Dziennik wojny - dzień trzysta pięćdziesiąty czwarty


 

W przestrzeni kosmicznej latał sobie satelita. Bojowy. Rosyjski. Taki, co miał za zadanie niszczyć satelity szpiegowskie wroga. 
No latał. I w sumie nadal lata, bo bynajmniej nie spadł, ale teraz znajduje się w osiemdziesięciu pięciu częściach. 
Zameldowała o tym specjalna służba NASA, stwierdzając, że kompletnie nie wiedzą, z jakiego powodu satelita się rozpadł. Ot, jak chiński balonik: wzięło i pęknęło. 

Moment wyłowienia chińskiego balonu przez US Coastal Guard


A z balonikiem też się jaja rozkręciły, bo po zestrzeleniu chińskiego aerostatu i wyłowieniu szczątków okazało się, że to był nie tyle balon, co sterowiec. To znaczy, że miał silniki elektryczne zasilane z baterii słonecznych i śmigła, przez co mógł lecieć niekoniecznie zgodnie z prądami atmosferycznymi. 
Amerykańskie Dowództwo Obrony Powietrznej NORAD z Góry Cheyenne (kto oglądał "Gwiezdne wrota", wie, o czym mowa) zaczęło intensywnie przepatrywać podejrzane sektory i oczywiście znaleziono więcej przybyszów. F-22 po kolei je zestrzeliwały. 
W odróżnieniu od Kanadyjczyków, którzy nie owijali w bawełnę i mówili wprost o Chinach, jako źródle problemu, Amerykanie, żeby pokryć porutę, jaką była wizyta chińskiego balonu (NORAD przyznał, że to nie jedyna taka sytuacja ostatnio) puścili bajkę o walce z UFO za Kołem Podbiegunowym.
Chińczycy uznali, że to fajna zabawa i dziś koło siebie też odkryli "niezidentyfikowany obiekt latający", który zamierzają zestrzelić. 
Tylko inwazji obcej cywilizacji nam brakuje. Jakby Rosji było mało. W sumie też obca forma życia. 

Tymczasem Ukraińcy nie sięgają tak daleko, ale też pracują nad przedmiotami latającymi i pokazali dziś testowy start nowego drona. Sądząc z odgłosów, napędzany jest śmigłem (słychać je), ale w powietrze wyrzuca go silnik rakietowy. 
Ciekawy pomysł, stosowany swego czasu na lotniskowcach. 



Prawdopodobnie to ta maszyna. Projekt rozpoczęty w bodaj 2005 roku, więc stosunkowo nowy. 


Sytuacja na froncie od wczoraj nie uległa zasadniczym zmianom. 
Krasna Góra rzeczywiście została opuszczona przez Ukraińców i zajęta przez Rosjan, którzy próbują teraz zajść Bachmut od północy, ale ukształtowanie terenu im tego nie ułatwia. 
Na północ od Krasnej Góry rosyjskie natarcie w kierunku na Siewersk utknęło tak, jak przewidywałem w Fedorówce, a raczej na jej przedpolach. Przejście wąską doliną rzeczki między wzgórzami nie jest łatwe. Szczególnie, kiedy jest ono bronione i nie ma jak obejść pozycji przeciwnika. 
Na południe do Bachmutu z kolei informacje o zajęciu przez Rosjan drogi Bachmut-Konstantynówka okazały się nieco przesadzone. Choć droga od dawna nie może być przez obrońców wykorzystywana w celu dostarczania zaopatrzenia. 



Dalej na północ, pod Krzemienną trwa nacisk rosyjski w stronę Żerebca i Dońca oraz ich próby wyparcia Ukraińców z lasu na południe od miasta. Na razie nie widać, żeby to dawało jakieś rezultaty, choć tu nacierają najlepiej ukompletowane elementy 1 Armii Pancernej. 
Ukraińcy mogą wycofać się i oprzeć obronę na linii obu rzek, ale robią to powoli, bo po co ułatwiać najeźdźcy robotę? 

Pod Dworycznem walki pozycyjne, a rosyjska artyleria ostrzelała wieś Hrianichówka, rzekomo wczoraj zajętą przez Moskali. Na wszelki wypadek rozpoczęto ewakuację cywilów Kupjańska.

Na południu Moskale po raz nie wiem który usiłują szturmować Węglodar z efektem jak dotąd. Ich nieporadność zaczyna wzbudzać wesołość porównywalną do tej z pierwszych dni napaści. Bo i wygląda to równie żenująco.
Okazuje się, że "piechota morska" w 155 Brygadzie to zwykli marynarze Floty Pacyfiku, ściągnięci z pokładów swoich okrętów i wysłani na stepy Ukrainy. 
Bardzo mądrze. 

Squid Game Ukrainian Edition. Kto przejedzie przez pole minowe, wygrywa. 

Na marginesie, wracając do kwestii, czemu nie wierzyłem rok temu w rosyjski atak. Bo nie mieściło mi się w głowie, że można za jednym zamachem zniszczyć całą swoją armię. I trzy floty. 

Brytyjski wywiad opublikował swoje dane odnośnie rosyjskich strat w ludziach. W ostatnich miesiącach zaczęły one gwałtownie rosnąć. Widać, że mogilizacja ma głównie efekt w postaci większej dynamiki zgonów na froncie. 


Te zależności lepiej widać na diagramie zrobionym przez profil Kartina Masłom. 


Wielu komentatorów zwraca uwagę, że szansą dla Rosjan jest przejście do brony strategicznej zajętych terenów (i przez kilka miesięcy zdawało się, że tak zrobią). Wtedy to Ukraińcy musieliby się wykrwawiać na liniach rosyjskich. Ale skoro Putin postanowił ułatwić Ukraińcom działanie, to czemu nie skorzystać? 

Wagnerowcy całkowicie przestają się liczyć na froncie. Z bogów wojny przekształcili się w zwierzynę łowną i skarżą się, że walczący po stronie Ukrainy Azerowie nie biorą ich do niewoli, tylko zabijają na miejscu (potwierdzam, nienawiść Azerów do Rosjan jest "zoologiczna"). A jak nawet nie zabiją, to pobiją dotkliwie.
Nie jest to dobre i przynosi wstyd stronie ukraińskiej, ale formalnie wagnerowcy nie są żołnierzami, tylko bandytami w mundurach (a i to nie zawsze). Rosjanie zdaje się niechętnie chcą ich wymieniać na jeńców ukraińskich , bo przecież nie po to posłali ich na śmierć, żeby znowu brać ich sobie na łeb. Standardowym działaniem jest zawiadamianie rodziny, że zwagnerowiony więzień umarł, a nawet posyłanie jej trumny, podczas gdy zainteresowany żyje w niewoli. 
No ale zabijanie jeńców nie powinno mieć miejsca. 

Z kolei mobiki rosyjskie skarżą się, że to wagnerowcy, kiedy ranni są przez mobików ściągani z linii, grożą sanitariuszom bronią, żądając dostarczenia w stanie żywym do szpitala. Miało nawet dojść w związku z tym do strzelanin, w wyniku których nerwowi ranni zmienili się w spokojnych poległych. Wychodzi na to, że wagnerowcy boją się już wszystkich, z własnym wojskiem włącznie. 

Problem zresztą zaraz przestanie istnieć, bo Prigożyn dostał szlaban na więzienia i nie może już w nich rekrutować. Ale nie myślcie, że nie będzie werbowania więźniów. Będzie. Tylko do regularnej armii. 
Cała armia jedną wielką bandą Dirlewangera. 
A żeby było śmieszniej, to nie zostaną oni wysłani na front, bo się tam nie sprawdzają (kto by pomyślał?), tylko na tereny okupowane do... zadań policyjnych (czyli, jak dirlewangerowcy). 
Powiedzmy to sobie. Mordercy. Gwałciciele. Złodzieje. Jako policjanci. Na terenach włączonych do Rzeszy... Przepraszam, do ZSSR... Pardąsik, do Rosji. 
A w sumie żadna różnica. 
No idealny materiał propagandowy dla GUR, żeby więcej ludzi wstąpiło do Ruchu Żółtej Wstążki.

Pamiętacie wczorajszy filmik z pożarem w Doniecku? Tak, jak przypuszczałem, ukraińska artyleria trafiła w rosyjski magazyn amunicji. 
To też jest sukces partyzantów, bo przecież ktoś artylerzystom wskazał to miejsce jako cel. 




Z kolei dzisiaj Rosjanom w Melitopolu udało się zniszczyć ukraińską rakietę Toczka-U. Do zniszczenia rakiety posłużono się budynkiem, w którym bojcy urządzili koszary. Dzięki temu zaoszczędzono na broni przeciwlotniczej. 

Która służy do walki z czołgami. 
Co? 
No tak objawił Don Tik-tok Don Generał Don Książę Don Kaukazu Don, co nie myślał ani razu. 
Ramzanka Dyrow objawił się w swoim gabinecie w Czeczenii, gdzie zebrał współpracowników i oświadczył, że nie boi się zachodnich czołgów, bo ma obronę przeciwlotniczą. 


Podziwiam tych chłopaków. Ile trzeba ćwiczyć, żeby słuchać tego bełkotu i nie parsknąć śmiechem?


Trzęsienie ziemi w Turcji może pogrążyć Erdogana, na którego głosować chce ledwie czterdzieści cztery procent. Jego rywal jest prozachodni, pronatowski i proukraiński. 
A wybory już w maju.
To pierwsza zła wiadomość dla Rosji. 
Druga jest taka, że polityka Scholza w Niemczech skompromitowała socjaldemokratów z SPD, którzy w najbliższych wyborach wracają do opozycji, a do rządu wraca CDU, żądająca uzbrojenia Ukrainy.
Co prawda mamy dopiero połowę kadencji, ale ten sondaż pokazuje bardzo głęboką zmianę nastrojów w Niemczech. Jeśli Scholz nic nie zrobi, jego rząd może upaść, a wybory odbyć się przed terminem. Żeby uniknąć katastrofy, będzie musiał gonić rywali i zaostrzyć politykę wobec Rosji.  

Siły prorosyjskie (SPD, Linke i AfD) miałyby w tym rozdaniu tylko czterdzieści procent głosów. Antyrosyjskie (CDU, Zieloni, FDP) ponad połowę.  


Ten szczęśliwy człowiek z Białorusi zdołał zrobić zakupy w Polsce zanim zostały zamknięte przejścia graniczne. 

Swoje przejścia graniczne z Bulbastanem Ukraińcy zamykają bardziej z hukiem


Komentarze

  1. Z tymi balonami szpiegowskimi (a w zasadzie sterowcami) to chyba Chińczycy przegięli. USA nie może tak im tego odpuścić.
    Drony bez wątpienia są przyszłością działań wojennych. Czołgi i samoloty oczywiście nie stracą na ważności i nadal będą używane, ale drony są szybkie, zgrabne i niskokosztowe, więc przyszłość należy do nich. Tacy Talibowie w Afganistanie już by się chyba nie obronili przed stadami dronów.
    Przyszłość działań wojennych to również bez wątpienia roboty. Mam na myśli chociażby te psopodobne. Na razie nie są używane jako broń, ale ... kwestią czasu jest gdy to się zmieni.
    Są też roboty człowiekokształtne bodajże od Boston Dynamics. Widziałem dwa filmiki z ich udziałem, na których pokonują ścieżkę przeszkód, a na koniec wykonują efektowany skok w tył z lądowaniem na nogach. Robią wrażenie.
    "No ale zabijanie jeńców nie powinno mieć miejsca".
    Niby nie powinno, ale ... to są Rosjanie. Kto jak to, ale Polacy powinni wiedzieć, że Rosjan i Niemców nie warto brać do niewoli, tylko załatwiać sprawę od ręki, bo ... oni tak robili z Polakami. Jak Kuba Bogu ...
    Co do Scholza ... Zwróć uwagę, że on robi co może aby na Ukrainę z Niemiec nie trafiła ani jedna sztuka broni. Tak postępuje tylko ktoś kogo szantażują. Bez wątpienia kacapy mają teczki z hakami na niego i jego partyjnych kolegów. Czekam aż kacapia zacznie się przewracać, bo wtedy te kwity wypłyną i zrobią taki kipisz w Niemczech i Polsce ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszłością są drony także w roli czołgów i samolotów. Zbliżamy się do wizji wojen z "Terminatora".
      Co do zabijania jeńców...
      A czy ja napisałem, że mi ich żal? :) No nie. Szczególnie, że tak, czy tak to bandyci, którzy na nic innego nie zasłużyli.
      Ale jednak takie sytuacje robią źle Ukrainie wizerunkowo. I dlatego UA muszą uważać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)