Dziennik wojny - doba sto jedenasta, sto dwunasta i sto trzynasta czwartego roku (1207, 1208 i 1209)
To wracamy do ataku Izraela na Iran i czemu może z tego wyjść coś dobrego.
Po kolei.
Konflikt izraelsko-irański trwa od końcówki lat siedemdziesiątych, od obalenia przez ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego ostatniego (?) szacha Iranu Mohammeda Rezy Pahlawiego - władcy liberalnego, prozachodniego (założyciel dynastii Reza Szach Pahlawi pierwotnie chciał wręcz republiki, ale nie dopuściło do tego islamskie duchowieństwo), utrzymującego wręcz sojusz z Izraelem.
Mohammed Reza Pahlawi i ajatollah Ruhollach Chomeini |
Sowiecka agentura kilkakrotnie próbowała obalić Pahlawiego (w czym wspierali ją mułłowie, niezadowoleni z prozachodniego kursu i sojuszu z Izraelem), podobnie jak to zrobiła na przykład w Etiopii z cesarzem, ale Iran był zbyt ważny dla USA, żeby odpuścić, więc filarem rządów szacha szybko stała się CIA oraz rozbudowany aparat policyjny. Klasyka krajów "trzeciego świata": nędza, analfabetyzm, silne wpływy konserwatywnego duchowieństwa, które w sojuszu z ateistycznym komunizmem dostrzegło szansę na utrzymanie wpływów zagrożonych westernizacją i modernizacją. Tak samo rozwinęła się "teologia wyzwolenia" w Ameryce Łacińskiej.
Paradoksalnie we wszystkich tych krajach reformy społeczne dały bazę pod antyrządową propagandę. Czy mówimy o Wietnamie Południowym, Etiopii, Afganistanie czy Iranie (a nawet samej Rosji), to wszędzie widać to samo: rząd uczy ludzi czytać, co natychmiast wykorzystuje sowiecka agentura, roznosząca ulotki. Ludzie umiejący składać litery, ale nie mający narzędzi krytycznych do analizy tego, co czytają, stają się podatni na najprostszą propagandę. Polski przedwojennej, szczególnie na Kresach, też to dotyczyło.
Obalenie szacha w 1978 roku przez rewolucję islamską (wspieraną z Moskwy) i porażka (a w zasadzie kompromitacja) amerykańskiej interwencji (przy dyskretnej pomocy Mossadu, zainteresowanego w odsunięciu Jimmy'ego Cartera od władzy) zmieniło układ sił. Utorowało także drogę do sowieckiej próby podboju Afganistanu, odsuwając amerykańskie bazy od tego kraju - ale to inny wątek. Dodatkowo wysadzony został w powietrze proces pokojowy na Bliskim Wschodzie, zapoczątkowany porozumieniem w Camp David, bo porzucona przez Jordanię, Egipt i Arabię Saudyjską Organizacja Wyzwolenia Palestyny zyskała nowego sponsora, a w świecie islamskim zaczęła się licytacja na radykalizm (o tym dalej).
Westernizacja Iranu została zatrzymana, ale...
Ale... Nie została zatrzymana technologiczna i cywilizacyjna modernizacja kraju. Potomkowie kuzynów naszych przodków (też Indoeuropejczycy), w odróżnieniu od okolicznych ludów, znakomicie potrafili połączyć konserwatyzm obyczajowy i religijny (mający często formę terroru wobec każdego, kto nie stosuje się do "zdrowych" zasad islamskiego życia) z pracą nad nowoczesnymi technologiami i wykorzystaniem ich do...
Nie, nie do codziennego życia, chyba, że na zasadzie "odrzutów z eksportu", ale do budowy potencjału militarnego (coś jak demoludy - kraje demokracji ludowej, czyli państwa satelickie Związku Sowieckiego - w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych). Iran mułłów podjął bowiem na nowo rywalizację o dominację w świecie islamu.
I tu mamy kolejne piętro bliskowschodniego węzła, czyli konflikty wewnątrzislamskie.
Persowie, wyznający od tysiącleci monoteistyczne lub quasi-monoteistyczne kulty wywodzące się od zoroastryzmu, zostali na przełomie VII i VIII wieku podbici przez armię muzułmańską, złożoną głównie z Arabów. Podbój był stopniowy, a kampanie wojenne przetykane były negocjacjami z poszczególnymi perskimi prowincjami, które w zamian za darowanie życia zgadzały się na zapłacenie okupu i przyjęcie islamu (ze strategii tej po wiekach będą korzystać komuniści i Rosjanie).
Irańczycy jednak, gardzący w istocie semickimi Arabami, których jako przedstawiciele liczącej kilka tysiącleci cywilizacji uważali za dzikusów, nie przyjęli powszechnej wśród Arabów sunnickiej formy islamu, ale opozycyjny wobec niego szyityzm. Był to sposób na zachowanie tożsamości mimo pozorów poddaństwa.
I wracamy do czasów bardziej współczesnych.
W średniowieczu ukształtowały się zatem dwa główne i rywalizujące o panowanie w regionie ośrodki islamskiej władzy religijnej: sunnicki w Bagdadzie (po najeździe mongolskim i zniszczeniu Bagdadu jego rolę przejął Kair, a po kolejnym najeździe Osmanów i zdobyciu przez nich Konstantynopola - Stambuł, jak przemalowano nazwę stolicy cesarskiej) oraz szyicki perski Isfahan. Po pierwszej wojnie światowej, utworzeniu arabskiej monarchii Saudów i obaleniu sułtana w Turcji przez ruch młodoturecki centrum życia religijnego sunnitów wróciło do Mekki, która miała taki charakter na początku). W Iranie, jak przemianował Persję Reza Szach Pahlawi, centrami religijnymi szyitów są Meszhed i Teheran (ten drugi jako siedziba najważniejszych duchownych). Po proislamskim zwrocie Turcji Erdogana w 2003 roku do tej rywalizacji dołączyła Ankara, ale na zasadzie "tego trzeciego". Głównymi rywalami są Arabia Saudyjska i Iran.
Ponieważ jednak Teheran nie ma odpowiednio dużej soft power, bo i sunnitów jest więcej, a w Iranie nie ma żadnych ważnych dla sunnitów miejsc świętych i potencjał ekonomiczny państw arabskich jest większy (choć cywilizacyjnie przoduje raczej Iran), ajatollahowie zaczęli z Rijadem rywalizować na radykalizm, w tym antyizraelizm. Ta rywalizacja na początku lat dwutysięcznych wciągnęła Arabię Saudyjską w skrajny fundamentalizm religijny, co swego czasu głośno skrytykował następca tronu Muhammad ibn Salman. Ten sam, który jako premier rządu saudyjskiego dokonał ostatnio proamerykańskiego zwrotu w polityce Saudów i zawarł układ z prezydentem Trumpem.
Konsekwencją tej rywalizacji była wojna iracko-irańska w latach osiemdziesiątych, kolejne intifady palestyńskie, eskalacja wojny w Libanie, wojna domowa w Syrii (gdzie swoje paluchy maczała też Rosja), Al-Qaeda i zamachy 11 września 2001, Bractwo Muzułmańskie, Daesh, czyli Państwo Islamskie, wojna domowa w Jemenie, działalność islamistów w Afryce, zamachy w Europie, wreszcie napaść Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku, która rozpoczęła proces likwidacji Iranu jako globalnego problemu.
Oczywiście, to nie jest tak, że za wszystkimi opisanymi wyżej wydarzeniami i organizacjami stoi Iran. Duża część z nich to robota służb saudyjskich, czy irackich, a także rosyjskich, amerykańskich, brytyjskich...
Ale wszystkie wynikają z rywalizacji na radykalizm, którą zapoczątkował Iran Chomeiniego (Talibowie w Afganistanie to inna sprawa, ale też do tej "gry" się włączyli).
Oczywiście, to nie jest tak, że za wszystkimi opisanymi wyżej wydarzeniami i organizacjami stoi Iran. Duża część z nich to robota służb saudyjskich, czy irackich, a także rosyjskich, amerykańskich, brytyjskich...
Ale wszystkie wynikają z rywalizacji na radykalizm, którą zapoczątkował Iran Chomeiniego (Talibowie w Afganistanie to inna sprawa, ale też do tej "gry" się włączyli).
Przyczyną wspomnianego zwrotu Arabii Saudyjskiej była refleksja, że na radykalizm Arabia Saudyjska nie ma co się z Iranem ścigać, bo Teheran zawsze znajdzie odpowiednio dużą bandę sfrustrowanych świrów, którzy będą Rijadowi bruździć. Szczególne znaczenie miała wojna domowa w Jemenie, gdzie sponsorowani przez Iran Houti skutecznie redukują wpływy Saudów. Jednocześnie Arabia zaczyna cywilizacyjnie i technologicznie odstawać od nawet najbliższych sąsiadów. Zdjęcia króla Jordanii odznaczającego swoją córkę księżniczkę Salmę za udział w lotniczych misjach bojowych też zadziałały na wyobraźnię Saudów.
Patrząc na politykę Joulaniego w Syrii, a na pewno jej próby, bo różnie ze skutecznością, Arabowie doszli do tego, że szansą dla nich nie jest licytacja na radykalizm religijny, ale przeciwnie, kontrolowana liberalizacja, bogacenie się i stwarzanie przestrzeni pewnej wolności (oczywiście w ramach islamskiego prawa). Jasne, że jak w każdym systemie totalitarnym, to może zostać ucięte z dnia na dzień, bo komuś się odmieni, niemniej na tę chwilę to właśnie islamskie monarchie i republiki arabskie zaczynają być na Bliskim Wschodzie nośnikami względnej normalności
Charakterystyczne, że tym razem kraje arabskie i islamskie ograniczyły się do rytualnego
- Potępiamy stanowczo, to nieodpowiedzialne i może zdestabilizować region
po czym poszły po szampana i pop-corn. Wszyscy bowiem mają już dość klasowego łobuza, a jedyne wsparcie, na jakie Iran może liczyć, pochodzi z równie bandyckiej Rosji, Korei Północnej i Chin. Najbliżsi sąsiedzi Izraela udostępnili swoją przestrzeń powietrzną do zwalczania irańskich dronów i rakiet.
Jak już pisałem wcześniej, refleksja, że radykalizm i wojna z całym światem, w tym własnym narodem, to nie jest skuteczna strategia, pojawiło się też jakiś czas temu w Iranie, w tym w części środowiska Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. To legło u podstaw zmiany prezydenta i wykonania szeregu gestów pojednawczych względem Izraela i USA, w tym wystawienia im czołówki Houti, Hamasu i Hezbollahu (jak pisałem, akcja z pagerami i krótkofalówkami była niemożliwa do wykonania bez udziału części irańskich służb, które dały jej parasol) oraz najbardziej poszukiwanych przez USA terrorystów.
Zaczęły się rozmowy ze Stanami w sprawie odpuszczenia z sankcji w zamian za rezygnację z programu atomowego. Trwały one ze zmiennym szczęściem do objęcia urzędu Prezydenta USA przez Donalda Trumpa, który zaostrzył stanowisko Stanów domagając się natychmiastowej rezygnacji przez Iran z prac nad bombą atomową.
Tu jednak ekipa prozachodniego prezydenta Masuda Pezeszkiana trafiła na opór wojskowego (wywodzącego się z Korpusu Strażników Rewolucji) i religijnego betonu.
Klincz.
Reakcją na usztywnienie stanowiska Stanów było zawarcie przez Iran porozumienia o strategicznym partnerstwie z Rosją, choć już na chwilę było ono odłożone na półkę.
Do tego, Iranem co i rusz wstrząsają antyislamistyczne bunty i protesty przeciw bezsensownemu okrucieństwu policji religijnej. Ta zaś zachowuje się coraz bardziej jak patologiczny psychopata, dokonujący morderstw i zbrodni, bo może.
Mahsa Amini zatłuczona na śmierć nawet nie za brat obowiązkowej chusty na głowie, ale za to, że spod niej wystawały jej włosy. Ostrzelani przez policję ostrą amunicją żałobnicy przy jej grobie. Gazowane w klasach uczennice w szkołach. Wieszani publicznie homoseksualiści.
Czy też zastrzelenie w biały dzień Nedy Agha-Soltan
Władze Iranu nie zachowują się jak rząd suwerennego kraju, ale jak okupant. Hasło
- Śmierć Chamenejemu!
nie pojawiło się dzisiaj, ani wczoraj, a w skryty, trudny do wyśledzenia sposób Irańczycy skandują je za każdym razem, kiedy reżim dostanie cios.
Jak widać, w przededniu izraelskiego uderzenia byli nim zainteresowani zarówno Żydzi (ochrona własnego państwa), Amerykanie (ogarnięcie sytuacji na Bliskim Wschodzie stale destabilizowanej przez Iran), Turcy (eliminacja jednego w rywali do roli lidera islamu, ale też pacyfikacja sponsora terroryzmu na terenie Turcji i sąsiednich krajów), Syria (pognębienie okupanta, odpowiedzialnego poprzez Hamas za trwającą od lat wojnę domową) i Arabia Saudyjska (nie tylko z powodów prestiżowych). Co ważniejsze swój interes w tej akcji miała zarówno irańska opozycja, jak i ekipa prezydenta Pezeszkiana, zgodnie zainteresowanych odsunięciem krajowych twardogłowych od władzy, choćby miało to być równoznaczne z odsunięciem od życia.
Nic nie szkodzi bowiem tyraniom tak, jak przegrana wojna.
Nic nie szkodzi bowiem tyraniom tak, jak przegrana wojna.
Film przedstawia rzekomo izraelskich komandosów, którzy zaczaili się tuż przed atakiem własnego lotnictwa koło irańskich baz lotniczych i zaczęli pociskami Spike zestrzeliwać każdy samolot wroga, który próbował wystartować do akcji przeciw samolotom Izraela. Powiedzmy sobie szczerze, że nawet najlepsze jednostki specjalne nie są w stanie operować na wrogim terenie bez jakiegokolwiek oparcia w miejscowej ludności lub parasola miejscowych służb. Słynne sowieckie bataliony specjalne na terenie Polski korzystały zarówno z siatki PPR, jak i ze wsparcia miejscowych
Dwunastu odstrzelonych ludzi. To naprawdę jest elita wojskowo-polityczna Iranu, reprezentująca betonowe skrzydło władzy |
A tu bardziej wyraziście |
A przy okazji do Allaha został odesłany Muhammad Abd Al-Karim Al-Ghamari, numer dwa w strukturach Houti |
A żeby było ciekawiej, to trzej najważniejsi naukowcy irańscy, pracujący nad programem atomowym Iranu swoje rozprawy doktorskie bronili... w Rosji, bo gdzieżby indziej!
Wygląda zatem na to, że izraelska akcja skorelowana jest z działaniami od środka irańskiej opozycji, być może powiązanej z prezydentem Pezeszkianem.
Oficjalnie Irańczycy krzyczą na wiecach "Śmierć Ameryce! Śmierć Izraelowi!"...
A nieoficjalnie, kiedy nie można ich namierzyć wołają "Śmierć Chamenejemu!"
W Ahwazie podpalony został pomnik Chomeiniego
To wyjaśniałoby skuteczność izraelskiego rozpoznania, które było tak dokładne, że rakiety uderzały w konkretne pokoje w mieszkaniach celów. Ktoś musiał Mossadowi podać nie tylko adresy, ale i rozkłady mieszkań, czy rytm dnia konkretnych ludzi. Nie da się tego zrobić bez rozbudowanej siatki w samym Iranie, w bezpośrednim otoczeniu celów. A to już wykracza poza klasyczną pracę agenturalną i wskazuje właśnie na zaangażowanie miejscowej ludności, czy wręcz części miejscowych służb. Bo kto lepiej zna zwyczaje ściśle ochranianego naukowca, czy generała, niż jego ochrona? Nawet żony nie wiedzą o nich wszystkiego.
To jeszcze jedna poszlaka do kolekcji.
W kolejnym nalocie izraelskim pilotom udało się ponoć uderzyć skutecznie w ukrytą w górach irańską bazę rakietową w górach Zagroz.
Zdjęcia na obrazku pochodzą z filmu propagandowego, opublikowanego przez Iran.
Takich baz Iran ma kilka, z czego dwie, w górach Zagroz właśnie i w górach Alborz. Są głęboko utajnione (obsługa na filmie ma na twarzach maski właśnie po to, żeby ich żaden sąsiad nie rozpoznał, bo to pozwoliłoby zlokalizować bazę). Tymczasem na mapce Cahal podaje lokalizację celu i koordynuje go z filmem.
Ktoś musiał wskazać cel i jego słabe punkty (głównie szyby wentylacyjne i wejścia systemów sanitarnych).
Irańczycy też zdają sobie sprawę z tego kontekstu, bo w tamtejszych mediach roi się od informacji o zatrzymaniach domniemanych szpiegów, a nawet o egzekucji jednego z nich (zatrzymanego i skazanego wcześniej). Oczywiście, pojawia się pytanie: skoro byliście w stanie zamknąć ich na drugi-trzeci dzień po ataku, czemu nie zrobiliście tego wcześniej?
Z prostego powodu. Bo to taki sam propagandowy pic na wodę-fotomontaż, jak w Rosji, gdzie całą siatkę szpiegowską zwijają na drugi dzień po zamachu (nie dotyczy prawdziwych operacji wywiadu ukraińskiego, bo wtedy nawet nie wiedzą, kogo szukać).
Rzekomo zlikwidowany przez irańską policję warsztat produkujący drony dla izraelskich dywersantów. Chciałoby się rzec, że lepiej późno, niż wcale. Szczególnie, że pokazane elementy dziwnie pasują do... irańskiego Szahida 101!
W każdym razie, izraelskie lotnictwo ma panowanie w powietrzu, a sprowadzone z Rosji systemy S-400 są bezradne i nie zaliczyły żadnego trafienia. O ile jeszcze działają, bo większość została wyłączona przez... naloty powietrzne.
W izraelskich nalotach zniszczone zostały ostatnie używane jeszcze na świecie F-14 Tomcat. Kupione jeszcze za szacha
Samotny F-4 Phantom próbuje bronić honoru irańskiego lotnictwa. Oczywiście, kupiony za szacha. To jest swoisty rechot historii, że upadający reżim jest broniony sprzętem kupionym przez obalonego przez mułłów władcę. Gdyby nie on nawet tego by nie mieli
Generalnie nie niepokojone izraelskie samoloty urządzają sobie polowania na irańskie wyrzutnie rakietowe.
Iran ma w gotowości około dwóch tysięcy uzbrojonych rakiet (już mniej), ale na nic im się one nie przydadzą bez wyrzutni. To tak, jak strzały bez łuku. Choć strzałami można ciskać ręką, a rakietą trochę nieporęcznie.
Izraelskie wojsko przeszło teraz do strategii znanej ze Strefy Gazy: ogłaszają, co będzie atakowane i proszą grzecznie, żeby cywile się wynieśli w ciągu określonego czasu. Po upływie terminu uderzają we wskazany rejon.
Celem są budynki rządowe, telewizja i osiedla zamieszkałe przez funkcjonariuszy państwowych i partyjnych.
Trafienie w irański Sztab Generalny i siedzibę wywiadu. Zniszczona została też kwatera główna Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej
Spikerka z emfazą wzywała Allaha, żeby spuścił bombę na głowy niewiernych i grzeszników i... została wysłuchana. Trzeba uważać, o co się modli
Izraelskie wojsko ostrzegało, że ostrzela gmach telewizji
Cała siła irańskiej OPL to działka przeciwlotnicze
W Teheranie nie działają wodociągi ani elektryczność. Brakuje schronów, nie działa system ostrzegania ludności.
Teheran. Woda z zerwanego wodociągu zalewa ulice
A Chamenei, główny architekt irańskiej polityki, siedzi w schronie.
Mieszkańcy Teheranu uznali, że lepiej być gdzie indziej i postanowili wyjechać z miasta.
Problem w tym, że lotnisko w Teheranie zostało zbombardowane w niedzielę. Między innymi po to, żeby przedstawiciele irańskich władz nie mogli uciec |
Z więzienia w Teheranie uciekli lub zostali zwolnieni osadzeni i wracają do domów.
W sieci jest coraz więcej irańskich propagandowych banialuków o zestrzeleniu izraelskich samolotów, czy zabiciu kadry dowódczej Cahalu.
![]() |
Całość ma wartość tego "zdjęcia, wykonanego przez AI. Wyraźnie przeskalowana sylwetka samolotu mówi wszystko |
Większość dronów jest przechwytywana przez izraelskie wojsko.
Ten został zestrzelony przez śmigłowiec AH64 Apache. Gdyby nie to, trafiłby w izraelski system obrony przeciwrakietowej
Podobnie system Arrow-3 niszczy rakiety balistyczne jeszcze w stratosferze
Ale nie wszystkie
Czasami też zawodzi system OPL. Tutaj, na Pustyni Negew awaria rakiety spowodowała zniszczenie całej wyrzutni
Tutaj irańska rakieta uderza w lotnisko Ben-Guriona w Tel Awiwie
Scena lustrzana do tej z irańskiej telewizji. Tu rakieta niemal wpadła mieszkańcowi Hajfy do pokoju
Tak wyglądał Tel-Awiw po nocnym bombardowaniu. Tyle, że w Izraelu system ochrony ludności działa zdecydowanie lepiej, niż w Iranie
W celu utrudnienia identyfikacji celów izraelskie władze zarządziły cenzurę.
Władze Izraela mówią, że operacja operacja "Powstający Lew" potrwa do kilku miesięcy, a Teheran będzie wyglądał, jak Strefa Gazy i Liban.
Co do tego drugiego, to raczej jest to typowe dla Bliskiego Wschodu retoryczne zadęcie.
Co do pierwszego...
Wielka Brytania przegrupowuje swoje lotnictwo na Bliski Wschód.
W rejon płynie USS Nimitz
Amerykanie zerwali rozmowy z Rosją w sprawie normalizacji stosunków. Kolejne spotkanie miało się odbyć za dwa dni. Nie odbędzie się.
Rosja ograniczyła się do potępienia ataku na Iran, a jeden z Putinów w rozmowie telefonicznej zaproponował prezydentowi Trumpowi mediacje w sporze z Iranem.
I to wszystko. Tyle warte jest strategiczne partnerstwo z Rosją.
A jak atak Izraela na Iran przekłada się na front ukraiński?
Wyjaśnia to Igor Girkin-Striełkow (dawno o nim nie było):
Czym to nam grozi? Dla nas grozi to dwoma rzeczami. Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest zakończenie naszego „południowego korytarza”, ponieważ aktywnie dostarczaliśmy ropę naftową i inne surowce do Indii i innych krajów przez Iran. Była to dla nas dość ważna trasa. Teraz na wschodzie pozostały nam tylko Chiny jako szlak tranzytowy dla naszych produktów.Po drugie, oczywiście, Iran jest teraz atakowany i tracąc coraz więcej obiektów przemysłowych, nie będzie w stanie dostarczać nam broni i amunicji, które dostarczał wcześniej, co również wpłynie na przebieg działań wojennych.
I dlatego upadek Iranu jest też w naszym interesie. W naszym, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Norwegii, Szwecji, Danii i reszty państw zagrożonych rosyjsko-chińską paranoją meblowania świata na nowo. Z osi Moskwa-Teheran-Pekin właśnie ubywa najsłabsze ogniwo.
Na froncie ukraińskim nie dzieje się nic takiego, co nie może poczekać do następnego wpisu. Najpóźniej w czwartek lub piątek.
Komentarze
Prześlij komentarz