Dziennik wojny - dzień dwieście dwudziesty pierwszy i dwieście dwudziesty drugi drugiego roku (586 i 587)
"Na bagnach", czyli w Jebanarium rozkręca się nowa afera, a nawet kilka.
Pierwsza to wpis na Telegramie Gienadija Semigina, lidera ruchu "Patrioci Rosji" i deputowanego do Dumy.
W obszernym komentarzu do sprawy Nikity Żurawela (nawet nazwiska poprawnie nie umiał przepisać), pobitego w areszcie w Czeczenii przez smarkacza Kadyrowa, nazwał on oskarżonego o spalenie Koranu zdrajcą, pochwalił młodocianego bandytę, który jest tak "dzielny", że bije bezbronnego człowieka, a na sam koniec stwierdza:
"Jeśliby każdy rosyjski sołdat wyznawał swoje ideały tak bezkompromisowo, jak syn Ramzana Achmatowicza (Kadyrowa), to być może batalion "Achmat" nie musiałby kopami zaganiać sołdatów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na pole walki."
I wybuchła afera. po pierwsze, spora część społeczeństwa niekoniecznie popiera bandyckie zachowanie młodego herszta kaukaskiej bandy, mimo że oficjalne czynniki rosyjskie wygaszają temat. Oczywiście raczej to podkręca klimat konfliktu narodowościowego w Rosji, zamiast przytłumić.
Ale to nie koniec. Po drugie, Semigin wprost napisał, że kadyrowcy pełnią rolę oddziałów zaporowych, goniących bojców do walki. I w sumie nic nowego. Wszyscy o tym wiedzą. Ale teraz padło to na głos, co wywołało spore poruszenie.
Semigin zaczął się tłumaczyć, że nie został zrozumiany, na co Z-propagandysta Żdan Bezsonow przywalił, że "na Zachodzie mają lepiej, po jak ktoś palnie idiotyzm, to się podaje do dymisji, a nie ściemnia" (jakieś skojarzenia?). Co z kolei wagnerowski kanał "Grey Zone" skomentował w stylu "No przecież mieliśmy rację, krytykując Ministerstwo Obrony".
Chryja się dopiero rozkręca.
Druga afera jest lepsza.
Kojarzycie Wernera Goldberga? Nie? A jednak. Jak popatrzycie na zdjęcie, to sobie przypomnicie.
W 1939 roku, tuż po podboju Polski jego zdjęcie pojawiło się w gazecie "Berliner Tageblatt" z podpisem "Idealny żołnierz niemiecki". Trafiło nawet na plakaty propagandowe namawiające do służby w Wehrmachcie. Niecały rok później Wernera wyrzucono z wojska, bo... był pół-Żydem!
Wojnę przeżył.
No to Rosjanie odwalili podobny numer. Nakręcili reklamówkę namawiającą do wstępowania do armii. Dość ponurą i mało porywającą. Jak istnieje toksyczna męskość, to ten film jest jej kwintesencją. Cały w duchu "anty-woke", "bonć prawdziwym menszczyznom, wstomp do armii".
I kilka dni po publikacji wybuchła afera, bo "idealny niemiecki żołnierz... rosyjski sołdat" okazał się... gejem! Żeby tylko gejem! Modelem w gejowskiej erotyce!
Jak dla mnie, nie moja sprawa, ale cała rosyjska propaganda jest antygejowska, chociaż sporo osób z samego szczytu to aktywni homoseksualiści, a struktury władzy pełne są byłych, aktualnych i przyszłych kochanków (syn Sołowiowa jest znanym w Londynie modelem i gejowskim prostytutkiem, ale on nie wstępuje do armii). Hipokryzja na najwyższym poziomie.
Jak można było przewidzieć, film został zdjęty z oficjalnych stron wojskowych, a chłopaka nazwano "fińskim najemnikiem".
Oczywiście, największy ubaw mają Ukraińcy, bo... zgadnijcie, jak między sobą nazywają roSSyjskich bojców.
A przy okazji, w ramach zwalczania "nazizmu" RoSSjanie postawili pomnik "Obrońcom Ojczyzny we wszystkich czasach", wykorzystując propagandowe, nazistowskie zdjęcie Wernera. |
Wszystko nabiera dodatkowego uroku, zważywszy, że po tygodniach zaprzeczeń, że nic takiego nie jest planowane, Putin podpisał dekret, że od 1 października zmobilizowane zostaną kolejne dziesiątki tysięcy obywateli Rosji.
Entuzjazm, przynajmniej oficjalny, jednak nie słabnie
To lecimy o psikusach, jakie Ukraińcy robią Moskalom.
Ledwie Rosjanie ogłosili kolejną mogilizację, a w Rostowie zapłonął magazyn z mundurami. Taka piękna katastrofa.
Akcję wykonał podziemny ruch "Skrepacz"
GUR poinformował, że atak dronami na rosyjską fabrykę lotniczą w Smoleńsku spowodował zakłócenia w produkcji rakiet kierowanych X-59. Pociski względnie nowe (zaprezentowane w 1991 roku), kierowane zdalnie dzięki obrazowi z kamer telewizyjnych zainstalowanych w przedniej części.
Tego typu rakieta trafiła dziś w domy w Chersoniu. Siedem budynków zostało zniszczonych. Zabici ludzie są dopiero liczeni.
Na stronę ukraińską miał przelecieć kolejny śmigłowiec. Oczywiście razem z załogą. Szczegółów na razie nie znam. Podobno jest to czwarta maszyna, która wybrała wolność. Za każdą władze Ukrainy zapłaciły pół miliona dolarów (ale w hrywnach).
Rosyjski specnaz GRU nagrał film, w którym odgraża się, że dopadną i zabiją Maksyma Kuźminowa, tego pilota, co ukradł Moskalom śmigłowiec Mi-8.
Tym samym popsuli oficjalną narrację, że pilot pomylił drogę w czasie nocnego lotu i został uprowadzony.
A chętnych do pomylenia drogi i uprowadzenia coraz więcej.
Rosyjskie władze lokalne dzielnie wspomagają GUR w działaniu i... opublikowały listę obiektów, których nie wolno odłączać od zasilania.
Dla GUR jest to po prostu lista celów. A bilans ataków na cele rosyjskie w minionym tygodniu jest nawet imponujący.
Na przykład taki.
Tu akurat wykonawcy coś nie wyszło i omal się nie podpalił sam.
Na Ukrainie trwa widowiskowa walka z korupcją. NABU, czyli druga służba antykorupcyjna (tak, mają dwie) na gorącym uczynku zatrzymała burmistrza Sum Aleksandra Łysenko, przy którym znaleziono całkiem spore sumy.
Widowiskowo, bo w tle problem jest bardzo poważny i po pewnym okresie wyciszenia tematu, coraz głośniejsze jest, że korupcja na Ukrainie rozwija się w najlepsze. Jest większa, niż przed wojną (co akurat nie jest niczym zaskakującym).
W tym kontekście rzekome niemieckie obietnice, że Ukraina szybko wejdzie do Unii Europejskiej, są zwykłym oszustwem, bo przy tej skali korupcji czeka ich
duża praca, zanim dostaną zgodę (pomijając, że Niemcy nie mają interesu w pełnym członkostwie Ukrainy w UE, potrzebują rezerwuaru siły roboczej i rynku zbytu, bo Polacy już nie chcą jeździć na zbiory szparagów).
Ale to nie koniec złych wiadomości dla Ukrainy. Po pierwsze, wyraźnie zmniejszyła się amerykańska pomoc. Jeśli do tej pory mówiono o kroplówce, to teraz nie wiem, jak to określić.
Prezydent Biden wzywa co prawda do podtrzymania pomocy dla Ukrainy, podobnie jak grupa Republikanie przeciw Trumpowi, ale przy obecnym kryzysie budżetowym (normalnym w Stanach o tej porze roku) istnieje poważna groźba pogorszenia się sytuacji.
Odbija się czkawką kunktatorstwo Białego Domu, który miesiącami wahał się, czy dać i co dać, a teraz może nie móc dać.
Przy okazji - już chyba mogę o tym napisać, sprawa się rypła - wychodzi jednak chytrość Ukraińców, którzy...
Przy okazji - już chyba mogę o tym napisać, sprawa się rypła - wychodzi jednak chytrość Ukraińców, którzy...
No właśnie. Senatorowie USA nie mogą się doliczyć przekazanego Ukrainie i użytego na froncie sprzętu. Część walczy, na części szkolą się żołnierze, a część... gdzieś zniknęła.
Sprzedano na czarny rynek?
Trochę drobnicy, tak, ale niedużo (w skali całej pomocy). I wbrew rosyjskiej propagandzie, nie jest to ta najpoważniejsza broń, typu czołgi.
To co się stało z brakującym sprzętem?
Ukraińcy go zachomikowali.
Oczywiste było, że kiedyś pomoc się skończy i że nie będzie to wieczny strumień. Od początku część przekazanego sprzętu szła do magazynów, żeby była na przyszłość. Czy to po wojnie, czy na wypadek, gdy pomoc się skończy. Dla Ukrainy najgorszy scenariusz to zostać bez broni wobec upokorzonego i agresywnego sąsiada.
W Białym Domu raczej o wszystkim wiedzą, ale senatorom nie można tego jawnie powiedzieć.
John Kirby, koordynator programu pomocy Ukrainie, mówi, że nie ma dowodów na masową korupcję, czy też "niewłaściwe wykorzystanie zasobów USA". Zachowanie rezerwy na czarną godzinę jest jak najbardziej właściwym wykorzystaniem
Były minister obrony Wlk. Brytanii Ben Wallace wezwał do przekazania kolejnych miliardów Ukrainie, na co "The Telegraph" odpowiedział, cytując anonimowe źródła rządowe, że Korona przekazała, co mogła bez uszczerbku dla siebie, ale już nie ma czego i teraz może tylko mobilizować innych (podobna sytuacja, jak u nas).
Robert Fico, zwycięzca wyborów na Słowacji i lider partii SMIERSZ... SMER oświadczył na wiecu, że wojnę wywołali faszystowscy Ukraińcy, a nie Rosja.
Spełnia się więc najgorszy możliwy scenariusz w tej kwestii. I nie ma tu większego znaczenia, kto realnie sformuje słowacki rząd. SMIERSZ ma prawie trzydzieści procent w parlamencie, wiec nawet jako opozycja będzie miał wpływ na rząd.
Na froncie pojawiła się informacja o nocnych walkach (teraz właśnie) na moście nad rzeką Konka koło Oleszek (przedłużenie Mostu Antonowskiego).
Pod Robotynnem trwa wzaajemna przepychanka. Nieudane próby ataków z flanek dały tylko taki efekt, że Ukraińcy posunęli się w osłabionym centrum w Nowopokropówce, która jest już w znacznym stopniu zajęta przez SZU. Siły ukraińskie zaczęły też oskrzydlenie wsi od zachodu (od wschodu jest już oskrzydlona.
W tej sytuacji Moskale wycofują jednostki spadochronowe z flanek, żeby wzmocnić centrum i pchają w nie to, co im zostało z rezerw. Ale przez to odsłaniają Kopani i Nowofedorówkę.
Zobaczymy, jak Ukraińcy to wykorzystają. Rosjanie w każdym razie coraz bardziej robią bokami i bez uzupełnień nie utrzymają pozycji.
Na południe od Bachmutu prawie całkowicie został rozbity rosyjski 3 Korpus Armii. Rosjanie rzucają do walki ostatnie rezerwy, które są rozbijane przez artylerię. Wszystkie rezerwy pchane są do Kurdjumówki.
W rosyjskiej infosferze pojawiają się informacje o tym, że "Ukry zmienili taktykę" i zamiast atakować, niszczą cele artylerią, po czym piechota zajmuje teren prawie bez walki.
No niemożliwe, Rosjanie odkryli, jak wygląda ich własna taktyka walca ogniowego (zresztą, Amerykanie mają podobną i to już od II wojny światowej: żołnierz piechoty jest od zajmowania terenu, wroga niszczy artyleria i lotnictwo).
Najśmieszniejsze, że o tym, że Ukraińcy tak działają pisałem już kilka razy. Gratulacje Moskalom za refleks.
Według amerykańskiej stacji CBS News potencjał ukraińskiej artylerii przekroczy wkrótce potencjał artylerii rosyjskiej. I to pomimo, że Zachodowi nie udało się zwiększyć produkcji pocisków. Skuteczne niszczenie dział i wyrzutni rakietowych zaowocowało tym, że choć Rosja znów produkuje pociski na wielką skalę, nie ma ich z czego wystrzeliwać.
Tymczasem na Krymie...
Krymu obecnie broni jedenaście tysięcy bojców, czyli około dziesięć razy mniej, niż jest na całym południowym froncie.
Jest to odpowiednik czternastu batalionowych grup taktycznych (BGT).
Ale...
Do dyspozycji mają:
- trzydzieści czołgów - powinno być ponad sto pięćdziesiąt.- sześćdziesiąt BWPów - powinno być ponad czterysta sześćdziesiąt,- dziewięćdziesiąt armat i dział - powinno być blisko sto siedemdziesiąt oraz- cztery... CZTERY! wyrzutnie rakiet wieloprowadnicowych.
Rosyjski plan prawdopodobnie zakłada, że garnizon ten zostanie uzupełniony siłami wycofanymi z Zaporoża i znad Dniepru.
A co, jeśli zostanie zaatakowany zanim tamci się wycofają?
Trwa dyplomatyczno-polityczny kontredans polsko-ukraiński.
Parę dni temu w Kijowie firmy zbrojeniowe z całej Europy zawiązały Forum Przemysłu Obronnego, mające wspierać wysiłek wojenny Ukrainy. Polska Grupa Zbrojeniowa została zaproszona, ale nie skorzystała. Kiedy zrobił się niejaki szum, PGZ wydała oświadczenie, że nie miała potrzeby być na spotkaniu, bo i tak już przemysły polski i ukraiński współpracują.
I faktycznie dziś z Bumaru-Łabędy wyszły pierwsze naprawione i wyremontowane pojazdy dla ukraińskiej armii.
Ex-polski "Twardy" w służbie Ukrainy |
Ale to czeski Bren będzie produkowany na Ukrainie, a nie Grot.
Wczoraj i dziś w Kijowie spotkało się dwudziestu trzech ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej. Polskę reprezentował wiceminister. Szef MSZ minister Rau otwarcie powiedział, ze jego nieobecność to sygnał dla Kijowa, że "my się gniewamy".
I zanim ktoś się spruje, jak ruskie gacie, to tak, tak wygląda dyplomacja. Ranga przedstawicieli wysyłanych na rozmowy jest środkiem dyplomatycznego nacisku. Bo jak komuś zależy na decyzji, a rozmawia z posłańcem przedstawiciela reprezentanta, to wiadomo, że może sobie sympatycznie pogadać, ale nic z tego nie wyniknie.
No i spotkanie w Kijowie było tylko miłą wycieczką. Kijów wydał na nie kasę i nic poza wyrazami poparcia nie uzyskał.
Ale, żeby nie było, że przez nas. Minister spraw zagranicznych Szwecji też nie przyjechał, bo... zapomniał paszportu (wymówka i to bezczelna, w dyplomacji nie jest to istotna kwestia, bo odprawa dyplomatyczna polega na powiedzeniu "dzień dobry, panie ministrze" i żaden dokument nie jest na tym szczeblu sprawdzany).
Uczestnicy spotkania złożyli hołd pod ścianą poległych w Kijowie
Z dobrych informacji.
Szkoła podstawowa w Usyczach koło Łucka na Wołyniu. Nie ma tu Polaków. Mimo to dzieci, jako drugiego języka uczą się polskiego.
Na koniec musi być coś śmiesznego.
Rosja postanowiła się zafrykanizować i zsinizować. Na trzech uniwersytetach mieli uczyć suahili, a na jednym chińskiego. Nic z tego nie wyszło, bo zabrakło chętnych, żeby uczyć.
Jedynie Gośka Simonjan wzięła sobie afrykanizację do serca i się przerabia na Murzynkę. Nadal jęczy, że ukraińskie drony latają nad jej domami i żaden w nią nie trafi, a tak chciałaby być prześladowana przez reżim kijowski. Wyskoczyła też z genialną propozycją.
Otóż chce, żeby nad Syberią zdetonować bombę termojądrową (podejrzewam, że ma na myśli car-bombę, najmocniejszą, jaka istnieje). Impuls elektromagnetyczny popsuje sprzęt cyfrowy, sputniki, telefony komórkowe, komputery i inne gadżety.
"Wrócimy do 1993 roku i to będzie najbardziej humanitarne"
mówi ten putinowski dzban.
Niech jej ktoś powie, że wtedy nie będą działały także telewizory, lodówki, samochody, pociągi, klimatyzacja... I wszystko, co zawiera obwody elektryczne. Wrócisz, kobieto do XIX wieku.
Chociaż w sumie, Rosja i tak jest na poziomie kultury klanowo-plemiennej, więc czemu konsekwentnie nie wrzucić jej w średniowiecze?
Komentarze
Prześlij komentarz