Dziennik wojny - dzień dziewięćdziesiąty siódmy, dziewięćdziesiąty ósmy, dziewięćdziesiąty dziewiąty, setny, sto pierwszy, sto drugi i sto trzeci czwartego roku (1193, 1194, 1195, 1196, 1197, 1198, 1199)
![]() |
Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Lotnictwa Transportowego Sił Zbrojnych FR |
Mamy zatem wydarzenie, które dość istotnie zmienia sytuację nie tylko na froncie rosyjsko-ukraińskim, ale generalnie przesuwa pozycję Rosji w rywalizacji globalnej o kilka szczebli w dół.
Ale po kolei.
Filmiki i zdjęcia z ataku ukraińskiego wywiadu (oficjalnie do operacji przyznała się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, co świadczy tylko o tym, że nie miała z tym nic wspólnego) przeleciały przez media, więc choć je i tak zamieszczę, to skupimy się na samej operacji.
Najpierw chronologia.
Dzień 1 czerwca 2025 roku, niedziela, zaczął się...
Nie, nie od ataku na lotniska, tylko zupełnie inną operacją.
W środę rano podobna operacja została przeprowadzona także w rejonie stacji Jewdakowo i Saguny w Obwodzie Woroneskim.
Na linii bliżej Briańska między stacjami Wygoniczi i Pilszino doszło do podwójnej katastrofy. W momencie eksplozji na wiadukcie znajdowała się ciężarówka, która spadła razem z przęsłem na tory. Kierowca został ewakuowany w bezpieczne miejsce przez przechodniów.
Dopiero po chwili w rumowisko z pełną prędkością wjechał pociąg osobowy.
Zabrakło zatem przepływu informacji. Ktoś kogoś nie zawiadomił i maszynista nie wiedział, że na torach ma przeszkodę.
W katastrofie zginęło siedem osób, a dziesięć razy tyle zostało rannych.
Z kolei w Obwodzie Kurskim wysadzony został wiadukt kolejowy w momencie, kiedy przejeżdżała nad nim samotna lokomotywa |
I to była przygrywka. Kilka godzin później jednocześnie na pięciu lotniskach, na których bazują rosyjskie bombowce strategiczne i dalekiego zasięgu zaczęło się piekło.
\
Też Biełaja, panorama
Kluczowy był atak na lotniska Olenja i Biełaja, gdyż na nich zgromadzone zostały samoloty do ataku na Ukrainę i tam było ich najwięcej. Także takich, które nie latały, tylko stały.
![]() |
Bazy Olenja i Biełaja przed atakiem |
![]() |
Fotka z lotniska Biełaja po ataku |
Bilans uderzenia potwierdzony zdjęciami satelitarnymi to dwanaście zniszczonych maszyn (siedem Tu-95, cztery Tu-22M3, jeden AN-12). Uszkodzono też jednego Tu-95 i jednego lub dwa A-50 (samoloty rozpoznania powietrznego typu AWACS).
Źródła NATO potwierdzają z kolei nieoficjalnie stanowisko władz ukraińskich o czterdziestu zniszczonych rosyjskich samolotach. Mowa o piętnastu Tu-95, dwudziestu Tu-22 i Tu-22M3 oraz co najmniej jednym A-50.
Amerykanie na podstawie swoich danych satelitarnych mówią o łącznie dwudziestu samolotach zniszczonych lub uszkodzonych.
Skąd różnica?
Ano stąd, że Moskale sprawnie maskują straty.
Tu cudowne "zmartwychwstanie" Tupolewa na lotnisku Biełaja (widać go na zdjęciu powyżej). Dwa dni wcześniej w tym samym punkcie znajdował się wrak.
![]() |
A tu zdjęcie tego samego miejsca w podczerwieni z niedzieli 1 czerwca. Interesujący nas samolot opisany jest jako "potwierdzony uszkodzony" |
![]() |
Oficjalne stanowisko Moskwy od początku jest takie, że zniszczenia były małe i że to głównie samoloty wycofane z linii, magazynowane pod gołym niebem bez ochrony |
![]() |
Teoria spiskowa, że rosyjski kontrwywiad wiedział o operacji i że zdążono podmienić samoloty na atrapy i nieloty |
![]() |
Samoloty nie zostały zniszczone, tylko uszkodzone - twierdzi Ministerstwo Terroryzowania Całęj Okolicy |
"But just a scratch!"
Skala zniszczeń musiała być jednak duża, bo samoloty szykowane do ataku na Ukrainę były zatankowane i część miała już podczepione rakiety. Puste, magazynowane samoloty tak nie płoną
Tak wyglądało z dala lotnisko Olenja koło Murmańska
A tak Olenja wyglądała z bliska. Widać trzy lub cztery pożary
A to już Iwanowo i kasowanie A-50. Jeśli "tylko" została uszkodzona część radarowa, to i tak maszyna jest na śmietnik. Podobno jeden z uszkodzonych w tej akcji AWCSów to ten, który został wcześniej trafiony dronem na Białorusi i został skierowany do Rosji do naprawy
A najlepsze, że ministrowi Biełousowowi niedawno proponowano budowę lekkich hangarów dla tych samolotów. Przed rakietą by to nie ochroniło, ale już przed dronem tak
Już po tej wyżej operacji, która miała mieć kryptonim "Pajęczyna" (zatem na pewno takiego nie miała) poszły uderzenia dronów w magazyny paliw i amunicji na lotniskach, z których startują samoloty do bombardowania Ukrainy.
Ataki zaczęły się już 2 czerwca i trwają do dziś.
Widać, że celem Ukrainy jest obecnie trwałe wyeliminowanie z gry lotnictwa bombowego przeciwnika i pozbawienie go możliwości zarówno bombardowania ukraińskich miast, jak i użycie samolotów do wsparcia bojców na froncie.
Bez względu na to, czy mówimy o dwunastu, dwudziestu, czy czterdziestu samolotach, cios jest dotkliwy i bolesny na kilku poziomach.
Pierwszy to poziom logistyczny - bombowców strategicznych i dalekiego zasięgu, jak również samolotów typu AWACS Rosja już od lat nie produkuje. Tu-95, choć formalnie jest ich w rosyjskim lotnictwie około czterdziestu, nigdy nie wystąpiły w liczbie większej, niż piętnaście jednocześnie (jeszcze przed inwazją na Ukrainę). Nawet doliczając do tego samoloty pełniące dyżur strategiczny, czyli gotowe do natychmiastowego użycia w razie W, wychodzi nie więcej, niż dwadzieścia sprawnych maszyn. Reszta robiła za magazyny części zamiennych dla tych latających.
Po otwartej napaści na Ukrainę ta sytuacja tylko uległa pogorszeniu choćby z powodu większego zużycia egzemplarzy latających. Jeśli zatem zniszczone zostało siedem Tu-95, to nawet jeśli były to egzemplarze magazynowe (na co, jak wspomniałem, skala pożarów nie wskazuje), to i tak jest to drastyczne zmniejszenie możliwych do wykorzystania części zamiennych. Jeśli natomiast uderzone zostało piętnaście samolotów tego typu, to oznacza, że Rosja straciła przynajmniej część samolotów operacyjnych. Przy skali zniszczeń możliwa będzie naprawa tylko kilku z nich. Dla pozostałych zabraknie części.
To tłumaczy głuche milczenie po rosyjskiej stronie, opóźnioną kontrę i fakt, że nie podjęli oni od razu działań odwetowych.
I to jest dodatkowy cios, bo choć transport drogowy nie stanowi fundamentu rosyjskiej logistyki, to jednak odgrywa istotną rolę. A każdy nieplanowany postój rodzi koszty...
Drugi poziom to kwestia pozycji międzynarodowej - znaczenie Rosji w świecie nie jest funkcją jej potencjału kulturowego, cywilizacyjnego, czy gospodarczego, bo we wszystkich tych obszarach Rosja jest w dolnej strefie krajów trzeciego świata, a wyprzedzają ją choćby Indie, Argentyna, czy Brazylia. Pozycja Rosji wynika z faktu posiadania przeskalowanej agresywnej armii, stanowiącej zagrożenie dla wszystkich sąsiadów, wspieranej przez tzw. triadę atomową, złożoną - no właśnie - z lotnictwa strategicznego i dalekiego zasięgu zdolnego przenosić broń jądrową, atomowych okrętów podwodnych, również zdolnych do przenoszenia rakiet z głowicami jądrowymi, wreszcie naziemne wyrzutnie rakiet wielogłowicowych i jednogłowicowych zarówno taktyczne (Iskandery), jak i międzykontynentalne (Oresznik).
Podstawową zasadą tego systemu jest móc zadać cios samemu pozostając poza zasięgiem. Dlatego taki ból dojpy u Moskali powoduje każda inicjatywa zwiększająca odporność na atak nuklearny, jak choćby amerykańska SID, zwana "Gwiezdnymi Wojnami", czy natowska (a więc również amerykańska) tarcza antyrakietowa.
Podstawową zasadą tego systemu jest móc zadać cios samemu pozostając poza zasięgiem. Dlatego taki ból dojpy u Moskali powoduje każda inicjatywa zwiększająca odporność na atak nuklearny, jak choćby amerykańska SID, zwana "Gwiezdnymi Wojnami", czy natowska (a więc również amerykańska) tarcza antyrakietowa.
Uderzenie w lotniska bombowców strategicznych i dalekiego zasięgu (oraz w same samoloty) nie tylko ogranicza potencjał rosyjskiej triady nuklearnej, ale i pokazuje, że nie jest ona poza zasięgiem zaatakowanego. Nie wiadomo, czy Ukraińcy nie są w stanie za jakiś czas powtórzyć operacji. Nie wiadomo, czy gdzieś nie czekają kolejne drony i kolejni operatorzy.
![]() |
Daria Mitina cytując Aleksjeja Piłko domaga się stanowczej odpowiedzi - tak, uderzenia jądrowego - i wskazuje, że ten atak właśnie podważa zdolność Rosji do użycia triady atomowej |
Jakby tego było mało, siły ukraińskie uderzyły także w rakietową część triady, niszcząc kilka dni przed atakiem na lotniska trzy wyrzutnie rakiet Iskander w Obwodzie Briańskim.
Ciekawostką jest fakt, że wyrzutnie zostały zniszczone przez ukraiński samolot, który swobodnie operuje tu w bezpośrednim zasięgu rosyjskiej OPL. To oznacza, że tejże OPL nie ma, a Ukraina ma panowanie w powietrzu
Na dokładkę Oresznik...
No tu jest zagwozdka.
W nocy ze środy na czwartek Moskale przeprowadzili furiacki atak dronami i rakietami (chyba największy ze wszystkich od początku inwazji). W jego trakcie nad Kazachstanem przy granicy z Rosją w kierunku Ukrainy przeleciały szczątki czegoś.
Ze strony rosyjskich propagandystów (części) poszła informacja, że to szczątki właśnie Oresznika, który po starcie rozpadł się w stratosferze. Władze Kazachstanu zaprzeczyły, by doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej państwa i tłumaczyły, że to szczątki chińskiego satelity, ale...
Zatem z trzech filarów triady dwa zostały właśnie zakwestionowane. Trzeci, czyli flota nuklearna, od miesięcy siedzi w portach i boi się wychylić z obawy przed morskimi dronami.
W ten sposób podstawa rosyjskiej pozycji na świecie została podważona. I to tuż przed kolejnym spotkaniem w sprawie negocjacji pokojowych.
Poziom trzeci, w sumie w tym zestawie najmniej ważny, ale dla Ukraińców (i też dla nas) bardzo istotny to sparaliżowanie rosyjskiego lotnictwa strategicznego i dalekiego zasięgu. Oczywiście niekoniecznie trwale i nie w stu procentach, ale zawsze.
Co ważniejsze, ocalałe z masakry samoloty "skaczą" teraz z lotniska na lotnisko, zużywając paliwo i uniemożliwiając przez to wykorzystanie ich bojowo.
Jeden z Tu-160 został znaleziony w bazie Anadyr na Czukotce |
To tłumaczy głuche milczenie po rosyjskiej stronie, opóźnioną kontrę i fakt, że nie podjęli oni od razu działań odwetowych.
Wreszcie poziom czwarty, to mocne podbicie pozycji ukraińskiego wywiadu (oficjalnie do akcji przyznała się SBU, co oznacza, że nie oni ją przeprowadzili, a wystąpienie Wasyla Maluka należy traktować jako formę mylenia tropów). Podobnie zresztą, jak resztę ujawnionych informacji. Co nie znaczy, że nie są one prawdziwe. W zręcznych rękach nawet prawda może wprowadzić w błąd lub wywołać zamieszanie. Jeśli wywiad coś ujawnia to w jakimś celu. Warto się zawsze zastanowić, w jakim.
Co zatem ujawniono?
Operacja miała być przygotowywana półtora roku. Rozpoznanie, zbudowanie zaplecza agenturalnego, opracowanie planu, założenie bazy operacyjnej. W stolicy jednego z regionów. Po sąsiedzku z lokalnym szefostwem FSB.
Drony zostały dostarczone w partiach na różne adresy niezależnie od platform startowych.
Platformy startowe z kolei zostały umieszczone pod dachami drewnianych domków kontenerowych. Drewnianych, żeby metalowa blacha nie zakłócała systemów komunikacji.
![]() |
Na dachach kontenerów znajdują się panele fotowoltaiczne, zasilające znajdujące się w środku systemy kierowania oraz utrzymujące baterie dronów w stanie naładowanym |
Domki umieszczono we wspólnym hangarze. Oczywiście przeszły one wielokrotne inspekcje rosyjskich służb.
![]() |
Osintowcy ustalili, że magazyn na zdjęciach znajduje się w Czelabińsku przy ulicy Trakt Swierdłowski 28A |
Dokładnie tutaj |
Faktycznie w niedużej odległości od przedstawicielstwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz siedziby FSB. |
Zatem centrala operacji musiałaby być gdzieś w tym rejonie. Oczywiście, nie musiała, ale prawdopodobnie Maluk wskazał i tak już spalone mieszkanie właściciela ciężarówek (o tym dalej) |
Kiedy już się opatrzyły i wszyscy o nich zapomnieli, w pustej przestrzeni między sufitami domków a ich dachami umieszczone zostały drony z zamontowanymi systemami kierowania i obserwacji oraz głowice kumulacyjne od RPG - całość kosztująca mniej, niż pięćset dolarów.
Zainstalowany w dronach system identyfikacji celów był "szkolony" w... Muzeum Lotnictwa Strategicznego i Dalekiego Zasięgu w Połtawie, gdzie stoją sobie i Tu-95 i Ił-22.
Wbrew pojawiającym się tu i ówdzie informacjom, drony nie były sterowane przez AI, tylko przez ludzi. AI jedynie mogła wspierać np. identyfikację celów.
Kiedy wszystko było gotowe, pozostawało czekać na właściwy moment.
Jakiś tydzień przed atakiem mężczyzna o imieniu Artem wynajął kilku kierowców do przewiezienia w różne rejony Rosji domków kontenerowych.
![]() |
Zdjęcie Artema z listu gończego FSB |
Żaden z kierowców nie wiedział, co i po co wiezie. Przynajmniej tak zeznają przed FSB. Ze śledztwa faktycznie wychodzi brak między nimi powiązań i to, że po prostu odpowiedzieli na ogłoszenie w prasie z ofertą pracy.
Wychodzi korzyść ze stosowanych od dwóch lat przez ukraiński wywiad metod angażowania przypadkowych Rosjan do zamachów terrorystycznych.
Moment wyjazdu zestawów kontenerowych z bazy do wyznaczonych celów
Trasy pomyślane były tak, żeby określonego dnia o określonej porze wszyscy znajdowali się na wyznaczonych stanowiskach. Po dostarczeniu kontenerów na miejsce, kierowcy mieli odjechać, ale nie wszędzie to zrobili.
We właściwym momencie zdalnie uruchomione zostały dachy kontenerów, które odsunęły się i spadły na ziemię, a ze skrytki wyleciały roje dronów.
Po wypuszczeniu dronów domki stawały w ogniu i ulegały samozniszczeniu
W komentarzu w tle mowa jest o rozstawianiu Starlinka, ale chodziło raczej o ten opadający dach z panelami
W jednym miejscu przypadkowi świadkowie startu dronów próbowali "zestrzelić" je kamieniami
To podobno jeden z kierowców. Martwy. Nie ma oficjalnego powodu zgonu, ale to coś, co wygląda, jak trytytka na szyi sugeruje, że został na miejscu uduszony
"Coś z gwizdem przeleciało... JEB! To dron!"
Koło Władywostoku w pobliżu miejscowości Sieryszewo
coś poszło nie tak. Widać, ze dach nie odpadł, tylko nastąpiło odkształcenie się konstrukcji domku. Potem zadziałał mechanizm samozniszczenia i domek się zapalił. Kiedy widoczny na początku mężczyzna wszedł do środka zadziałał prawdopodobnie drugi mechanizm samodestrukcji, przewidziany na wypadek wpadki i rewizji służb bezpieczeństwa. Domek wybuchł, a mężczyzna zginął
![]() |
Osintowiec Tom Baik twierdzi jednak, że przynajmniej jeden z dronów na Ukraince zrobił swoją robotę. To byłby kolejny trafiony Tu-95 |
W miarę zbliżony do rzeczywistości film z przebiegu całej operacji
W Jebanarium wybuchła oczywiście panika, a drogi zostały zablokowane przez kontrole tirów.
![]() |
Sazonow pisze o tym, że na prowincji dochodzi do samosądów na kierowcach ciężarówek i niszczenia pojazdów. Każda ciężarówka jest podejrzana... |
To na koniec koncert bólu dojpy roSSyjskich propagandystów. Na początek Sołowiow...
A potem kwik całej reszty.
![]() |
Część propagandystów domagała się odpowiedniej odpowiedzi, ale... |
![]() |
Sprowadził ich na ziemię Oleg Carew, który z rozbrajającą szczerością stwierdził, że Rosja w zasadzie to nie ma nic, czym by mogła adekwatnie odpowiedzieć |
Carew to w ogóle ciekawa postać, o której swego czasu trochę pisałem. Niby zdrajca Ukrainy, który przeszedł na rosyjską stronę, ale już któryś raz orze moskiewską narrację. Znany tekst:
- Myśleliśmy, że jesteśmy drugą armią świata, a okazało się, że jesteśmy drugą armią na Ukrainie
- pochodzi właśnie od niego.
Władze rosyjskie strzeliły karpia i przez kilka godzin nie reagowały. Leciały tylko komentarze blogerów, jak te powyżej. Wreszcie Kreml wypluł z siebie komentarz, że...
Rozmowy odbędą się zgodnie z planem!
Negocjacje w Stambule faktycznie się odbyły. Wbrew wcześniejszej deklaracji państwa europejskie w nich nie uczestniczyły.
Moskwa przekazała swoje warunki pokoju, które w zasadzie nie różnią się od tego, czego Kreml żądał na początku.
Dla nieczytających cyrylicy polskie tłumaczenie maszynowe:
Jak widać, oba stanowiska wykluczają się, więc rozmowy na tym się zakończyły. Ustalono wymianę ciał poległych oraz rannych i chorych, a także kolejną wymianę jeńców. Na niektórych odcinkach frontu ma dojść do lokalnych zawieszeń ognia w celu pozbierania ciał zabitych.
I tyle.
Najśmieszniejszy awatar prezydenta Rosji Dymitr Miedwiediew, niegdyś udający prozachodniego liberała, nie ukrywał zresztą, że negocjacje nie mają doprowadzić do pokoju opartego na kompromisie, ale służą "szybszemu zwycięstwu i pełnemu zniszczeniu neonacjonalistycznej władzy".
Czyli jak zwykle z Moskalami, rozmowy z nimi to zawsze ściema, pic na wodę, fotomontaż.
Co ciekawe, w Stambule pojawi się...
![]() |
Tak świętował Dzień Pobiedy |
Wracając do negocjacji, rosyjskie żądania Amerykanie ponownie ocenili jako zbyt daleko idące.
Na drugi dzień po nieudanych negocjacjach w Stambule Ukraina wyprowadziła trzeci cios, uderzając po raz trzeci w Most Krymski.
Z powodu dość chaotycznych informacji trudno się zorientować, co się naprawdę stało. Na pewno doszło do eksplozji przy jednym z filarów mostu.
Wybuch nie spowodował znaczących uszkodzeń, ale naruszył konstrukcję mostu w części podwodnej.
Eksplozja spowodowała pożar nawodnej części mostu
I teraz mam problem, bo istnieją dwie niespójne wersje wydarzeń.
Według pierwszej sabotażu dokonali nurkowie marynarki wojennej Ukrainy, którzy zaminowali pylon mostu w części podwodnej.
Według drugiej, atak został przeprowadzony za pomocą dronów morskich Mariczka
Co ciekawe, obie wersje wyszły od SBU. Tę drugą potwierdzają wpisy w rosyjskich komunikatorach.
![]() |
BEK to określenie drona morskiego |
Co więcej, w sieci krąży film z próby neutralizacji takiego drona za pomocą drona latającego Lancet.
I trzecia możliwość jest taka, że przeprowadzono dwa ataki - dywersję poprzez nurków, a jednocześnie, być może dla odwrócenia uwagi i ułatwienie chłopakom odwrotu - także uderzono dronami.
Trudno mi też powiedzieć, czy któryś z powyższych filmów nie jest z wcześniejszych uderzeń. Atak miał miejsce między czternastą a piętnastą czasu wschodnioeuropejskiego, czyli u nas około południa. Zdjęcia wieczorne budzą zatem wątpliwości.
Dopiero to uderzenie obudziło Kreml z szoku. Jeden z Putinów wystąpił w telewizji, gdzie powiedział, że widocznie Ukraina nie chce pokoju i że nie widzi sensu w negocjacjach z "terrorystami".
Swoją drogą, poszukajcie na monitorach na końcu generała Gierasimowa. Tak, znowu go nie ma
Prezydent Trump poinformował, że rozmawiał telefonicznie z Putinem i że choć rozmowa była dobra, to nie ma co liczyć na szybkie zakończenie wojny.
Wpis ten zniknął z konta prezydenta Trumpa, ale krąży w postaci skrinu. Widać z niego, że Kreml próbuje przejąć inicjatywę, oferując pośrednictwo w negocjacjach z Iranem.
Ten komunikat należy jednak czytać wspólnie z oświadczeniem z dnia następnego.
"Mam w głowie termin nałożenia sankcji. Jeśli Rosja przegnie, będziemy bardo twardzi nawet, jeśli uderzy to w oba kraje"
"Jeśli Rosja będzie przeginać, wszyscy się zdziwią. Pamiętajcie - ja nie jestem niczyim przyjacielem"
W tej samej rozmowie prezydent Trump po raz w sumie chyba pierwszy opowiedział się wyraźnie po stronie Ukrainy.
W istocie prezydentowi Trumpowi ukraińskie operacje, szczególnie uderzenie w bombowce, zaimponowały.
- Jesteś, jak chihuahua, który pogryzł boleśnie znacznie większego psa
Obawia się jednak długofalowych konsekwencji tej akcji, a szczególnie cofnięcia procesu negocjacji. Bo przypominam, co pisałem, plan Trumpa to co najmniej neutralizacja Rosji, a jeśli to się nie uda, otwarty konflikt. Jemu nie zależy na wojnie, ale jest gotowy w nią się zaangażować, jeśli nie będzie innej możliwości.
Dobrze jest to przeanalizowane tutaj.
W tym kontekście należy widzieć "przecieki" o rzekomych naciskach na senatora Lindsaya Grahama, żeby złagodzić ustawę o kolejnych sankcjach przeciw Rosji (nie złagodzić już wprowadzone sankcje, tylko trochę obniżyć skalę nowych). To komunikat do Moskwy:
Ustąpcie, albo wejdą cięższe sankcje. Nawet, jeśli ich konsekwencje uderzą także nas.
I dopiero teraz nastąpiło coś, o można od biedy nazwać rosyjskim rewanżem. Na Ukrainę spadło ponad czterysta pięćdziesiąt dronów i rakiet.
W porównaniu do poprzednich dni to nie jest jakaś wstrząsająca liczba. Więcej pocisków wystrzelonych zostało niecały tydzień wcześniej, czyli... w nocy z 31 maja na 1 czerwca.
Duże bombardowania są obecnie w zasadzie na porządku dziennym.
Oczywiście, rosyjskie działania odwetowe mają swoją kretyńską logikę, jak wczorajsze zburzenie siedziby władz Obwodu Chersońskiego.
Nie miało to sensu żadnego, bo ani to cel wojskowy, ani nawet nie był użytkowany przez ukraińskie władze. Od dawna stanowił cel rosyjskich ataków, więc został opuszczony. Burząc go Moskale uzyskali tylko symboliczną kupę gruzów.
Celami moskiewskich bandytów są budynki cywilne, ale łżą, że atakują tylko obiekty wojskowe.
Bardzo krótko front.
Na odcinku sumskim źle. Moskale posuwają się do przodu. Jeśli zajmą Chotyń, będą mieli pozycję wyjściową do ataku na Sumy. Walka o samo miasto trochę zajmie, ale to dla Ukraińców poważny problem.
Na północ od Kupjańska - brak zmian. Podobnie na południe od tego miasta.
Rejon zalewu na Żerebcu - Moskale chyba przerwali linie ukraińskie na południe od Ridkoduba (Rzadkodębu) i dochodzą do rzeczki Nitrius oraz położonych za nią wzgórz. Mają tu przed sobą wieś Karpówkę. Być może Ukraińcy zbudowali tu jakąś linię obrony. Zobaczymy.
Dalej aż do Jaru Czasów brak zmian. Z tej miejscowości Moskale wyprowadzają dwa uderzenia: na Konstantynówkę główne i pomocnicze na Kramatorsk.
Torecka nadal Moskale nie są w stanie w pełni zająć.
Tempo natarcia w rejonie Toreck-Malinówka spadło. W zasadzie natarcie zatrzymało się i poza rejonem Gnatówka-Zoria front od tygodnia nie drgnął.
Rejon Pokrowska aż do Kotlarówki bez zmian.
Na południe od Kotlarówki Moskale stopniowo zajmują pusty i w zasadzie niemożliwy do obrony teren.
Rejon Andrzejówka-Konstantynopol-Bohater - brak dużych zmian, ale te, które są, mają znaczenie. Jeśli ktokolwiek jeszcze jest w Andrzejówce i Konstantynopolu, to powinien się ewakuować, bo za chwilę zostanie odcięty.
Przez to, że Moskale atakują po prostopadłych osiach wschód-zachód i południe-północ, jakakolwiek sensowna obrona jest w tym rejonie niemożliwa |
Wieś Wesołe, której Moskale nie mogli zdobyć, po prostu została ominięta.
Nowopol - Zielone Pole - bez zmian.
Reszta frontu bez zmian.
Szersza analiza tego, co się dzieje na froncie, w tym o odwołaniu generała Drapatego - po weekendzie.
Komentarze
Prześlij komentarz