Dziennik wojny - doba dwieście siedemdziesiąta, dwieście siedemdziesiąta pierwsza i dwieście siedemdziesiąta druga trzeciego roku (1000, 1001 i 1002)

 


W tysięcznym dniu moskiewskiej inwazji na Ukrainę historia nieco przyspieszyła...

Oczywiście, jak można było się spodziewać, przecięcie podmorskich kabli na Bałtyku nie było żadnym przypadkiem, a celową robotą. Wykonawcą akcji był masowiec Yi Peng 3, który w rejonie kabelków nieco się pokręcił...



Przypadkowo ciągnąc za sobą kotwicę (czyli bardziej należałoby mówić o zerwaniu, a nie przecięciu kabli). 


Na spotkanie wypłynął mu duński patrolowiec...


Który na wodach terytorialnych Danii, a wypływając z Bałtyku nie można ich ominąć...

zatrzymał chińską jednostkę i ją abordował.

Tak wyglądała cała "odysseja kablowa" chińskiego statku.



I cóż się okazało? 
Nie zgadniecie!
Kapitanem chińskiego statku był...

ROSJANIN!

No kto mógł się spodziewać...

Czyli mamy niemal "na piśmie" chińsko-rosyjskie 

- Walcie się!
pod adresem Zachodu. 

 Kreml kanałami dyplomatyczno-wywiadowczymi sufluje na Zachód swoją "propozycję pokojową". 

Wraca w niej do bełkotu najśmieszniejszego awatara prezydenta Rosji Dymitra Miedwiedjewa. Wschodnie tereny, określane jako "Noworosja" mają przypaść Rosji. W centralnej części ma powstać rosyjska kolonia z pozorami niezależności. Zachodnia Ukraina ma zostać podzielona między Polskę, Węgry i Białoruś

Oczywiście, to majaczenia, ale nie należy tego lekceważyć. Nie dlatego, że na Zachodzie ktoś na to pójdzie. Nie, nie o to tu chodzi. 

Na drugi dzień po ogłoszeniu zgody na uderzenia na teren Rosji pociskami ATACMS, Ukraińcy przywalili w magazyn amunicji koło wsi Sadowyj Uczastok koło Briańska.






I owszem, cel był w zasięgu ukraińskich dronów. Ale nie chodzi tu o zasięg, tylko siłę rażenia plus zasięg. Żaden dron nie mógł tego zastąpić. 

Ukraina ma mieć już pięćdziesiąt takich pocisków. Czyli, jak sądzę ze dwa-trzy razy więcej. 

Jeden z Putinów w odpowiedzi zapowiedział likwidację ukraińskiej państwowości, po czym schował się w bunkrze i przestał się pojawiać publicznie. 
Aha, zdążył w międzyczasie zmienić doktrynę nuklearną Rosji. Teraz broń atomowa zostanie użyta przeciw państwom NATO w przypadku "krytycznego zagrożenia suwerenności Rosji i Białorusi". Cokolwiek to oznacza. 

I w tym kontekście należy rozumieć owe sondujące "propozycje". Moskwa doskonale wie, że nikt na taki układ nie pójdzie. Ale musi z czegoś opuszczać. Poprzednia "propozycja" dotyczyła "tylko" oddania Noworosji i rezygnacji przez Ukrainę z NATO. Obecna to w zasadzie likwidacja państwa ukraińskiego. 
To komunikat do USA i Zachodu: 
- Jeśli będziecie pozwalać Ukrainie na więcej, nasze żądania będą rosnąć. Trzymajcie ich na smyczy!
Tylko, że ta polityka ma słaby punkt.  
Gdzieś możliwości eskalowania żądań się kończą, a Rosja niebezpiecznie się do tego końca zbliża. Następne może być już tylko wykreślenie Ukrainy z map. 

Tymczasem Zachód ma całą gamę kolejnych "argumentów". 

W ramach odpowiedzi dziś dwanaście pocisków StormShadow spadło na kompleks pałacowy w Maryjnie w Obwodzie Kurskim (wiocha z dosłownie czterema ulicami). 

Czekamy na nekrologi i pogrzeby



Konkretnie nie ten pałac...

Tylko leżące niedaleko "czworaki", pod którymi znajduje się schron dowodzenia sił operujących na kierunku kurskim

Czytaj:
- Potrafimy was dosięgnąć w waszych schronach!
I właśnie po tym jeden z Putinów zniknął z wizji. Nie na długo. 

Atak ten ma bowiem mały smaczek. 
Zauważyliście rosyjską flagę na pałacu na zdjęciu? 
Pałac w Maryjnie jest bowiem jedną z rezydencji prezydenta Erefii!

A teraz drugi smaczek. W kompleksie pałacowym mieli stacjonować Koreańczycy. W wyniku ataku podobno został ranny koreański generał. 


Rosjanie potwierdzają rannych Koreańczyków. Łącznie zginąć miało osiemnastu bojców

 Moskale ponoć w rewanżu dziś rano odpalili na Dnipro rakietę międzykontynentalną RS-26 Rubiż (czyli Granica). 


Brzmi groźnie? 


I wygląda groźnie. To nie są kolejne rakiety, a głowice bojowe przenoszone przez pocisk. 

Czyli tak, jakby rakieta przenosiła kolejne rakiety, które odpala w rejonie celu, a każda z głowic leci sobie do czegoś innego. Pociski wielogłowicowe mocno utrudniają obronę, bo do ostatniej chwili nie da się ustalić, co jest celem. A potem nie ma nawet czasu na ewakuację, bo głowica spada dosłownie w dół
Obrazek dotyczy amerykańskiej rakiety Minuteman, ale te rosyjskie działają tak samo

Ukraina po sprawdzeniu, że nie była to broń jądrowa, podała, że została zaatakowana niezidentyfikowanym pociskiem międzykontynentalnym wystrzelonym z rejonu Astrachania (czyli spod granicy kazachskiej).

W Moskwie najpierw nie chcieli o tym mówić...

Najbardziej rozrywkowa rzeczniczka MSZ na świecie Maria Zacharowa w trakcie konferencji prasowej odebrała telefon, przez który zabroniono wypowiadać się na temat rakiety (tak, jej telefon jest na podsłuchu)

Potem jeden z Putinów wystąpił z orędziem, w czasie którego podał, że na terenie Ukrainy przetestowano bojowe użycie rakiety międzykontynentalnej. Hipersonicznej "Oresznik". Zapowiedział też ataki na wszystkie państwa, które dostarczają broń Ukrainie. 

A swoją drogą, przyjrzyjcie się na obraz. Szczególnie na tło w kontekście mówiącej postaci. Taki piękny green screen. 

Tylko, że bardzo niekoniecznie...

W Polsce Jarosław Wolski zauważył, że RS-26 Rubiż prawdopodobnie jest nosicielem głowic hipersonicznych (o rakiecie hipersonicznej mówił też jeden z Putinów), a tu użyto głowic wolnospadających. Wolski obstawia... 

rakiety koreańskie, dostarczone przez Kima.

Podobnie użycie RS-26 Rubież kwestionują anonimowi "zachodni urzędnicy", na których powołuje się agencja Reuters. Według nich posłużono się pociskiem średniego zasięgu (do 1000 km), odpalonym znad Wołgi. 
Cytowany już przeze mnie ukraiński kanał Kartina Masłom też twierdzi, że to nie Rubież, bo trzystopniowa konstrukcja tego pocisku nie daje możliwości ostrzelania Dnipro. Według autora kanału RS-26 Rubież to rakieta średniego zasięgu Pionier z dołożonym zestawem głowic od rakiety Topol. Kanał nazywa Rubież odpowiednikiem czołgu T-14 Armata w wojskach rakietowych, czyli pic na wodę fotomontaż. 

Teraz najciekawsze, jak sądzę. 
RS-26 jest pociskiem do przenoszenia głowic jądrowych. Zatem użyto głowic konwencjonalnych lub tzw. masowych (równy masą i kształtem odważnik zamiast głowicy), stosowanych do testów. Na te drugie wskazywałyby mikre eksplozje na filmach powyżej. Ładunki odpowiadające siłą głowicom Ch-101 powinny dać większy efekt. Szczególnie na filmach z noktowizji, jakie wkleiłem. Tymczasem tu błyski na ziemi ledwie widać. 

Wreszcie dziś wieczorem, kiedy już napisałem powyższe (no u nich to środek dnia) Sekretarz Prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre potwierdziła, że użyto rakiety średniego zasięgu. 

Zatem najprawdopodobniej Moskwa strzeliła ze ślepaka, grożąc, że następnym razem użyje czegoś bardziej prawdziwego. 

Czemu w takim razie jedni i drudzy kłamią? 
Cóż...
Bo im się to opłaca. 
Moskwa pokazuje na zewnątrz determinację i oddziaływuje psychologicznie. Do wewnątrz demonstruje, że "nie cacka się z wrogami". 
Ukraina zyskuje zaś kolejny argument za dostarczaniem jej pomocy i podważający możliwość dogadania się z Rosją.
Polityka. 



W każdym razie dziś rano ukraińskie drony zawitały do Astrachania.




Mieszkańcy informują o trafieniu zakładu numer 105 na... 
Poligonie rakietowym. 
Tym, z którego rzekomo odpalono rzekomego Rubiża. 

Coś się dzisiejszej nocy pali koło Krasnodaru.


Przechodzimy na front.

Zaczynamy od Kurachowego, bo to obecnie najgorętszy odcinek. 


Moskale przeprowadzili desant przez zalew na Wołczy i opanowali silosy zbożowe na północnym skraju Kurachowego. 


Jest to sytuacja o tyle niezręczna dla Ukraińców, że obrońcy linii kanału, który biegnie tu po osi północ-południe, mają teraz na flance przeciwnika, dysponującego przewagą wysokości, czyli mogącego z silosów obserwować ruchy żołnierzy ukraińskich. 

Co prawda od reszty miasta silosy oddzielone są aleją Zaporoską, ale Moskale nie muszą stąd atakować. Wystarczy, że będą obserwować i strzelać

Na południe od Kurachowego Moskale zgodnie z tym, jak przewidywałem, skręcili z Dalnego na południe, żeby okrążyć obszar między Uspienówką a Antonówką. Podejrzewam, że żołnierzy ukraińskich już tam nie ma. 

Mapka od Michała Nowaka

Na północnym brzegu zalewu na Wołczy Moskale doszli do rzeczki Skorowata i linii kolejowej (którą w poprzednim wpisie błędnie określiłem, jako drogę). Walczące tu bataliony ukraińskiej 35 Brygady Piechoty Morskiej zostały wycofane. 

Mapka od Thorkila. Warto zwrócić uwagę na dysproporcje w liczebności między stronami. To, że Moskale nie posuwają się w tych warunkach szybciej, mówi dużo o możliwościach ich armii

Rosjanie nie próbują forsować rzeczki, ani linii kolejowej, tylko od północy zajęli dziś wioskę Słońcówka (Sonciwka), co otwiera im drogę na Stare Terny. 


Tyle, że Stare Terny są nieźle ufortyfikowane, a obejście ich nie jest wcale proste. Od wschodu chroni je zalew, a od południa i zachodu Wołcza. 

Ukraińcy szykują odskok na nową linię obrony

Oznacza to w praktyce, że całość odpowiedzialności za dalszą obronę przejmie dowództwo odcinka "Zaporoże-Tawria", zaś odcinek "Donieck-Chortyca" przechodzi do historii. 

Według części analityków to dziwne zerwanie linii umocnień na mapie, na które zwracałem uwagę i które od południa obchodzą Moskale, nie jest skutkiem jakiegoś sprytnego planu, tylko położenia lachy przez niesławne dowództwo Grupy Operacyjnej "Chortyca" z generałem Sudołem na czele. Linia umocnień urywa się na linii styku obu związków operacyjnych i faktycznie...

Widać różnicę między grupą "Tawria" i grupą "Chortyca". Czerwone po prawej to obszar odpowiedzialności Chortycy. Oczywiście, spapranie sprawy przez dowództwo "Chortycy" stawia w trudnym położeniu jednostki "Tawrii", którym teraz grozi oskrzydlenie. Tak to nieodpowiedzialność jednych komplikuje życie innym

Z drugiej strony, wciąż liczę na to, że gdyby to był faktycznie błąd, to ktoś wyżej powinien to wcześniej zauważyć, a skoro w "murze" jest furtka, to ktoś chce, żeby w nią wejść. Jeśli Rosjanie znajdą się między liniami ukraińskimi, to ich położenie może być bardzo skomplikowane....

Dość gdybologii, wracamy do konkretów.

Jak widać na mapie, położenie Wielkiej Nowosiłki też się w efekcie skomplikowało. 

Do granicy miasta Moskale mają ledwie półtora kilometra. Mapka od Tomasza Fita

Ale...
Są niuanse. 

Samo miasto to wysunięta pozycja, a stanowiska pasa osłaniania, czyli można rzec, ze przedpole pozycji ukraińskich zaczyna się na północ od niego

Trudna jest także sytuacja w Jarze Czasów, gdzie Moskalom udało się przebić do centrum miasta. 

Walki trwają o fabrykę materiałów ogniotrwałych, która jest fundamentem obrony tej miejscowości. Mapka od Tomasza Fita

Ukraiński ostrzał budynków w centrum Jaru Czasów

Na pozostałych odcinkach nie działo się nic krytycznego. 

W Kanadzie spotkali się po raz kolejny przedstawiciele narodów podbitych przez Rosję, żeby rozmawiać, jak będzie wyglądał świat post-rosyjski. 


Można z tego kpić i szydzić. Ale kiedy polska emigracja siadała w Paryżu i rozważała, jak urządzić Europę Środkową po upadku trzech cesarstw, też nikt ich nie traktował poważnie. A ledwie dziesięć dni temu obchodziliśmy symboliczną rocznicę momentu, kiedy te "mrzonki" stały się rzeczywistością. 

W Polsce miała miejsce przysięga pierwszych żołnierzy Legionu Ukraińskiego. Na razie trzydziestu. 



Ktoś powie, że mało i w kontekście medialnego pompowania tematu będzie miał rację. Przecież na drugi dzień po podpisaniu porozumienia polsko-ukraińskiego w tej sprawie mówiono o tysiącach chętnych.
Tymczasem sam nabór formalnie zaczęto...

W tym czasie miało się zgłosić około pięciuset ludzi. Z tego trzydziestu było już gotowych do szkolenia - prawdopodobnie to weterani, którzy po zakończeniu służby wyjechali do Polski, tu im się nie powiodło, więc teraz szukają pomysłu na siebie. Szczególnie, że jako pierwsi szybko staną się kadrą dowódczą. 
A dodajmy czas potrzebny na sprawdzenie kandydatów, żeby nie wziąć sobie na łeb moskiewskiej agentury.

Chętni mogą się zgłaszać w konsulatach i ambasadach ukraińskich lub przez stronę internetową Legionu.

Na koniec rozmowa z Alicją Turyszyn, która była świadkiem wydobywania zwłok ludzi pomordowanych w Buczy. Niech każdy wnioski wyciąga sam.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - dzień sto dziewięćdziesiąty trzeci, sto dziewięćdziesiąty czwarty, sto dziewięćdziesiąty piąty, sto dziewięćdziesiąty szósty, sto dziewięćdziesiąty siódmy, sto dziewięćdziesiąty ósmy, sto dziewięćdziesiąty dziewiąty, dwusetny, dwusetny pierwszy, dwusetny drugi, dwusetny trzeci, dwusetny czwarty, dwusetny piąty, dwusetny szósty, dwusetny siódmy, dwusetny ósmy, dwusetny dziewiąty, dwieście dziesiąty, dwieście jedenasty, dwieście dwunasty, dwieście trzynasty, dwieście czternasty, dwieście piętnasty, dwieście szesnasty, dwieście siedemnasty, dwieście osiemnasty, dwieście dziewiętnasty, dwieście dwudziesty (922, 923, 924, 925, 926, 927, 928, 929, 930, 931, 931, 932, 933, 934, 935, 936, 937, 938, 939, 940, 941, 942, 943, 944, 945, 946, 947, 948, 949, 950)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)