Dziennik wojny - dzień trzysta pięćdziesiąty szósty


 
Historia znowu przyspiesza. 
Mołdawia bierze się za prorosyjski zamach stanu, jaki miał się na jej terenie zrealizować. Przestrzeń powietrzna nad Mołdawią została na godzinę zamknięta, a miejscowe linie lotnicze zawiesiły loty. Służby mołdawskie "poprosiły stanowczo" miejscową organizację piłkarską, żeby mecz "Sheriff" Tiraspol - "Partizan" Belgrad (ale idealnie trafione nazwy), który ma się odbyć za dwa dni, został rozegrany bez udziału publiczności. 
Szereg krajów w tym USA, wezwało swoich obywateli do opuszczenia terytorium Białorusi. Stany poprosiły też osoby z podwójnym obywatelstwem amerykańsko-rosyjskim, żeby wyjechały z Erefii w celu "uniknięcia mobilizacji".
Za tydzień (21 lutego) Putin ma wygłosić orędzie, a w tym samym czasie prezydent USA Joe Biden ma przebywać w Polsce. 
Wczoraj stacjonujące w Polsce holenderskie F-35 (łatające nam dziurę po przekazanych na Ukrainę MiGach) przegoniły trzy samoloty rosyjskie, znajdujące się w pobliżu polskiej przestrzeni powietrznej. I to nie byle jakie. Całkiem konkretny bombowiec IL-20M Angle-A w towarzystwie dwóch myśliwców Su-27.
Koło Bosforu zaś operuje amerykańska flota. Na Morze Czarne nie wpływa, ale z miejsca, gdzie jest może uderzyć w Krym i rosyjskie bazy na tym akwenie.
Do tego "analyzy" (znowu), że Zachód porzuci Ukrainę i zgodzi się na taki układ, jaki jest w Korei. Jest to kompletna ahistoryczna bzdura i nie ma zastosowania do obecnej wojny. Jak szukać paralel to w wojnie wietnamskiej, która była klęską próby takiego ułożenia relacji. 
Ale o tym niżej.

Na rosyjskimi i białoruskim Telegramie krążą informacje, że zamknięcie przejść granicznych na granicy polsko-białoruskiej jest przygotowaniem do polskiej inwazji na Białoruś, która może się zacząć w ciągu dziesięciu dni. To bełkot, ale może być usprawiedliwieniem dla ataku na Polskę.

Odłóżmy na bok ekscytujące wiadomości o UFO, bo one też są elementem gry, mającym odwrócić uwagę publiki od tego, co się dzieje. 
A co się dzieje? 
Dużo wskazuje na to, że Rosja szykuje jakieś zagranie, na które liczy, że będzie "game changerem". Co to będzie? 

Kolejny "kwaitek" "Moscow Times" ostrzega przed włączeniem się całego NATO do wojny. Znów alibi dla ataku na kraje natowskie.

Niestety nie wiemy. Być może przechwycenie władzy w Mołdawii w drodze przewrotu, a być może prowokacja na granicy z Polską - obecność prezydenta USA w Warszawie mocno to utrudnia bo atak na Polskę w takiej sytuacji będzie jednocześnie atakiem bezpośrednim na Stany Zjednoczone. A Biden jest w wieku, w którym może się poświęcić. W ubiegłym roku wystawiła się "Babcia Kamikadze" Nancy Pelosi. Lecąc na Tajwan ryzykowała, że Chińczycy spełnią groźbę i ją zestrzelą, ale to było pokerowe "sprawdzam". I Xi musiał spasować. 
Teraz podobną zagrywkę może szykować Biden. Czy Putin i Łukaszenka odważą się na ostrzejsze zagranie, wiedząc, że w razie, gdyby Prezydent USA zaliczył siniaka pod okiem, oni zaliczą wjazd wszystkimi siłami USArmy.

Jeśli Rosjanie coś szykują, oskarżają o to przyszłe ofiary.


I nie. Raczej nie będzie to otwarta inwazja kinetyczna wojsk któregoś z tych krajów. Prędzej w większej skali powtórka z Przewodowa i to tak, żeby nie można było zbyć bełkotem o zagubionej ukraińskiej rakiecie przeciwlotniczej. 
Bo dokładnie tak, jak Stany mówią Chinom, czy Rosji "sprawdzam", Chiny i Rosja mogą powiedzieć Stanom i NATO. Uderzając otwarcie w terytorium Polski, na przykład w Rzeszów, który stanowi centrum logistyczne pomocy dla Ukrainy, zmuszają NATO do odpowiedzi, do której sojusz może nie być gotowy - choć już padały deklaracje, że gotowy jest. 

Wojna nerwów. Zgodnie z teorią gier wygra ten, kto wykona pierwszy ruch... 
Tylko, że ruchem jest już rozstawienie figur na tej szachownicy. 

Ta brzydka dziewczyna to Danił Sołowiow. Syn z drugiego małżeństwa Władymira Sołowiowa.

Tak, tego, który codziennie rzyga nienawiścią w programach telewizyjnych. Facet ma ósemkę dzieci z trzema kobietami. Ale Rosja jest ostoją konserwatywnych wartości. Tak, pod warunkiem, że konserwatywne wartości utożsamimy z islamem. 

W każdym razie Danił Sołowiow to typ "ciacha", na widok którego mdleją nastolatki i niektórzy panowie w średnim wieku. Mieszka w... Londynie. Na zgniłym Zachodzie, do spalenia którego wzywa tatuś. 
I to jeden z niezliczonych przykładów hipokryzji rosyjskich elit. Zwykły Moskal ma żreć brukiew, ubierać się płaszcz po dziadku, a gdy dorośnie zginąć na ukraińskim stepie. Dzieci tych, którzy na śmierć wysyłają cudze dzieci, siedzą bezpiecznie tam, gdzie według ich rodziców jest ruina i degeneracja. 

Ofiary tej polityki też już jednak zaczynają przeglądać na oczy. W Brukseli odbyło się V Porosyjskie Forum Wolnych Ludów, podczas którego poinformowano, że w pięciu regionach Rosji trwa internetowe referendum niepodległościowe. Chodzi między innymi o Okręg Kaliningradzki. Przedstawiciele opozycji w kilku regionach zadeklarowali chęć walki po stronie Ukrainy i zwrócili się do NATO i UE o pomoc z secesji z Rosji. 
Stop. Wygląda to pięknie, ale zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że w Rosji bezpieka wie nawet o tym, co wczoraj jadłeś. Nie ma możliwości, żeby FSB nie wiedziała o tym wszystkim, a nawet kontrolowała te działania. Sugeruję daleko posuniętą ostrożność. 
Chociaż nawet rosyjskiej i sowieckiej bezpiece sytuacja już kilka razy wymykała się spod kontroli. 

Za to na pewno dynamiki nabierają bunty w rosyjskich oddziałach, jeśli mierzyć je liczbą filmów z apelami o wycofanie z linii. W ciągu minionego tygodnia pojawiły się cztery taki materiały. 
Oczywiście, żaden nie był o tym, że wojna jest zła. Generalnie "obiecano nam co innego i posłano do zadań, do których nie jesteśmy wyszkoleni'.
No poważnie? A marynarze ze 155 Brygady udający piechotę morską to byli przeszkoleni?  Wyszkolicie się na froncie. Raz a dobrze. 
Na marginesie, po apelu żon bojcy z Tatarstanu wrócili do domów. Czasem nie trzeba ministra. Czasem wystarczy pyskata żona. 

Tak, czy inaczej, ferment jest już faktem. Pogłębiające się konflikty między poszczególnymi rosyjskimi formacjami zbrojnymi, też. Kadyrowcy biją i gwałcą Ługandonów, Ługandony biją i okradają mobików z głębi Rosji, mobiki odgrywają się na ludności Ługandy i Donbabwe, w której obronie stają Ługandony. I zabawa zaczyna się od nowa. Czasem włącza się w to RoSSgwardia lub wagnerowcy. 

Ukraińcy zestrzelili samolot, którym latał Prigożyn (okazało się, że to Su-24), ale dopiero wczoraj i bez "kucharza" na pokładzie. A szkoda. Pilotowi udało się wylądować (a szkoda). Na filmie uszkodzenia tego samolotu.

Ci ostatni znów opublikowali wideo z egzekucji swojego, który się poddał Ukraińcom. Wcześniej w sieci pojawił się film, na którym on rzekomo w niewoli ukraińskiej mówi, że Krym powinien wrócić do Ukrainy i on chce walczyć z Rosjanami.
Gość zresztą pochodził z Krymu i przed 2014 był obywatelem Ukrainy. 
Wagnerowcy mieli go uprowadzić z jednego z miast ukraińskich. 

Ale bystrym analitykom kilka rzeczy nie podeszło. 
Po pierwsze czas. Między dezercją bojca i jego egzekucją minęło ledwie kilka dni. Jak w tak krótkim czasie namierzono go i zorganizowano porwanie na terenie opanowanym przez Ukraińców? 
Po drugie, jeńcy po stronie ukraińskiej nie chodzą, gdzie chcą, tylko są w strzeżonych obozach (ta kwestia budziła też wątpliwości przy okazji poprzednio zabitego młotem Nużyna). 
Po trzecie, proukraińska wypowiedź bojca nie pochodziła z ukraińskich źródeł oficjalnych. Nie nagrał jej i nie opublikował GUR, ani FSB, ani Sztab Generalny. 
Po czwarte, specjaliści zauważyli, że po egzekucji ciało zabitego porusza się niezgodnie z fizjologią, jaka w takich sytuacjach zachodzi - przy zniszczonym mózgu nogi nie poruszają się synchronicznie, przy działającym nie poruszają się asynchronicznie. 
Istnieje zatem podejrzenie, że cała historia jest mistyfikacją. Gość albo faktycznie zdezerterował, ale wrócił i za cenę przekazania zdobytych informacji ocalił głowę, albo w ogóle wypuścił się na "samotne łowy", o czym jego dowódcy wiedzieli lub nie i potwierdził swoją wersję przekazując informacje. Albo wreszcie nigdzie nie odchodził, a cały teatr zrobiono dla zastraszenia reszty. 

Rosyjska wyrzutnia pocisków termobarycznych TOS-1A trafiona i zniszczona przez Ukraińców pod Węglodarem.

Też Węglodar. Tu widać, z czym mają problem Rosjanie: duży otwarty i płaski teren to w istocie strzelnica dla ukraińskiej artylerii.


Na froncie pieredyszka. W zasadzie brak jakichś wyraźnych zmian, chyba, że na korzyść Ukraińców, którym udało się nieco odzyskać w rejonie Krasnej Góry i którzy odepchnęli Moskali na dwa kilometry (dużo) od drogi Konstantynówka-Bachmut. Intensywność ataków rosyjskich spada. 
Oczywiście na razie. Za dwa dni może znowu wzrosnąć. Albo nawet dziś w nocy. 

W Mariupolu prorosyjski mer miasta, Konstantyn Iwaszczenko, mianowany przez Moskali w kwietniu, udał się z hukiem "na koncert Kobzona" i "śpiewa na pokładzie krążownika "Moskwa" - jak to ujął ukraiński mer miasta Petro Andruszczenko. 

Kwintesencja RuSSkiego Miru. Ruiny Mariupola, ale przystanek autobusowy w barwach rosyjskiej szmaty narodowej.


Mariupol. Kolejka po chleb


W okupowanym Berdiańsku emeryci przyszli po wypłatę świadczeń. Stanęli w kolejce, a że było ich wielu, jeszcze przed otwarciem urzędu doszło między nimi do ostrych sprzeczek. Wiadomo, że pieniędzy jest mało, jednorazowo nie starczy dla wszystkich, więc po co żeście przyszli. 
Doszło do przepychanek. 
Na co przyjechała RoSSgwardia i uspokoiła dziadków... Seriami w powietrze. 
Oni śmią kogokolwiek nazywać faszystą.

Ramzanka Dyrow z cudownie ocalonym asystentem, co się truciznom nie kłaniał

Ktoś próbował otruć Tik-tok Dona Władcę Kaukazu Kadyrowa. Przynajmniej tak opowiada. Toksyczny środek miał przyjść w liście i poparzyć jego asystenta. Nie ma jednak wyjaśnienia, czemu toksyny nie zadziałały wcześniej na pracowników poczty?
Oczywiście, toksyny i trucizny wysyłane są listami, ale nie tak, jak to opisuje Kadyrow. Najczęściej jest to nasączony bezwonną trucizną długi list, który adresat musi jakiś czas trzymać w rękach. Dzięki temu toksyny przenikają przez skórę na opuszkach palców do organizmu i pacjent schodzi nawet nie wiedząc, co go zabiło. 
Tymczasem asystent Tik-tok Lebiegi Alautdinow miał od razu po otwarciu listu poczuć ostry zapach i zareagować myjąc ręce itp. Widział ktoś kiedyś, żeby papier zatrzymał zapach? No a w liście do Kadyrowa koperta zatrzymała. 
Żeby z sensem opisać próbę otrucia,  trzeba mieć pojęcie o chemii. 

Major Wadim Chodak z 4. Brygady Pancernej dzieli się wrażeniami z ćwiczeń na Leośkach.
Tak, jak przypuszczałem i pisałem, ściągnięto ich do Polski prosto z frontu.

A wracając do kwestii pomysłów na koreinizację Ukrainy, czemu to jest głupi pomysł? 
Bo próba przeprowadzenia tego już miała miejsce. Czym było oddanie Rosji Krymu i nieformalna zgoda na istnienie Ługandy i Donbabwe, jak nie właśnie tym? Jak nie próbą budowy dwóch Ukrain - rosyjskiej i ukraińskiej. I zakończyło się to otwartą wojną. 
Formuła koreańska nie udała się nigdy i nigdzie więcej na przestrzeni całej historii. Zawsze prędzej, czy później kończyła się wojną. 
Czemu w Korei się zatem udało? Bo obie strony miały w tym interes i żadna nie miała dość sił, żeby ten układ zmienić.


Bradleye (na dole) i towarzyszące im Strikery w porcie w Bremershaven

Poza tym, jeśli Rosja w wyniku tego najazdu cokolwiek zyska, to poczuje krew i zyska uzasadnienie, że polityczny bandytyzm się opłaca. Ale nie tylko Rosja. Także wiele innych krajów. To otworzy międzynarodową puszkę pandory, której nikt nie będzie w stanie opanować. 
Jednocześnie Zachód zgadzając się na to okaże słabość, a konsekwencją tego będą następne ataki. Może na Ukrainie, może gdzie indziej. 
Nie, Rosja nie może na tej wojnie niczego zyskać, a przeciwnie - musi odczuwalnie stracić. Wszyscy, którzy roją o "porozumieniu" z Rosją, są równie daleko od politycznego realizmu, jak Alpha Centauri od Ziemi. 

Na dobranoc hymn Pułku "Ajdar". Dzięki temu, że oni walczą, my dostaliśmy czas. 



Komentarze

  1. "...obecność prezydenta USA w Warszawie mocno to utrudnia bo atak na Polskę w takiej sytuacji będzie jednocześnie atakiem bezpośrednim na Stany Zjednoczone."
    "Raczej nie będzie to otwarta inwazja kinetyczna wojsk któregoś z tych krajów. Prędzej w większej skali powtórka z Przewodowa..."
    "Uderzając otwarcie w terytorium Polski, na przykład w Rzeszów, który stanowi centrum logistyczne pomocy dla Ukrainy, zmuszają NATO do odpowiedzi, do której sojusz może nie być gotowy"

    Oj, źle to zabrzmiało. Lepiej nas nie strasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie straszę. Rozważam opcje, a tych durniów stać na każdą głupotę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)