Dziennik wojny - doba dwieście trzydziesta szósta, dwieście trzydziesta siódma, dwieście trzydziesta ósma, dwieście trzydziesta dziewiąta i dwieście czterdziesta trzeciego roku (966, 967, 968, 969 i 970)
Stęskniliście się za Tik-tok Księciem Don Kaukazu?
No to krótko o najnowszej imbie z jego udziałem.
Jest sobie firma Wildberries i oczywiście jest to firma rosyjska. Nazywana rosyjskim Amazonem ma prawie cały rynek wysyłkowy w Rosji. Jej obroty w 2023 roku wyniosły ponad pięćset trzydzieści dziewięć miliardów rubli (czyli ok pięćdziesiąt cztery miliony dolarów).
Właścicielką Wildberries jest Tatiana Bakalczuk, do której należy dziewięćdziesiąt dziewięć procent firmy. Ten jeden procent dzierży jej mąż Władysław.
Ponieważ jednak kobieta zmienną jest, Tatiana postanowiła puścić męża w trąbę i związać się z Robertem Mirzojanem, szefem firmy wysyłkowej Russ, sto razy mniejszej od Wildberries. Wystąpiła zatem do sądu o rozwód, a do Putina o zgodę na fuzję (bo jak wiadomo, w gospodarce rynkowej o fuzji firm decyduje prezydent państwa). Na jej liście do głowy państwa znalazła się podpisana przez Putina adnotacja "Zgoda. Wykonać" i...
Zaczęła się imba.
Mąż Tatiany, Władysław, który domaga się przy okazji rozwodu czterdziestu dziewięciu procent firmy, poszedł na skargę do Kadyrowa. Ten obiecał mu pomóc w "przywróceniu żony na łono rodziny" i dał mu swoich goryli z bronią, którzy prowadzeni przez Władysława napadli na siedzibę firmy Wildberries. Doszło do strzelaniny, w której zginęli dwaj ochroniarze Tatiany. Jak raz Ingusze (przypominam o konflikcie Czeczenów z Dagestańczykami i Inguszami).
Napastnicy zostali szybko przymknięci i jak się okazało są to członkowie jednostek Achmat, czyli gwardii przybocznej Kadyrowa. Oczywiście od razu poprosili o skierowanie ich na front na Ukrainie, żeby mogli "zmazać winy".
Najciekawsze, że siedziba firmy Wildberries znajduje się dość blisko Kremla. więc cała akcja została przeprowadzona pod nosem najwyższych władz Rosji.
Rodziny zabitych w mediach społecznościowych ogłosiły zemstę na Kadyrowie.
Tego samego dnia w stolicy Inguszetii wykonana została egzekucja na miejscowym szefie tzw. Centrum E (jak ekstremizm), czyli komórki służb, odpowiedzialnej za zwalczanie terroryzmu.
Ciała zabitych ochroniarzy zostały przewiezione do Inguszetii, a ich powitanie zmieniło się w masową demonstrację.
To było pod koniec września.
Na tym nie koniec.
Tydzień temu Kadyrow oficjalnie ogłosił, że trzej rosyjscy politycy z Dagestanu i Inguszetii mieli wyłożyć bodaj sto tysięcy rubli na zabicie Kadyrowa i zapowiedział krwawą zemstę.
- Dopóki nie udowodnią, że jest inaczej oficjalnie ogłaszam krwawą zemstę przeciw Barachojewowi, Kerimowowi, Kurbanowi. Są świadkowie, są ludzie, których zatrudniali, pytali, za ile wykonają zlecenie
- ogłosił Kadyrow.
Barachojew to Bekchan Barachojew, deputowany do Dumy Państwowej z Inguszetii.
Kurbanow to Rizwan Kurbanow, także deputowany do Dumy Państwowej, ale z Dagestanu.
Kerimow to Sulejman Kerimow, senator Erefii i biznesmen z Dagestanu. "Ojciec chrzestny" fuzji Wildberries i Russ, który miał zaaranżować spotkanie Tatiany Bakalczuk i Roberta Mirzojana z jednym z Putinów.
Czyli mamy trzech członków najwyższych władz Rosji, którym Tik-tok Książę Don Kaukazu otwarcie grozi.
Co na to Kreml?
Kreml odznaczył Kadyrowa "za zasługi dla rolnictwa". Oczywiście, decyzję podjął Minister Głodu... czyli Rolnictwa, ale chyba tylko naiwni sądzą, że zrobił to bez zgody na samej górze. |
I teraz dopiero się rozkręciło.
Szef Dagestanu Sergiej Melikow poparł Kerimowa i zapowiedział, że "może on liczyć na wsparcie narodu" |
Jest to o tyle ciekawe, że Melikow jest znienawidzony przez Dagestańczyków, jako "przywieziony w teczce".
Zaraz po tym ktoś w jego podmoskiewskim domu ostrzelał przez okno i poważnie zranił Szeripa Alichadżijewa, pochodzącego z Czeczenii rosyjskiego urzędnika, który był swego czasu bliskim współpracownikiem Achmata Kadyrowa (Tik-tok Dziadka rodu Kadyrowów, który zginął w 2004 roku w zamachu w Groznym) i gubernatora regionu Szali, jednego z najważniejszych regionów Czeczenii.
Alichadżijew aktualnie jest asystentem senatora i byłego generała Władymira Szamanowa.
A sam Szamanow, zwany "rzeźnikiem Czeczenii" ma na sumieniu zbrodnie przeciw ludzkości w czasie pierwszej i drugiej wojny czeczeńskiej.
Ramzan Kadyrow także Alichadżijewa wskazywał, jako zleceniodawcę rzekomego zamachu na siebie.
Zamachowiec wystrzelił cztery kule, z których jedna trafiła Alichadżijewa w szczękę, a druga w plecy
Dzień później zapaliła się, a następnie wybuchła stacja paliw w Groznym.
Ta latająca cysterna, którą widać pod koniec ostatniego filmu, przeturlała się po samochodzie (niszcząc go) i zabiła stojących w pobliżu kobietę z dziećmi.
Moment zamachu z monitoringu. Samochód antyterrorystów stał w kolejce do stacji benzynowej, kiedy podjechał pojazd zamachowców, którego zostały oddane strzały.
W zamachu zginęli trzej funkcjonariusze. Stan Chamchojewa jest nieznany
Mamy zatem klasyczną wojnę mafijną.
Ale są niuanse...
Z jednej strony ofiarami i celami są przedstawiciele rosyjskiego aparatu władzy, w tym sprawcy terroru w Czeczenii.
Ciekawe, no nie?
O czym to świadczy?
Na pewno o erozji struktur władzy w Rosji, o której już pisałem wielokrotnie. Zbrojna napaść na firmę pod nosem prezydenta Erefii i rządu to pokazanie wszystkim, że rząd nie ma na nic wpływu. To już nie są wybryki bandytów, czy próba porwania "krnąbrnej" córki. To po prostu bezprawie. W stolicy kraju.
Podobnie pogróżki pod adresem członków najwyższych władz państwa to w istocie rzucenie wyzwania państwu jako takiemu. Jeśli po tym sprawca dostaje kolejny order od rządu, to znaczy, że rząd nie rządzi, że jest tylko teatrem marionetek, a władza jest gdzie indziej.
Co więcej, Kadyrow próbował storpedować fuzję firm, którą zaakceptował i pobłogosławił Putin. To już nie jest cenzurowanie orędzia. To jawne podważenie autorytetu.
Dlaczego Kadyrow, dotąd bardzo ostrożny, zdecydował się na tak radykalne kroki? Czy dlatego, że wie, że de facto w Rosji jest bezkrólewie? Sugerowałaby to także postawa Melikowa. Jego wręcz wezwanie Dagestańczyków do wojny z Kadyrowem sugeruje, że czuje się pewnie, że może sobie pozwolić na samodzielność w tej kwestii.
A teraz wisienka.
Tatiana Bakalczuk jest powiązana z FSB. Kadyrow, a pośrednio także Władysław Bakalczuk z GRU (przypomnę, że pod Groznym jest Akademia GRU, której "kuratorem" jest Tik-tok Pączuś Jr., a gwardia przyboczna Kadyrowa oficjalnie ma status pułku GRU (pozostałe Achmaty to RoSSgwardia).
Możesz być kim chcesz, ale nigdy nie będziesz tak zarąbisty, jak Adaś Tik-tok Pączuś Junior napieprzający ze złotych keamów!
Jak już pisałem wcześniej, wobec rozpadu struktur władzy w Rosji zaczynają się walki o wpływy i podział tortu. A raczej o spadek...
A z republik wchodzących w skład Federacji tylko Czeczenia Kadyrowa ma armię...
Czy to znaczy, że Putin faktycznie nie żyje, jak twierdzi Generał SWR, czyli profesor Sołowiej (zaraz pierwsza rocznica rzekomego zgonu prawdziwego Putina)?
Niekoniecznie.
Fizycznie może on wciąż wegetować, ale nie ma już kontroli nad sytuacją. W sensie politycznym faktycznie nie żyje.
W ostatnim stadium życia Lenin wciąż wykazywał czynności życiowe, choć jego kontakt z rzeczywistością, a raczej jego brak, wykluczał faktyczne sprawowanie władzy. Nawet nad swoim ciałem |
I tak z triumwiratu został tylko jeden. Kiedy dwa lata temu triumwirat Putina, Prigożyna i Kadyrowa się zawiązał, to Putin miał być Cezarem. Szybko jednak wypchnął go z tej roli Prigożyn, który do czasu znakomicie odtwarzał strategię swojego protagonisty. Ostatecznie jednak to Kadyrow okazał się... Oktawianem. Podobnie, jak siostrzeniec Cezara długo ukrywał swoje ambicje i udawał niekumatego, pozwalając współtriumwirom się wypstrykać. Po czym zaczął własną grę, mając pewność, że nie ma realnego rywala.
Nigdy nie wierzcie pajacom. To tylko maska.
Dobra rozmowa izraelsko-ukraińskiego dziennikarza Yigala Lewina na temat obecnych działań Kadyrowa
Czy Kadyrow gra o Rosję?
Na pewno nie interesuje go wolna Czeczenia. To watażka, nie patriota. On chce władzy. Plan minimum to wielkie kaukaskie księstwo tak bardzo niezależne, jak tylko można, ale jeśli do uzyskania i utrzymania władzy konieczne będzie złożenie hołdu w Moskwie, Pekinie, czy... Ankarze, to Kadyrow to zrobi.
Ale jednocześnie chce on być przywódcą, kalifem wszystkich muzułmanów na Kaukazie i w Rosji, a może także w republikach posowieckich? I to w warunkach postępującej islamizacji Rosji i rozszerzania się rosyjskiego wydania prawa szariatu, może go wynieść na tron moskiewski. Dla Pekinu władca będący w stanie kontrolować żywioł islamski w Rosji będzie znacznie wygodniejszy, niż tradycyjny polityk w zachodnim stylu, który do Rosji i tak nie pasuje).
A skoro na obszarze posowieckim, to może i w Chinach?
Zapędziłem się, ale kto wie, co siedzi w głowie Tik-tokera? Świat to za mało!
W Jebanarium tymczasem, konkretnie w Kazaniu, szykuje się szczyt państw BRICS, czyli tego, co w zamyśle Moskwy miało być alternatywą dla zachodniego systemu współpracy. Stowarzyszenie ostatnio dość dynamicznie się rozwija, co jednak wiąże się z utratą dominującej pozycji Rosji i przejmowaniem pozycji lidera przez Chiny.
Z ciekawostek należy odnotować zapowiedź obecności Sekretarza Generalnego Organizacji Niezmiernie Zbędnej Antonio Guterresa. |
Jednak z drugiej strony Kreml dostał śmierdzącą rybą w twarz od Arabii Saudyjskiej. W Moskwie bardzo liczono na przystąpienie do BRICS tego kraju, licząc na antyzachodnie nastawienie Rijadu. Dodatkowo nadzieje te wzmacniało umiarkowanie przychylne podejście Saudów do Moskwy, polegające na współpracy w utrzymaniu wysokich cen ropy przez redukcję wydobycia. Arabowie dzięki temu mogli pełnić rolę pośrednika i uzyskiwać od Moskwy wiele ustępstw na rzecz... Ukrainy! Choćby uwolnienie żołnierzy i dowódców Pułku "Azow".
Jednak ta polityka była dla Rjiadu kosztowna. Redukcja wydobycia oznaczała bowiem zmniejszenie dostaw do różnych odbiorców. W to miejsce wchodzili inni dostawcy, którzy korzystali zarówno na wysokich cenach, jak i na powstaniu niszy rynkowej. Głównie... Amerykanie. Co Saudyjczykom, od lat powiązanym biznesowo z USA nie przeszkadzało za bardzo. Jednak sytuacja zaczęła się dla saudyjskiej gospodarki robić nieciekawa, gdy w powstałe nisze zaczęło wchodzić coraz więcej krajów, w tym Zjednoczone Emiraty Arabskie i... Rosja! Oczywiście ta druga poprzez firmy-słupy i swoją "flotę widmo".
Generalnie, patrząc na biografię, wypowiedzi i decyzje księcia Muhammada, jak również na sytuację międzynarodową Arabii Saudyjskiej, trzeba było mieć bardzo zrytą banię i być odklejonym od rzeczywistości, żeby liczyć na przystąpienie jego kraju do jednego stowarzyszenia z Rosją, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Iranem.
Po kolei.
Książę Muhammad jest generalnie prozachodni i liberalny. Pod jego rządami kobiety w Arabii Saudyjskiej dostały prawo prowadzenia samochodów oraz zakładania i prowadzenia firm bez zgody mężczyzn. To on powołał kobietę na stanowisko szefowej giełdy papierów wartościowych.
Muhammad ibn Salman ograniczył także rolę policji religijnej, czyli Komitetu Krzewienia Cnót i Zapobiegania Złu. Działalność tej instytucji i generalnie fundamentalistyczną politykę wewnętrzną swoich przodków określił delikatnie, jako okres, kiedy monarchia "nie była normalna" i stwierdził, że była to reakcja na rewolucję islamską w Iranie, kiedy "rodzina królewska nie wiedziała, co robić".
W 2018 roku w wywiadzie dla magazynu "The Atlantic" powiedział, że
- Izraelczycy mają prawo do pokojowego życia w swoim kraju.
To wypowiedź wręcz rewolucyjna, bo Arabia Saudyjska nie uznaje istnienia Izraela i formalnie optuje za jego zniszczeniem. Ale jak widać, nie do końca.
W 2017 roku powiedział też, że:
- Bez wpływu Stanów Zjednoczonych na kulturę Arabii Saudyjskiej kraj ten skończyłby jak Korea Północna.
Książę Muhammad jako minister obrony Arabii Saudyjskiej rozpoczął walkę z proirańskimi Houti w Jemenie. W tej walce jego sojusznikami, oprócz koalicji państw arabskich są "wielcy szatani", czyli USA, Wlk. Brytania i Francja, a także... Izrael!
Pod jego rządami, zgodnie z programem "Wizja 2030" Arabia Saudyjska ma stać się niezależnym od eksportu ropy naftowej krajem wytwarzającym towary wysokiej technologii.
Widać więc, że książę, a w przyszłości król Arabii Saudyjskiej ma całkowicie nie po drodze z Iranem, Rosją, Chinami i całą resztą BRICSów. Wręcz ma z nimi kurs kolizyjny.
A teraz ciekawostka.
Bliskim kumplem księcia, często go odwiedzającym jest...
Może na nim dojść do sporego kryzysu we wzajemnych relacjach państw uczestniczących ze względu na sprzeczne interesy.
Do klubu przegrywów akces złożyły ostatnio Syria, Białoruś i Kuba. Chęć przystąpienia zgłosiły też władze Serbii, a także paru innych krajów.
To cieszy Chiny i Rosję, które w ten sposób chcą rozszerzać swoje wpływy. Ale nie cieszy na przykład Brazylii, której nie podoba się... wzrost międzynarodowej pozycji Chin. O ile Rosja jako spadkobierca ZSRR, który wspierał brazylijską opozycję w walce z proamerykańską dyktaturą, jest w największym kraju Latynoameryki postrzegana pozytywnie, to Chińczycy jawią się tam w roli imperialistów, nie lepszych od USA.
Podobne rozkminy mają zresztą inne "cygełki" (a brick to po angielsku cegła, więc bric to będzie cygła). Chiny i podporządkowana im Moskwa chcą zbudować blok antyzachodni. Indiom, czy RPA zależy natomiast na neutralności i ciągnięciu korzyści z relacji z oboma blokami. Podobnie Brazylia, w której nie lubią USA, ale już relacje z dawną metropolią, czyli Portugalią są poprawne.
Obecność w klubie łobuzów w rodzaju Białorusi, Kuby, czy Serbii tylko wzmocni wpływy chińskie i przekształci klub w sojusz otwarcie antyzachodni. Zatem neutralnej części stowarzyszenia ten ruch jest nie na rękę. Ale mogą ulec presji pozostałych.
Wszystko się wyjaśni w nadchodzącym tygodniu.
Po tym całym zamieszaniu Kazachstan, który deklarował przystąpienie do BRICS oświadczył, że jednak się z tym wstrzyma.
Aha, Kreml ustami jednego z Putinów właśnie ogłosił porażkę programu wspólnej waluty krajów BRICS.
A tu wyjaśnienie, czemu to nie mogło się udać.
Przechodzimy do planu pokojowego prezydenta Zełeńskiego. Został on najpierw przedstawiony Werhownej Radzie Ukrainy, a następnie na szczycie NATO, przy czym tajne załączniki poznali jedynie kluczowi gracze, wśród których nie ma Polski. Oburzającym się przypomnę, że aktualnie Polska nie prowadzi samodzielnej polityki zagranicznej, a - zgodnie z deklaracjami obecnie rządzących - "harmonizuje ją z partnerami europejskimi". W tej sytuacji jej opinia nie ma żadnego znaczenia. Co nie znaczy, że temat ten przeszedł bez echa, ale do tego jeszcze wrócę.
Punkty przewidują:
- Natychmiastowe przyjęcie Ukrainy do NATO.
- Wzmocnienie ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego i zgodę na bombardowanie terytorium Rosji.
- Rozmieszczenie na Ukranie "kompleksowego niejądrowego systemu odstraszania", który będzie chronił Ukrainę przed inwazją Rosji.
- Podpisanie z partnerami zachodnimi specjalnej umowy o ochronie i wykorzystaniu znajdujących się w kraju strategicznych surowców mineralnych.
- Oferta rozmieszczenia w bazach na terenie Europy ukraińskich żołnierzy zamiast sił amerykańskich.
Do punktów drugiego, trzeciego i czwartego dodano tajne załączniki.
Całość wystąpienia w Werhownej Radzie została okraszona deklaracją, że Iran i Korea Północna są stronami konfliktu na Ukrainie (do tematu Korei jeszcze wrócę).
To rozbieramy to na części.
Nieoficjalnie punkty pierwszy i trzeci (tajny załącznik) zostały wzmocnione przedstawieniem alternatywnego rozwiązania (BATNA - the Best Alternative of The Non-Agreement), że jeśli Ukraina tego nie dostanie, to postara się o broń atomową - do tego wrócę za chwilę.
Punkt czwarty to po prostu cena. Ukraina za swoje bezpieczeństwo oferuje swoje surowce (nie tylko węgiel). W podobny sposób należy patrzeć na punkt drugi, czyli "wzmocnienie przemysłu obronnego". To po prostu oddanie zachodnim koncernom ukraińskich fabryk.
Podobny charakter ma punkt piąty. To oferta zarówno dla USA (zastąpimy was w waszej roli), jak i UE (możemy być "policjantem Europy" pacyfikującym inspirowane z Moskwy tendencje odśrodkowe). Dla samej Ukrainy to dobre rozwiązanie problemu bezrobotnych weteranów. Propozycja prezydenta Zełeńskiego idzie jednak dalej i zamierza on "wynajmować" żołnierzy różnym potrzebującym tego państwom (zawsze przeciw Rosji).
I teraz dorzucamy kontekst wypowiedzenia wojny (taki sens ma uznanie za strony konfliktu) Korei Północnej i Iranowi.
W obu przypadkach jest to gest w stronę krajów przez wskazane państwa zagrożonych, czyli Korei Południowej i Izraela. A ukłon w stronę Tel-Awiwu należy widzieć w kontekście "armii na wynajem" i straszenia pozyskaniem broni atomowej. To po prostu propozycja: zaczniemy wspólnie z wami atakować irańskie cele (głównie robota dla GUR), a wy nam dacie przepis na bombkę. Zaplecze technologiczne i kadrowe Ukraina ma.
Co z Koreą?
Ano, jak to komentują zachodnie źródła, zaczęła się koreańska inwazja na Europę.
Jakiś dwa tygodnie temu pojawiła się informacja, że w Obwodzie Kurskim po rosyjskiej stronie walczy "batalion" koreański. Liczący trzy tysiące ludzi (działamy małymi grupami po dwa-trzy miliony). Sprawa wyszła, bo kilku dało się wziąć do niewoli i mimo rosyjskich dokumentów zeznali, że są z Korei (prawdopodobnie nie znali rosyjskiego).
W minionym tygodniu generał Budanow podał, że Rosja zwerbowała dwanaście tysięcy Koreańczyków z KRLD, którzy szkolą się w Rosji. Informację tę potwierdził wywiad Korei Południowej.
Potem pojawiły się filmy z poligonu, gdzie rzekomo to szkolenie trwa. Co ciekawe, pojawiły się na kanałach rosyjskich.
Koreańczycy dostają rosyjskie wyposażenie i sprzęt, a także fałszywe dokumenty na nazwiska mieszkańców republik azjatyckich. Coś w ten deseń, jak "chińscy ochotnicy" w czasie wojny koreańskiej.
A to ukraińska odpowiedź z dobrze znanym hasłem |
Obozy treningowe Koreańczyków mają znajdować się na Dalekim Wschodzie Rosji.
Transportowani są tam okrętami desantowymi z Korei Północnej.
Zdjęcia z rosyjskich baz w Ussuryjsku i Chabarowsku, gdzie mają się szkolić Koreańczycy |
Jak jest naprawdę?
Naprawdę Korea Północna wysadziła wszystkie tory i drogi łączące ją z Południem, a sąsiada uznała oficjalnie za wroga (nie, żeby to było zaskoczenie).
Chiny, jak już pisałem, zaczęły duże manewry wokół Tajwanu, ale też drażnią Japonię. Chińskie samoloty - rozpoznawczy i bombowiec naruszyły japońską przestrzeń powietrzną przelatując między Okinawą a wyspą Miyako-jima.
Czyli tak, jakby białoruski śmigłowiec przeleciał nad Polską do Obwodu Kaliningradzkiego. Coś to przypomina? |
Wracając do planu Zełeńskiego i szczytu NATO.
W trakcie szczytu doszło do spotkania w wąskim gronie USA, Wlk. Brytanii, Niemiec i Francji. W czasie spotkania omówiono kwestie wsparcia dla Ukrainy i stabilizacji na Bliskim Wschodzie.
Nieobecność na tym spotkaniu Polski (i krajów Europy Środkowej) wywołała, jak widać powyżej i poniżej spory nie tylko w Polsce (choć u nas w zasadzie tylko w socjalach, bo mendia bez względu na opcję nabrały wody w usta - wyjątkiem jest Witold Jurasz), ale także na Zachodzie, w tym w Niemczech.
Ale ta wersja nie trzyma się kupy wobec opisania spotkania przez Austina jako format QUAD. Skrót ten oznacza spotkanie czterostronne i odnosi się do zastosowanej przez USA formuły w Azji, gdzie Stany, Japonia, Korea Południowa i Indie mają decydować o sytuacji w regionie (głównie przeciw ekspansji Chin).
Użycie tego skrótu oznacza zastosowanie tej samej strategii względem Europy, co w praktyce jest realizacją... planu Putina! Bo Putin zaatakował Ukrainę właśnie po to, żeby wprowadzić "nową architekturę bezpieczeństwa", w której mocarstwa decydują o sytuacji mniejszych krajów nad ich głowami. Teraz wystarczy do QUAD zaprosić Rosję i mamy to, czego Kreml od początku żądał, czyli faktyczną kapitulację Zachodu.
Jakby mało było złych wiadomości, to jeszcze jedna.
Jeden z emerytowanych dyrektorów niemieckiego Instytutu Antropologii Społecznej im. Maxa Plancka (czemu fizyk jest patronem placówki badawczej z innej dziedziny to tylko Niemcy wiedzą) napisał artykuł, w którym pod pretekstem analizy, czemu Polacy w swej masie mniej są chętni pomagać, niż ich politycy (ale nadal bardziej, niż większość społeczeństw Zachodu - przypisek mój) rzuca tekstem, że ukraińskie roszczenia do Podkarpacia ze względów językowych, kulturowych i religijnych mogą być mocniejsze, niż do Donbasu.
Tym samym pan Chris Hann - z pochodzenia Brytyjczyk, w rzeczywistości całkowicie zniemczony, wzniósł się na wyżyny retoryki Hermanna Goeringa, który w zamian za Bałtyk proponował Beckowi Morze Czarne.
Instytut Maxa Plancka jest oficjalną instytucją rządu niemieckiego, zatem trzeba przyjąć, że jest to propozycja Berlina dla Kijowa:
- Oddajcie Rosjanom Donbas, zabierzcie Polakom Podkarpacie!
I niczego nie zmienia to, że Hann jest już na emeryturze. To tylko po to, żeby Berlin mógł w razie skandalu wyprzeć się poparcia dla tego stanowiska.
Na koniec krótko o sytuacji na froncie.
Obwód Kurski - bez zmian.
Oczywiście, walki wciąż trwają, ale załamująca się powoli pogoda i deszcze utrudniają działania obu stronom.
Niesamowita historia żołnierzy 36 Brygady Piechoty Morskiej (tej z Mariupola), którzy w Lubimowce koło Kurska zostali otoczeni przez Moskali. Przez radio ściągnęli ogień własnej artylerii na swoje pozycje, co zniszczyło napastników. Ukraińcy przeżyli i wrócili do swoich po drodze zgarniając maruderów i rannych
Bojec zmasakrowanej po raz kolejny rosyjskiej 155 Brygady Piechoty Morskiej zeznaje, że brygada została odtworzona z najgorszego elementu z rosyjskich więzień (więźniowie poddani najostrzejszemu reżimowi). I tyle w sprawie "niewyczerpanych zasobów Rosji"
Podobnie bez zmian pod Wołczańskiem.
"Bez zmian" w oczach żołnierzy z 3 Brygady Szturmowej "Azow" wygląda tak:
Sami sobie to trochę zafundowali, niszcząc most na Oskilu. Ukraińcy nie mając dokąd się wycofać, zaatkowali.
Pod Jarem Czasów Moskale próbują obejść twierdzę od południa.
Toreck-Nju Jork. Odbite kilka tygodni temu tereny koło Nielipówki zostały ponownie zajęte przez Moskali.
Najważniejszy obecnie kierunek, czyli tak zwany Pokrowski.
Nacisk na Pokrowsk ma charakter odciągający siły ukraińskie. W rzeczywistości główne natarcie idzie tak, jak przewidywałem, na Selidowe i na południe od niego. Celem jest granica Obwodu Donieckiego w Horichowem
Walki o kopalnię w Selidowe
W południowej części tego odcinka Moskale powoli wyciskają Ukrainców z worka pod Kurachówką. Na południe od tej miejscowości ugrzęźli. Zajęli bowiem Ostrowskie, ale nie mają stąd nigdzie wyjścia dalej.
Rosjanie ogłaszają zajęcie Maksymilianówki ("wypustka" na samym dole:)
Między Konstantynówką a Węglodarem front w zasadzie stanął. Po zajęciu tego miasta Moskale nie poszli za ciosem, co sugeruje, że po prostu nie mają na to dość sił.
Trwa okładanie się dronami.
Po jednodniowej przerwie Rosjanie znowu posyłają na Ukrainę dziesiątki dronów, z których tylko część udaje się zestrzelić.
Ukraińcy nie pozostają dłużni. Różnica tylko w atakowanych celach i ta różnica ma charakter jakościowy. Rosjanie, oczywiście stosują uderzenia terrorystyczne w cele cywilne, a Ukraińcy uderzają w bazy wojskowe
Podobno to jest baza Koreańczyków
Oraz w strategiczne zakłady przemysłowe
Zakłady chemiczne im. Swiedłowa w Dzierżyńsku produkowały materiały wybuchowe m.in. do bomb KAB i FAB. W zniszczonych magazynach podobno znajdowało się trochę tych bombek
Lipieck-2, gdzie stacjonują rosyjskie samoloty Su-34, Su-35 i MiG-31
Ukraińcy pokazali drona przeznaczonego do niszczenia Szahidów w locie
A jak nie ma dronów, to może być też śmigłowiec
Przedszkolaki, które wstąpiły do |
A w stolicy kraju, chcącego denazyfikować cały świat, czyli w Moskwie, paradują rosyjscy neonaziści...
A w Mołdawii zwolennicy przystąpienia do Unii Europejskiej przegrali dziś referendum.
Naprawdę, wypadałoby weryfikować wiadomości (mam na myśli Mołdawię), a nie wrzucać na końcu clickbait. Można zacząć wątpić w intencje autora bloga.
OdpowiedzUsuńZanim się kogoś oceni, warto właśnie zebrać informacje. W momencie zamykania wpisu po przeliczeniu 65% komisji było 54% przeciw i 46% za.
UsuńW następnym wpisie to sprostuję.
Blog powstaje na żywo i oddaje moją wiedzę w danym dniu. Nie nanoszę poprawek do tyłu, żeby lepiej wyglądało. To nie Gazeta Wyborcza.
Zanim się coś puści jako fakt, warto zebrać informacje - albo zaznaczyć, że dane są "na moment zamknięcia".
UsuńWsteczne prostowanie tego, co się raz powiedziało, jest niestety domeną populistów - a cenię tego bloga o wiele wyżej.
W takim razie każdy szanujący się dziennikarz jest populistą. :)
UsuńProszę o wybaczenie, ale po trzech dniach pisania, kiedy już padam ze zmęczenia (blog nie jest moją pracą), mam chyba prawo do drobnej nieścisłości.
Zakładam też, że mam do czynienia z ludźmi na tyle ogarniętymi, że rozumieją to, że podaję stan na moment daty. :-)