Dziennik wojny - dzień trzysta czterdziesty czwarty
Rozpoczęła się kolejna rosyjska operacja psychologiczna, z jakimi już wiele razy mieliśmy do czynienia. Znów pojawiają się teksty o niewyczerpanych zasobach Rosji.
Znów można przeczytać, że Zachód porzuci Ukrainę, że pomoc jest tak "mała", że w zasadzie nie ma mowy o ukraińskim zwycięstwie itd itp.
Brednia bzdurę idiotyzmem pogania.
Niewyczerpane zasoby sprowadzają się do tłumu biednych i głodnych ludzi, dla których służba w wojsku jest szansą na jakiś standard życia (a jak nie dla nich, to dla ich rodzin). Powiedzmy, że w wieku wojskowym jest jakieś pięćdziesiąt milionów ludzi. Naprawdę jakieś dziesięć milionów, ale załóżmy jedną trzecią społeczeństwa.
Ale tych ludzi trzeba ubrać, wyżywić, dać żołd, dać przynajmniej broń. Przydzielić oficerów i podoficerów. To nie są czasy, kiedy wystarczyło rzucić hasło i każdy przychodził z tym, co miał. A nawet wtedy lepiej wyposażeni i wyszkoleni Ostrogoci tłukli działających na masę Antów.
Realnie armia rosyjska miała już problem z wchłonięciem trzystu tysięcy zmobilizowanych jesienią. Pół miliona to jest prawdopodobnie górny pułap możliwości logistycznych.
BBC przeprowadziła wywiad z rosyjskim bojcem,
który zdezerterował i uciekł z Rosji. Warte obejrzenia.
Możliwości rosyjskiego przemysłu? Na trzy zmiany może on produkować czterdzieści rakiet miesięcznie i dwieście dwadzieścia czołgów. Jedna salwa rakietowa na Ukrainę to równowartość od jednego do trzech miesięcy produkcji. Stąd próby sprowadzenia rakiet z Iranu, czy Korei Północnej.
Przez rok Rosja straciła na Ukrainie praktycznie całą roczną produkcję czołgów (i całość tego, co rzucono do pierwszego ataku), a moce przerobowe są zablokowane przez brak dostępu do technologii (sankcje) i konieczność naprawiania pojazdów uszkodzonych na froncie. Specjaliści szacują więc, że obecnie Rosja może dysponować około dwoma tysiącami czołgów, w tym tych, które wyciągnięto z magazynów i doprowadzono do używalności. Ukrainę zaatakowało rok temu do trzystu tysięcy bojców (w pierwszym rzucie sto sześćdziesiąt tysięcy) wspieranych przez trzy i pół tysiąca czołgów. To daje w najgorszym razie jeden czołg na kompanię. Plus BWP plus transportery opancerzone.
Obecnie na froncie jest około trzystu sześćdziesięciu bojców, a dojść ma kolejne trzysta tysięcy. I oni mają być wspierani przez dwa tysiące czołgów. To daje jeden czołg na batalion. Bez BWPów i transporterów opancerzonych.
Oczywiście to tylko statystyka, bo są jednostki wsparcia czołgów nie potrzebujące (choćby artyleria), ale też pokazuje skalę problemów. Jeśli zgodnie z klasycznymi założeniami na jednego liniowego bojca pracuje dziewięciu bojców wsparcia, to mamy w jednostkach uderzeniowych trzydzieści tysięcy bojców wspieranych przez trzy tysiące czołgów (jeden czołg na dziesięciu), a obecnie sześćdziesiąt tysięcy bojców, wspieranych przez dwa tysiące czołgów (jeden czołg na trzydziestu). Trzy razy mniej.
Oznacza to, że jeśli gdzieś będą chcieli wyposażyć batalionową grupę taktyczną w czołgi zgodnie z pierwotnymi proporcjami, to w dwóch BGTach nie będzie ich wcale. I tak, jak pod Adijówką, czy Marinką będą atakować na piechotę.
Ten rosyjski system obrony przeciwlotniczej pojawił się na Ukrainie,
choć jest zbudowany do działania w warunkach arktycznych. Rosjanie
mają kilkanaście egzemplarzy tego sprzętu.
Ukraińcy sprawdzili, że pali się tak samo, jak normalny.
Tymczasem po stronie ukraińskiej sytuacja jest odwrotna. Startując z pozycji niecałych dziewięciuset czołgów Ukraina mimo strat, ale dzięki wsparciu zewnętrznemu ma ich obecnie ponad tysiąc. Zaoferowany sprzęt zachodni nie ma zastąpić ukraińskiego, a uzupełnić go, żeby rosyjską przewagę ilościową zrównoważyć przewagą technologiczną. Przy czym do tych trzystu obiecanych czołgów (głównie Leopardów, ale także Abramsów, do których T-72 nie mają nawet startu) trzeba doliczyć francuskie AMX-10, a także Bradleye, które mają lepszy bilans zniszczonych T-tek, niż Abramsy.
To daje około sześciuset nowoczesnych i względnie nowoczesnych pojazdów, zdecydowanie górujących nad sprzętem rosyjskim.
Ktoś, kto twierdzi, że to mało, nie wie, o czym mówi.
Bradleye w drodze na Ukrainę
A dlaczego nie od razu, tylko za kilka miesięcy? Bo to trzeba spakować i dowieźć, zmienić tabliczki z opisami urządzeń na ukraińskie, wyszkolić załogi (szkolenie na Leopardy dopiero się zaczyna). To wymaga czasu.
Tak, można było wcześniej. Ale nie mówmy, że to porzucenie Ukrainy, bo to brednia.
Wielka Brytania lub Stany. Zagadnięta na ulicy Ukrainka
proszona, by powiedziała coś w swoim języku mówi:
"Ukraina potrzebuje więcej broni"
No dobrze, a co z rosyjskimi zasobami surowcowymi? Przecież mogą je sprzedawać i mieć co chcą.
W XIX wieku (tak, w DZIEWIĘTNASTYM wieku) dokładnie na tej samej zasadzie bukmacherzy postawili na Konfederację Stanów Ameryki Północnej. Że ma poszukiwaną na świecie bawełnę, za którą kupi nowoczesną broń. Wystarczyło jednak wprowadzenie przez Unię blokady morskiej i przewaga gospodarcza Konfederacji zniknęła. Bo nie plantatorzy nie mieli jak sprzedać bawełny.
Paradoksalnie jedynym, który to wtedy widział był Karol Marks. Ten, którego za swojego idola wciąż mają w Rosji (mimo pozornego odejścia od marksizmu).
Rosja nie ma komu sprzedawać ropy i gazu, cena na giełdach błąka się w okolicach kosztów produkcji, przewoźnicy odmawiają transportu morzem ze względu na odmowy ubezpieczania tankowców z rosyjską ropą, a coraz więcej odbiorców rezygnuje pod wpływem groźby oberwania sankcjami.
Czyli pełna blokada. To, co udaje się wyeksportować wystarcza na pensje dla pracowników.
Zostają jeszcze kopalnie złota i diamentów w Afryce, obsługiwane przez wagnerowców, ale po uznaniu PKW za organizację przestępczą likwidacja tych interesów jest kwestią czasu. Mająca w tych afrykańskich krajach swoje interesy Francja, która dotąd jakoś próbowała się układać, zaostrzyła kurs wobec groźby, że poszczególne kopalnie przejmą Amerykanie. W obecnej sytuacji przewiduję kilka epickich operacji Legii Cudzoziemskiej.
I tyle w kwestii niewyczerpanych zasobów Rosji. Te niewyczerpane zasoby nie pozwoliły jej wygrać wojny z Japonią (tą, która nie ma surowców) i krymskiej, a także I wojny światowej i wojny 1920 roku z sojuszem polsko-ukraińskim. Sprawiły, że po półtora roku walki z polsko-ukraińsko-białorusko-litewską partyzantką Rosjanie musieli sprzedać Alaskę (gdzie Amerykanie wkrótce potem znaleźli złoto - car musiał bardzo kląć). Zmusiły do sięgania po zewnętrzną pomoc sprzętową w czasie wojny z Napoleonem i II wojny światowej.
W zasadzie jedyną wojną, którą Rosja samodzielnie wygrała było starcie z dogorywającym Imperium Osmańskim o panowanie na Bałkanach. I to też była kompromitacja, zakończona Kongresem Berlińskim, na którym mocarstwa zachodnie podyktowały "zwycięskiej" Rosji warunki pokoju.
I już pół wieku później Moskale brali baty od tak słabej armii, jak austro-węgierska.
A co na froncie?
Robi się ciekawie. Zwycięstwa Rosji są tak błyskotliwe, że pod Węglodarem po kolejnym szturmie dziesięciu bojców ze 155 Brygady Piechoty Morskiej, "wsławionej" w Buczy i Irpieniu oraz masakrą, jaką zaliczyli w Pawłówce pod Węglodarem, poddało się wojskom ukraińskim. A sama brygada zaczęła się burzyć.
Bojcy ze 155 Brygady Piechoty Morskiej wyrażają swoje opinie o dowódcach
Na odcinek przysłano SOBR, czyli specjalną jednostkę rosyjskiej policji. Takie ZOMO, tylko bardziej zmilitaryzowane (oddziały SOBR walczą normalnie w linii). Ich zadaniem jest opanowanie sytuacji.
Hm... Zmilitaryzowani policjanci kontra sfrustrowana piechota morska. Idę po popkorn.
Przy okazji, od końca września, kiedy Moskale zaczęli mogilizację, w ramach programu "Chcę żyć" Ukraińcom poddało się ponad sześć tysięcy bojców.
Jedno z wielu starć pod Węglodarem
Do tego wszystkiego Ukraińcy po sąsiedzku, w Cyrylówce (też w rejonie Węglodaru) zbombardowali budynek, w którym przebywali bojcy. Stu na pewno zarobiło na białe łady.
Na pozostałych odcinkach sytuacja względnie opanowana.
Na pozostałych odcinkach sytuacja względnie opanowana.
Względnie.
Moskale wciąż kombinują jak zdobyć Iwanowskie i jednocześnie wyjść na Jar Czasów, ale ugrzęźli na otwartym terenie i w wąskim gardle drogi z Kurdjumówki do Jaru. Wciąż chyba nie opanowali wzgórz na zachód od Kleszczewki, gdzie swoje stanowiska mają Ukraińcy.
Na północ od Bachmutu, na obrzeżach którego wciąż toczą się walki, Rosjanie próbują zająć Krasną Górę i atakować na Rozdołówkę. Dziś zajęli Mikołajówkę. Razem z opanowanym wczoraj Sakko i Vanzetti (to jedna miejscowość) mówimy o całych trzydziestu budynkach. Wygląda na to, że postanowili atakować na Siewersk. W linii prostej dwanaście kilometrów. Drogą, biegnącą wzdłuż linii wzgórz, z których można ją ostrzeliwać.
Tu ładnie widać, że droga z Rozdołówki do Siewerska wiedzie pod ukraińskim ostrzałem. Można powiedzieć, że to dosłownie droga śmierci. |
Dziś rano jeden moskiewski propagandysta ogłosił rychłe zdobycie Węglodaru. |
A wieczorem Rybar podał, że z powodu złej pogody ataki na Węglodar zostały wstrzymane. No pogoda jest zła. Ciągle padają ukraińskie pociski. |
Jakby tego było mało, ukraińskie MSW zaczyna werbunek do brygad szturmowych "Gwardii Ofensywnej", które mają wyzwalać Krym, Ługandę i Donbabwe.
Można powiedzieć, że PSYOPS, ale w Ługandzie uaktywniła się partyzantka ukraińska, która przez kilka miesięcy siedziała cicho. Teraz wzorem Chersońszczyzny i Krymu zaczyna pokrywać teren plakatami z ukraińskimi symbolami.
Broń ofensywna z Zachodu. Werbunek do jednostek mających wyzwalać okupowane tereny. Uaktywnienie partyzantki.
Nic dziwnego, że Moskale w Ługandzie wyłączyli mobilny internet. Jakby koordynatów dla artylerii nie można było przesłać smsem.
Tymczasem Chujło, a raczej jego sobowtór, bo bunkrowy dziadyga na takich imprezach się nie pojawia, świętował rocznicę zakończenia bitwy pod Stalingradem. W paradzie defilowali policjanci przebrani za jednostkę NKWD, czyli zbrodniczej sowieckiej policji politycznej. Spiker wyjaśnia, że bojcy tej jednostki wojsk wewnętrznych jako pierwsi starli się z Niemcami atakującymi Stalingrad.
Co nie zmienia w niczym charakteru ich formacji.
Oczywiście, miasto zablokowano, internet wyłączono, mieszkańców uziemiono w domach. Kraj szczęścia, wolności i bezpieczeństwa, gdzie władza nie boi się swojego ludu.
Na Ukrainę wróciło szesnaścioro dzieci, uprowadzonych przez Moskali z Chersonia.
I niech mi nikt nie pierdoli o chrześcijaństwie i cywilizacji. Chrześcijańską i cywilizowaną postawą jest uwolnić świat od takich bydlaków.
Rosja nie ma prawa uczestniczyć w Igrzyskach Olimpijskich. Nie po tym wszystkim.
Dobra robota. Zaglądam do Pana codziennie i przeczytałem całość wstecz. Foxmulder Pana zareklamował
OdpowiedzUsuńDziękuję. Hubert zrobił gigantyczną robotę. Ponad stu nowych czytelników. :)
UsuńPodpisuję się pod pierwszym komentarzem ^^ Foxa czytam już chyba z 10 lat, tutaj zaglądam od lipca 2022. Czasami to nawet wyczekuję na wpis. Dobra robota ;)
UsuńWieść o tym, że kacapy podesłały 300k nowych żołnierzy trochę osłabia morale, przynajmniej w pierwszej chwili. Po zastanowieniu się, trochę poprawia się humor, bo nowi są niewyszkoleni, pozbawieni morale i wsparcia ciężkiego sprzętu. Mimo wszystko to i tak sporo. Chciałbym aby ta wojna skończyła się jak najszybciej zwycięstwem Ukrainy, która odzyskałaby i Ługańsk i , a także Krym, ale należy się nastawić, że potrwa ona co najmniej do jesieni, jeśli nie do wiosny przyszłego roku. Dla nas to wojna nerwów.
OdpowiedzUsuńCiężki sprzęt z zachodu przebija sprzęt kacapski znacząco, więc mniejsza ilość tak w zasadzie nie oznacza, że sprzętu będzie mniej o 2/3, lecz co najmniej tyle samo lub więcej pod względem jakościowym.
Trzymam cały czas kciuki za Ukrainę.
Co do olimpiady oraz innych zawodów sportowych to kacapy NIE MAJĄ PRAWA tam występować pod żadną flagą!!!
PS. Nie myślałeś o tym aby zamiast bloga, prowadzić kanał na jutubie ?
W pełni zgoda. Co do kanału, wolę pisać. :-)
Usuń