policji za niezgodne z prawem metody walki z narkobinesem. Porzuciła go krótko przed tym, jak jawnie przeszedł na pozycje prorosyjskie.
Ona go przeciągnęła, czy rozpracowywała gościa w związku z już istniejącymi podejrzeniami co do jego faktycznych poglądów, a kiedy było już wiadomo, co i jak, przeszła do innych zadań.
Pracuje dla FSB, czy SBU?
Szczerze mówiąc, obstawiam SBU i to w przypadku obydwojga, czyli i Jurija Ruzanowa, i Tatiany Pop. W jego przypadku procedura werbunku jest tak podręcznikowa, że aż podejrzana. Nie jest wykluczone, że chłopak specjalnie się wystawił na werbunek, żeby przeniknąć na drugą stronę. Działalność Tatiany Pop natomiast nie ma sensu przy przyjęciu założenia, że działa na rzecz Rosjan. Moskale nie muszą tak głęboko infiltrować ukraińskiej emigracji, w której większość i tak im chętnie donosi na kolegów i jest całkowicie pod kontrolą służb.
I teraz pytanie kluczowe, dla kogo pracował Kiwa? Przecież jego przejście od radykałów z Prawego Sektora (nadal programowo antyrosyjskiego) do prorosyjskiej Platformy Opozycyjnej - Za Życiem, od bohatera bitwy o Debalcewo, skąd ewakuował tysiąc osób, w tym starców i dzieci, do zdrajcy popierającego najazd też jest dziwne. W dwa lata zwrot o sto osiemdziesiąt stopni.
Więc może jednak zwolnienie z policji pod mglistymi zarzutami przekroczenia uprawnień (a naprawdę niepoddania się weryfikacji) było elementem gry, w które weszły rosyjskie służby, łykając nowego agenta?
I jaką rolę pełniła w tej grze Tatiana? Werbowniczki wprowadzającej w świat gry cieni? Ale na czyją rzecz?
Jedna z hipotez jest taka, że cała trójka pracowała dla SBU infiltrując prorosyjskie środowiska ukraińskie i ich powiązania z krajem. Być może "ucieczka" Diany Panczenko z Rosji to element gry rosyjskich służb. A może ona też grała po stronie ukraińskiej, uwiarygodniona wcześniej jako proputinowska propagandystka, a uciekła, bo zaczęło się robić niebezpiecznie? Może nawiać miała cała siatka, ale reszta już nie zdążyła?
Dlaczego SBU miałoby w taki sposób likwidować Kiwę? A może zlikwidowała go FSB, zorientowawszy się w jego działalności, a nie mogąc bez kompromitacji ujawnić, że się dawała wodzić za nos?
A może Kiła działał na rzecz Rosji? Może zorientował się w działalności Jurija i Tatiany, infiltrujących go z ramienia SBU i sprzątnął go Jurij, nim Kiła zdążył zawiadomić rosyjskie służby.
A może?..
Pytań więcej, niż odpowiedzi. Niektórych nie poznamy nigdy.
W każdym razie zaraz po zabójstwie oboje zostali zatrzymani i całą noc ich przesłuchiwano, pozostawiając po zakończeniu przesłuchań pod strażą.
Kontynuując wątek "sukcesów" służb Jebanarium, Moskale zatrzymali podejrzanego o dokonanie zamachów na Magistrali Bajkalsko-Amurskiej. Sąd w Omsku nakazał nawet jego aresztowanie.
Sprawcą ma być obywatel Białorusi, działający na zlecenie ukraińskie. Samodzielnie przewiózł z Białorusi co najmniej siedem ładunków wybuchowych, przewiózł przez całą Rosję pod granicę chińską (bo na pełnej kopalń Syberii nie dałoby się ich zdobyć), zaminował jeden pociąg z cysternami, powodując wybuch i pożar w tunelu 29 listopada, a następnie zamiast uciec zaminował drugą nitkę, która wybuchła 30 listopada. I przez dziesięć dni skutecznie się ukrywał, zamiast ewakuować z Rosji do Chin chociażby.
Prawda, że logiczne? Jeden koleś wykonuje robotę oddziału komandosów, wspieranego przez siatkę wywiadowczą. Lepszy od specnazu.
Na Białorusi skorzystano z okazji i zatrzymano kolejne dwadzieścia niewygodnych dla władzy osób.
W Jebanarium mają bowiem poważny problem. Co jest gorze: opowiedzieć, że jeden chłopek-roztropek jest w stanie rozpierniczyć strategiczną linię kolejową, czy przyznać, że ukraińscy komandosi robią w Rosji, co chcą?
To teraz trochę mniej zabawna historia.
W Obwodzie Briańskim czternastoletnia Alina przyniosła do szkoły obrzyna, którego ukradła ojcu z sejfu, wcześniej kradnąc mu klucz do szafy pancernej. W klasie wyjęła tę armatę z torby i strzeliła do koleżanek. Jedna zmarła, cztery w szpitalach.
Przypadek standardowy: cicha, nieśmiała dziewczynka, gnojona przez klasę, nie wytrzymała. Jedne robią krzywdę sobie, inne prześladowcom.
Policja zatrzymała dyrektorkę szkoły. Na razie nie ma zarzutów, choć mogą się pojawić. Do 30 listopada szkoła była ochraniana przez prywatną firmę, ale umowa wygasła.
A będzie gorzej.
Wracając do tematów wojennych...
Swój plan na rok 2024 ogłosił też ukraiński minister obrony Rustem Umerow. I tu już jest pewien konkret, bo jako cel strategiczny wskazał on zmuszenie Rosjan do opuszczenia Krymu.
Przy czym nie musi to oznaczać wcale bezpośredniego zajmowania półwyspu. A w każdym razie nie od razu. Już doprowadzono do tego, że z portów na Krymie wycofał się trzon Floty Czarnomorskiej. Obrona przeciwlotnicza jest mocno poharatana. Ostatnio nasiliły się zamachy na bojców głównie poprzez podawanie im zatrutego jedzenia i napojów. Półwysep jest regularnie atakowany dronami powietrznymi i morskimi. Cele wojskowe ustępują miejsca celom infrastrukturalnym. Cierpią mieszkańcy półwyspu, to prawda, ale zmarznięty bojec to bezwartościowy bojec.
"Zmarznięty na próżno podczas wojny przypasuje broń. Wygląd nie ma znaczenia, gdy siła zawodzi"
mówił wizygocki biskup Eugeniusz z Toledo.
I do tego rajdy ukraińskich komandosów i piechoty morskiej.
Krym ma się dla Moskali stać miejscem nie do życia, jak wcześniej stało się tak z Wężową Wyspą, którą sami opuścili. Oczywiście, to nie ta skala i operacja oczyszczania półwyspu będzie znacznie trudniejsza, ale da się zrobić.
Jakby na potwierdzenie tych słów wybuchało w nocy i nad ranem w Berdiańsku i na Krymie.
Tu konkretnie Eupatoria
W nocy wybuchało także w Kijowie. Ukraińcy twierdzą, że zniszczyli wszystkie drony i wszystkie rakiety.
Ale są niuanse.
Jakoś OPL zdążyła. Zaspały tylko służby ochrony ludności.
Na froncie od wczoraj niewielkie zmiany taktyczne na głównych odcinkach, na ogół na korzyść Moskali. Na odcinku dnieprzańskim po roku od zajęcia przez Rosjan, Ukraińcy wyzwolili wyspę Wielki Potiomkin.
Ukraińcy mają za mało pocisków, za to Rosjanie mają za dużo wadliwych. Okazuje się, że Korea Północna przysłała niedorobiony bardziew, który nie trzyma żadnych standardów i potrafi wybuchać w lufie własnego działa.
Nie wiadomo, co przerobiło tę wyrzutnię Grad na egzotyczny kwiat, ale bez wątpienia ostatecznym powodem był wybuch amunicji w prowadnicach. Być może trafienie dronem, a być może właśnie koreański szajs.
Zakończyła się blokada polsko-ukraińskich przejść granicznych. Wieczorem Ukraińcy podali, że doszło do porozumienia z polskim rządem i blokada się kończy. Zanim to jednak nastąpiło...
Pamiętacie dowcip, że przyszedł wkurzony leśniczy i wywalił nas i Niemców z lasu?
No to teraz mniej więcej podobnie. Wójt Dorohuska cofnął zgodę na zgromadzenie i kazał uczestnikom w piętnaście minut spadać.
Oczywiście, nie miało to żadnego związku z faktem, że chwilę wcześniej zmienił się w Warszawie rząd. Taka tam zbieżność. Przechodzili przypadkiem. Z tragarzami.
Nie wszyscy uczestnicy protestu przyjęli jednak tę decyzję ze zrozumieniem. Niektórzy niezbyt kojarzą, że stali się pionkami w cudzej rozgrywce.
A tak na marginesie, cała awantura bardzo zaszkodziła rządowi... w Kijowie! Tylko na najbardziej krytycznych wobec Polski ("Polacy nie pomagają bezinteresownie, bo na tej pomocy dla nas zarabiają") forach lwowskich krytyka rządu Ukrainy za brak porozumienia z Polską była umiarkowana. Na pozostałych jechano po władzach Ukrainy, jak po łysej kobyle, zauważając, ze Polacy po prostu bronią swoich interesów i Ukraińcy w podobnej sytuacji zrobiliby podobnie.
Na zakończenie tego pięknego dnia kolejna porcja kreatywnego podejścia Ukraińców do rzeczywistości. Tym razem obśmiali Kadyrowa.
Komentarze
Prześlij komentarz