Dziennik wojny - doba dwieście osiemdziesiąta druga, dwieście osiemdziesiąta trzecia, dwieście osiemdziesiąta czwarta, dwieście osiemdziesiąta piąta, dwieście osiemdziesiąta szósta, dwieście osiemdziesiąta siódma, dwieście osiemdziesiąta ósma, dwieście osiemdziesiąta dziewiąta, dwieście dziewięćdziesiąta, dwieście dziewięćdziesiąta pierwsza, dwieście dziewięćdziesiąta druga i dwieście dziewięćdziesiąta trzecia trzeciego roku (1012, 1013, 1014, 1015, 1016, 1017, 1018, 1019, 1020, 1021, 1022 i 1023)
Poprzedni wpis zakończyliśmy informacją o imperialistycznej (nie mylić z patriotyczną) edukacji młodzieży w Jebanarium.
Dziś ciąg dalszy.
W Briańsku, stolicy regionu położonej w "rogu" między Ukrainą a Białorusią, zaczęto uczyć dzieciaki w przedszkolach i szkołach reagowania na alarmy lotnicze.
To szesnasty już region Rosji, w którym wprowadzono takie szkolenia. Pierwszym była Białogrodzka Republika Ludowa, ale u nich spada coś co chwila. Jak nie od jednych, to od drugich.
Podstawowa zasada: położyć się i osłonić głowę. Chociaż dobrze byłoby przynajmniej wejść pod jakąś ławkę lub biurko |
Niby nic, ale z drugiej strony jest pewna wredna, złośliwa satysfakcja, że niedoszli panowie świata sami zaczynają żyć w strachu. To coś podobnego do radochy, jaką odczuwali polscy robotnicy przymusowi w Niemczech, widząc przerażonych berlińczyków spieprzających do schronów w czasie pierwszych alianckich nalotów.
Dalej jest ciekawiej.
W Jekaterynburgu (już za Uralem, przy granicy z Kazachstanem) zorganizowano akcję pisania listów do bojców na froncie. Niby nic niezwykłego, wszystkie walczące kraje to robią, ale...
Są niuanse!
W Jebanarium za odmowę napisania listu można dostać dwie lampy. To znaczy dwie pały. Niedostateczne z dwóch przedmiotów.
Za to za kwestionowanie agresji na sąsiada...
Przepraszam, za szkalowanie bandytów zwanych siłami zbrojnymi Rosji, można dostać kilka lat kolonii karnej nawet jeśli jest się osobą nieletnią.
Propaganda pracuje pełną parą.
Z takich filmów można odnieść wrażenie, że to Rosja została zaatakowana i rozpaczliwie się broni
Ale są niuanse...
Próby produkowania filmów fabularnych wspierających propagandowo wojnę albo nie budzą zainteresowania, jak produkcja wykazująca "odwieczną rosyjskość" "Noworosji" (na premierę przyszło ledwie kilka osób), albo jak pomysł na film fabularny o obronie Obwodu Kurskiego, którego realizacji nie chciał się podjąć żaden reżyser.
Cóż...
Coraz więcej ludzi czuje, że trup śmierdzi i to coraz mocniej.
Oczywiście, w pierwszej kolejności trzeba powiedzieć o kolapsie rosyjskiej polityki w Syrii. Mądra Mohammada Al-Julaniego, który nie dopuścił do masowych pogromów i kreował się na wielce tolerancyjnego, pozwalając na przykład ewakuować się Kurdom z Aleppo, dała w efekcie to, że liczba chętnych do walki w obronie Assada i jego rodziny topniała wykładniczo. Assada opuścili nie tylko chrześcijanie, dla których był gwarantem bezpieczeństwa, ale nawet alawici, z których sam się wywodzi.
Tydzień i nie ma syryjskiego reżimu, a Assad z rodziną schronił się w Moskwie. Rosjanie ewakuowali się z Syrii szybciej, niż Zachód z Afganistanu.
Rosjanie spierniczają z Syrii. Mogą to zrobić tylko dzięki Erdoganowi, który kazał syryjskim rebeliantom, żeby nie atakowali Moskali w korytarzu humanitarnym
Dziesięć lat temu Putin zapewniał, że jeśli ktoś zaatakuje assadowską Syrię, to Rosja przyjdzie z pomocą. Dziś Ławrow mówi, że Rosja zrobiła swoje dziesięć lat temu, a reszta to sprawa Syrii
Julani już po zdobyciu władzy powiedział też, że nie ma powodu, żeby traktować Izrael jako wroga, bo przecież bez zmasakrowania Hezbollahu przez Cahal obalenie Assada nie byłoby możliwe.
Izrael za to oświadczył, że pomaga zlikwidować resztki sił assadowców i zajął górę Hermon na pograniczu... libańsko-syryjskim.
Tę ośnieżoną, stanowiącą najwyższy szczyt pasma Antylibanu |
To, że formalnie góra ta nie styka się z terytorium Izraela, to szczegół. Wystarczy, że była na tyle blisko, że szybko i bez rozgłosu ją zająć. Cahalowi nie przeszkodziło nawet to, że na górze był posterunek sił pokojowych ONZ.
Teraz Izrael ma gwarancję, że żadna antyżydowsko nastawiona grupa nie ustawi na górze Hermon dział w celu ostrzelania Izraela...
Cahal zaś może kontrolować zarówno sporą część Libanu, jak i pół Syrii z Damaszkiem włącznie.
Oczywiście, nie może być słodko i różowo, więc pomimo deklaracji Julaniego zaczęły się już morderstwa i pogromy, na razie w odniesieniu do oddziałów assadowców, w tym Kurdów. Pytanie, czy Julani będzie umiał to zatrzymać, czy też sam padnie ofiarą radykałów, którzy oskarżą go o zdradę.
Turcja jednak nie będzie raczej zainteresowana ani wzrostem pozycji Izraela, ani burdelem przy swojej granicy.
Izraelskie lotnictwo zniszczyło też syryjską flotę w porcie Latakia
W tym wszystkim ciekawa jest rola Ukrainy i GUR. Iran wprost oskarżył Kijów o wspieranie rebelii. Nieoficjalnie instruktorzy ukraińscy dali rebeliantom nie tylko konw-how walki z użyciem dronów, ale też technologię ich produkcji na drukarkach 3D, co sprawia, że każdy oddział może mieć swoją szybko odtwarzaną flotę dronów.
I to właśnie drony przeważyły sytuację na froncie syryjskim.
Jak sytuacja będzie rozwijać się po upadku Assada?
Tak, jak zawsze, zwycięzcy wezmą się za łby. Amerykanie już zbombardowali pozycje Państwa Islamskiego.
Prezentacja w skrócie, kto z kim walczy w Syrii |
Tracąc Syrię, Rosja traci znacznie więcej, niż tylko obszar wpływów. Syria stanowiła bowiem dla Rosji "okno" na Bliski Wschód i Afrykę. Dzięki temu mogli wywierać nacisk na partnerów, jak choćby na Turcję i wspierać sojuszników, jak Iran. Do tego Syria stanowiła zaplecze dla sił działających w Afryce.
Teraz obie te funkcje przestały działać. Turcja przy wsparciu państw zachodnich wyeliminowała Rosję z Bliskiego Wschodu, co daje jej punkty w rywalizacji o przywództwo w islamie z Iranem i Arabią Saudyjską oraz stanowi krok w procesie odbudowy Imperium Ottomańskiego.
Hamas już wie, gdzie leżą konfitury i... pogratulował narodowi syryjskiemu odzyskania wolności |
Kolejnym krokiem (po wyrzuceniu Rosji z Krymu i Syrii) będzie wyrwanie jej Kaukazu, co już ma miejsce zarówno w Armenii, a obecnie w Gruzji (o czym za chwilę), jak i w Abchazji.
Więcej o Syrii u Foxa, który lepiej ogarnia temat.
I teraz o Abchazji.
Z Abchazją zaczyna się niezły cyrk.
Po kilku dniach stuporu Rosja ustami rzecznika Kremla stwierdził, że demonstracje przeciw umowie z Rosją i obalenie prorosyjskiego prezydenta Aslana Bżanii to działanie antyrosyjskie, inspirowane przez wiadome czynniki na imperialistycznym Zachodzie (oczywiście brzmiało to ciut inaczej, ale dokładnie taki sowiecki był tego sens).
Ogarniając nieco temat rosyjski deputowany i Pierwszy Zastępca Przewodniczącego Komisji Obrony Dumy Państwowej Anatolij Żurawlew, polemizując z Pieskowem stwierdził, że protesty w Abchazji nie były wymierzone w Kreml, czy w obywateli rosyjskich, a w system oligarchiczny.
Jego zdaniem rozwiązaniem jest... opodatkowanie oligarchów inwestujących w Abchazji! Przez Rosję, nie przez Abchazję.
- Skoro Rosja finansuje Abchazję, to Rosja powinna na tym zarabiać
- powiedział Żurawlew.
Widzicie ten gejzer obłudy i hipokryzji?
I zaczęło się wywieranie presji na Abchazję.
Po pierwsze, poleciały dalsze cięcia w dotacjach dla republiki. W budżecie brakuje prawie dwóch miliardów rubli. Tymczasowy minister finansów uspokaja, że jest w stanie ogarnąć najważniejsze płatności, w tym pensje budżetówki, ale nie wszystko od razu i kosztem innych wydatków budżetowych, przede wszystkim państwowych inwestycji.
Rosja ogłosiła, że od 1 grudnia na granicach Rosji wymagane będą paszporty biometryczne. Na początek przepis ten wprowadza się w Moskwie i Obwodzie Orenburskim (na granicy z Kazachstanem), a od 30 czerwca na wszystkich granicach.
Ale są niuanse. Od tej reguły istnieją zwolnienia. Na przykład obywatele Bulbalandu (czyli Białorusi). Ale już mieszkańców Abchazji na liście nie ma.
W ślad za tym przedstawiciele abchaskiej opozycji zostali pozbawieni rosyjskiego obywatelstwa, a zatem i paszportów.
To dopiero początek.
Aslan Bżania wciąż mendzi, że umowa z Rosją jest w interesie Abchazji, a każdy, kto się jej sprzeciwia to agent Zachodu. Podobnie mówił (i dalej mówi) o tych, którzy starali się niedopuścić do opchnięcia Rosji kompleksu hotelowego w Pitsundzie. Ledwie rok temu wywołało to masowe protesty mieszkańców republiki, zbieranie podpisów i wiece. Wtedy wyciszone.
Ale to był kolejny kompleks turystyczny, który za bezcen dostali Rosjanie.
Na takie dictum Parlament Abchazji uwalił ratyfikację umowy z Rosją, czyniąc ją niebyłą.
Tak, cały parlament Abchazji mieści się w tej sali. Liczy wszystkiego trzydziestu pięciu posłów, z czego dwudziestu dwóch głosowało przeciw ratyfikacji, a dwóch się wstrzymało
Rosyjski poseł do Dumy Konstantyn Zatulin (zatuli na śmierć) oświadczył, że decyzja abchaskiego parlamentu to cios w ustronne.... dwustronne (z przeproszeniem) stosunki rosyjsko-abchaskie (rozumiem, że chodziło mu o to, że Rosja Abchazję wykorzystuje i od przodu, i od tyłu). Że odrzucenie ratyfikacji umowy to dzieło tych, co protestowali w listopadzie (co za olśniewające odkrycie, jak na to wpadłeś, Sherlocku?). Wreszcie dodał, że Moskwa jeszcze przed zawarciem umowy ograniczyła finansowanie republiki, a teraz konsekwencje mogą być poważniejsze (czym przyznał, że obcięcie dotacji było formą nacisku na Abchazję).
A teraz trzymajcie się, bo najlepsze na koniec:
Zatulin podkreślił, że:
- Niektórzy abchascy politycy w ostatnich latach przyjęli praktykę nadużywania zaufania publicznego i zaniedbywania swoich obowiązków, co naraża ich na osobiste konsekwencje.
Rozumiem, że w Rosji jest burdel, ale żeby od razu używać w odniesieniu do niej słowa "publiczna", to chyba przesada.
Zatulinowi odpowiedział abchaski poseł Eryk Rsztuni w stylu ugodowym, że to nie jest wymierzone w Rosję, że Abchazja chce współpracy z Rosją, ale parlament musi chronić interesy swoich obywateli.
Biedak nie wie i nie rozumie, że obrona interesów własnych obywateli jest działaniem antysowieckim... antyrosyjskim.
Moskwa jednak nie daje się przekonać i wyznaczyła Antona Łajno... Wajno, szefa administracji Prezydenta Erefii, na koordynatora pacyfikacji Abchazji. Jego zadaniem jest przywrócenie Bżanii na stanowisko prezydenta, podpisanie i ratyfikowanie umowy handlowej oraz innych dokumentów.
Do tego w miejscowości Gagra w północnej Abchazji... Zgadliście, tuż przy granicy z Rosją! Dalej są tylko wioski.
W miejscowości Gagra pojawiła się nowa organizacja polityczna. Nazywa się "Pokojowa Abchazja" i założyli ją: były minister turystyki Timur Kniszba, były zastępca abchaskiej bezpieki John Atumawa oraz sportowiec (MMA) Enri Agrba.
Oczywiście dwaj pierwsi to ludzie Bżanii.
Czyli szykowany jest scenariusz donbaski, jeśli Abchazja się nie ugnie.
Oczywiście, swój pysk musiał otworzyć także Aslan Bżania i wezwał Moskwę do...
NAŁOŻENIA SANKCJI NA ABCHAZJĘ!
Sankcje mają obejmować wstrzymanie finansowania Abchazji z budżetu Rosji (co już ma miejsce), zakaz kupowania abchaskich cytrusów oraz wyłączenie prądu.
I to ostatnie też zostało zrealizowane.
Abchazja ma jedną elektrownię na rzece Ingur (zapora jest w Gruzji, ale elektrownia już w Abchazji - normalna konsekwencja rozpadu państwa na dwa). Rzeka ta, jak wiele cieków na świecie, notuje niskie stany, co utrudnia pracę elektrowni. Z tego powodu Abchazja musi kupować prąd od Rosji.
Z powodu opóźnień w płatnościach Rosja zaczęła zmniejszać przesyłaną moc. Na początku grudnia Abchazja zapłaciła zaległości, ale nie ma na opłaty bieżące i przyszłe.
Dziś elektrownia na Ingur przestała pracować. W Abchazji nie ma prądu |
Moskale wprowadzają do umowy kosmetyczne zmiany, mające sprawić wrażenie, że uwzględnia się interes mieszkańców Abchazji. Polegają one na obniżeniu cła o cztery procent dla abchaskich towarów.
Tyle, że jeśli zgodnie z treścią umów abchaskie biznesy przejmą firmy rosyjskie, to ten przepis będzie wspierał je, a nie Abchazów.
Zdaniem Andrieja Pinczuka, dziennikarza powiązanego z Kremlem kanału Cargrad TW sytuacja w Abchazji jest skoordynowanym atakiem Turcji na Rosję, co wiąże on z sytuacją w Syrii (i ma rację). Wskazuje, że źródłem problemów jest "niezdrowa relacja" Moskwy z Abchazją i źle skonstruowana umowa handlowa, która pomija interesy mieszkańców Abchazji (owszem). To daje tureckim służbom pole do działania (i znowu ma rację).
Po czym dochodzi do wniosku, że należy prowadzić "polityczny handel", bo "szybkie dostarczenie rosyjskiego wsparcia Abchazji spowoduje nowe problemy w przyszłości".
I tak radośnie Moskwa popycha kolejny kraj w tureckie objęcia.
Ale dla niektórych Moskale są tacy yntelygentni i przewidujący.
Ale żeby Turcja objęła swoją opieką Abchazję (warto tu zauważyć, że w Turcji mieszka tylko trzy razy mniej Abchazów, niż w samej Abchazji), musi najpierw wyciągnąć Rosji Gruzję. Bo Armenia już się z Moskwą pożegnała (rozważa właśnie referendum w sprawie wstąpienia do UE).
Bez derusyfikacji Gruzji, Turcja nie może wesprzeć gospodarczo i energetycznie Abchazji, która obecnie jest w rosyjskim okrążeniu |
W Gruzji zaś trwa już w ogóle imba na całego, a scenariusz Majdanu rozwija się w całej krasie.
Sąd Najwyższy Gruzji odrzucił skargę prezydent Zurabiszwili i uznał wybory za legalne pomimo chamskich naruszeń procedury głosowania. W dodatku zbliżają się wybory prezydenckie (powinny być w najbliższą sobotę). Tym razem prezydenta-marionetkę wybierze parlament. Salome Zurabiszwili, wybrana w wyborach powszechnych, ma najsilniejszy mandat ze wszystkich gruzińskich polityków i wylosowany w parlamencie pajac nie będzie miał do niej żadnego startu.
Zatem nawet jeśli Bździna Iwanaświni wyłoni i zaprzysięży swoją pacynkę na urząd prezydenta Gruzji, Zurabiszwili pozostanie na urzędzie (co już zapowiedziała). Choćby to był urząd na wygnaniu.
Cała retoryka Zurabiszwili opiera się na tym, że nielegalny, wybrany w sfałszowanych wyborach, parlament nie ma władzy wybierania prezydenta.
Zatem w styczniu, kiedy prawdopodobnie dojdzie do wyborów, będziemy mieli w Gruzji dwóch prezydentów.
Na razie trwają tam protesty uliczne, jako żywo przypominające kijowski Majdan z 2014 roku.
Na ulice gruzińskich miast wyległy znane z Kijowa opłacane w rublach "tituszki", które biją demonstrantów, a także biją i pod bzdurnymi pretekstami aresztują liderów opozycji.
Protest rozszerza się i nic nie wskazuje, żeby miał wygasnąć. Szczególnie, że do protestujących dołączyli urzędnicy państwowi, a...
Z kolei na Malcie, kiedy w czasie spotkania OBWE ministrowie państw europejskich demonstracyjnie wyszli przed przemówieniem Ławrowa...
Razem z nimi salę opuścił przedstawiciel Gruzji.
Wspomniany już przeze mnie lider Unii Kaukaskiej Lado Gamsahurdia zapowiedział gotowość dowodzonego przez niego Legionu Kaukaskiego (grupującego wszystkie nacje Kaukazu) do wyruszenia do Gruzji w celu walki o niepodległość. Gamsahurdia wezwał też, żeby zgodnie z treścią Konstytucji Gruzji powołać Gwardię Ludową. Konstytucja gwarantuje bowiem Gruzinom prawo do samoobrony.
Prezydent Zurabiszwili nazwała te propozycje rosyjską prowokacją, ale za chwilę być może będzie musiała się na nie zgodzić.
Tymczasem rosyjski sąd skazał zaocznie Gamsahurdię na osiemnaście lat więzienia za "terroryzm".
Ostre starcie ma też miejsce w Rumunii.
Po wygranej przez "człowieka znikąd", a konkretnie z onucy, Calina Georgescu, pierwszej turze wyborów prezydenckich, władze Rumunii zaczęły poszukiwać sposobu, jak zablokować możliwość wygranej ewidentnemu człowiekowi Moskwy.
I znaleźli najgłupszy z możliwych.
Rumuński Trybunał Konstytucyjny po prostu unieważnił wybory, powołując się na materiały służb. Ponieważ są to materiały operacyjne, więc nie mogą zostać w pełni ujawnione, a to, co się ujawnia, jest głupie. Po prostu.
Bo nie da się poważnie traktować tekstu, że gość stosował metody zwiększania poparcia "w stylu rosyjskim". Czyli jakim? Wykorzystując aparat państwowej propagandy?
I oczywiście jestem przekonany, że Georgescu (wbrew jojczeniom naszych prawicowych wolnościowców) jest ruSSką onucą. I zdecydowanie trzeba było go zablokować wszelkimi środkami.
Ale na litość! Nie prostackimi!
Anulowanie wyborów i zagrywki w stylu odcięcia Georgescu od internetu i prądu, czyli działania właśnie w putinowskim stylu, dostarczają argumentów zwolennikom ruSSkiej onucy.
A Gorgescu wzywa świat do obrony demokracji w Rumunii. Tak strzelić gola do własnej bramki potrafią tylko spanikowani lyberałowie, którym nagle procedury przestały działać i nie wiedzą, co dalej
Krótko o sytuacji na froncie.
W Obwodzie Kurskim mimo chwilowych sukcesów ukraińskiej kontry Moskale powoli odzyskują teren. Z naciskiem na słowo powoli.
Problemem Rosjan jest to, że Ukraińcy wrócili do taktyki manewrowej. W zasadzie nie trzymają linii frontu, tylko operują dynamicznie, demolując jednostki rosyjskie w najbardziej niespodziewanych miejscach.
Pod Kupjańskiem rosyjski przyczółek na północ od Dworzycznej został zlikwidowany, a raczej rozstrzelany z dział. Moskale utworzyli drugi, na południe od tej miejscowości, ale nie rozwinęli go.
Ugrzęzło też rosyjskie natarcie na południe od Kupjańska. Próby poszerzenia wyłomu nie powiodły się.
Jar Czasów bez zmian. Moskale doszli do centrum i ugrzęźli.
Toreck-Nielipówka-Nju Jork - Moskale posunęli się o półtora kilometra (czyli o sto metrów dziennie) w południowej części Torecka.
Pokrowsk - dalsze obchodzenie miasta od południa i wschodu. Ale powoli kończy się wygodny dla nich teren i mogą się zacząć kłopoty.
Linia wzgórz, rzeka i rozlewiska mogą być dobrym oparciem dla ukraińskiej obrony |
Na północ od Zalewu na Wołczy Moskale przebili się do Starych Tern i zajęli je, ale przez stawy w kierunku Daczy nie mogą się przerwać.
Na północ od Starych Tern Moskale wreszcie zajęli Słońcówkę i skręcili na Stare Terny. Będą próbowali przebić się na Daczę, żeby odciąć garnizon w Kurachowem.
Linia wzgórz i rzeka Solona to podobno nowa linia ukraińskiej obrony |
W samym Kurachowem Moskale mozolnie się przebijają przez miasto, które w większej części już zajęli. Warto jednak pamiętać, że przejście tego dystansu czterech i pół kilometra zajęło im cały miesiąc. Dokładnie od 12 listopada.
Atak z Dalnego na zachód ugrzązł na ukraińskich umocnieniach. Za to zgodnie z przewidywaniami do Uspenówki doszedł atak mający zamknąć kocioł wokół Hannówki.
Rosyjskie wojska doszły też od południa do ukraińskich umocnień pod Suchymi Jałami i Konstantynopolskiem. Przed sobą mają nie tylko umocnienia, ale i rzeczkę, rozlewiska (tereny podmokłe) oraz stoki wzgórz. To będzie miało wpływ na tempo natarcia o ile ukraińska obrona nie sypnie się w innym miejscu.
Na odcinku Wielkiej Nowosiłki Moskalom prawie udało się obejść miasto od północy, ale ukraińska kontra zniweczyła tę próbę.
Koło Mostu Krymskiego rozegrało się to, na co od dawna czekam, czyli starcie z ukraińskich dronów z rosyjską flotą i lotnictwem morskim (śmigłowce).
W starciu wzięły udział nie tylko drony uderzeniowe, ale też uzbrojone w broń maszynową, które ostrzelały rosyjskie śmigłowce.
Rosjanie potwierdzili fakt, że do starcia doszło i że "udało im się obronić Most Kerczeński".
Tyle, że nie on raczej był celem. Ukraińcy przeprowadzili próbę generalną atakowania jednostek przeciwnika nie tylko dronami-kamikaze, ale i takimi, które po wykonaniu zadania wrócą do bazy.
A to oznacza oszczędności.
Rosjanie z kolei swoim dronem latającym uszkodzili strategiczny pojazd terenowy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Na posiedzeniu rosyjskiej Rady (hłehłehłe) Praw (buahaha!) Człowieka (tyko, którego?) jeden z Putinów powiedział, że w zasadzie to Rosji broń atomowa nie jest potrzebna, bo ma rakiety "Orzeszek" (ta, którą rzekomo zbombardowano Dnipro), czyli przeróbkę starych sowieckich rakiet z betonowymi klockami zamiast głowic.
Trudno o lepsze przyznanie się, że zamiast broni ma się kapiszona. Mokrego.
Na dobranoc...
Alina Remec w ruinach własnego domu w Tarnopolu gra na pianinie. 2 grudnia w dom trafił rosyjski pocisk. Ojciec Aliny zginął, a matka została ciężko poparzona, kiedy osłoniła sobą młodszą, jedenastoletnią córkę. Aliny nie było wtedy w domu...
I jeszcze bajka z tysiąca i jednej nocy...
Z happy endem.
W syryjskiej wiosce Dabia pojawił się mówiący po angielsku zdezorientowany człowiek. Mówił, że jest Amerykaninem.
Okazało się, że jest to Travis Pete Timmerman, który zaginął w sierpniu bieżącego roku na... Węgrzech! Po upadku reżimu Assada i otwarciu więzień wyszedł na wolność.
Jak tysiące innych. którzy po nieraz dwudziestu latach właśnie wracają do domów...
Komentarze
Prześlij komentarz