Dziennik wojny - dzień dwieście dwudziesty pierwszy, dwieście dwudziesty drugi, dwieście dwudziesty trzeci, dwieście dwudziesty czwarty, dwieście dwudziesty piąty, dwieście dwudziesty szósty, dwieście dwudziesty siódmy, dwieście dwudziesty ósmy, dwieście dwudziesty dziewiąty, dwieście trzydziesty, dwieście trzydziesty pierwszy, dwieście trzydziesty drugi, dwieście trzydziesty trzeci, dwieście trzydziesty czwarty, dwieście trzydziesty piąty trzeciego roku (951, 952, 953, 954, 955, 956, 957, 958, 959, 960, 961, 962, 963, 964, 965)

 

W świecie arabskim mało kto ma wątpliwości, że w likwidacji Hezbollahu maczały palce władze irańskie

Iran oczywiście odpowiedział na izraelskie ataki przeciw kierownictwu Hezbollahu i zrobił to w typowo bliskowschodni sposób: z hukiem i trzaskiem, ale tak, żeby nie było podstaw do większej awantury. 

Zanim zatem wyprowadzony został atak, władze irańskie uprzejmie poinformowały Stany Zjednoczone i Rosję, że zamierzają zbombardować Izrael. 
Amerykanie na ten sygnał przesunęli swój lotniskowiec w pobliże wybrzeży izraelskich, żeby wspomóc tamtejszą OPL w obronie.

Następnie Iran zrobił teatrzyk dla grzecznych dzieci z wydawaniem rozkazu do ataku...


Atak był rzeczywiście potężny. Wystrzelono około czterystu rakiet, które bez trudu przełamały izraelską obronę przeciwlotniczą.




"Żelazna Kopuła" okazała się tym razem za słaba.




I w całym tym piekle śmierć poniósł... tylko jeden człowiek przypadkowo przywalony fragmentem rakiety.


W dodatku nie był on Izraelczykiem, tylko Palestyńczykiem, a zatem sprzymierzeńcem atakujących. 

Nie, żeby ostrzał nie miał żadnych wyników. Tu zdjęcia satelitarne bazy lotniczej Newatim (brzmi, jak nazwa leku). Co jest jednak charakterystyczne? Otóż tylko dwa pociski trafiły w zasadnicze budynki bazy. Jeden w końcówkę pasa startowego, dwa w drugą końcówkę. Reszta siała po okolicy. Na trzydzieści rakiet tylko pięć, czyli co szósta, mogły spowodować jakieś poważniejsze zniszczenia

Izrael zastrzegł sobie prawo do adekwatnej odpowiedzi "tak, żeby nie doszło do eskalacji konfliktu" i zabrał się do dalszego czyszczenia Libanu z Hezbollahu. 
W wyniku operacji izraelskiej zginąć miał drugi już z kolei następca Nasrallaha. 

Izraelskie działania w Libanie z satelity

I likwidacja magazynów Hezbollahu w południowym Libanie

Jeden z tuneli, wykorzystywanych przez Hezbolah w południowym Libanie

Co nie znaczy, że Hezbollah się nie odgryza. Odgryza i to mocno. Tylko w niedzielę oddziały Hezbollahu przeprowadziły co najmniej trzy zasadzki w południowym Libanie i uderzyły dronem w izraelską bazę pod Hajfą. 

Moment uderzenia w bazę

I sytuacja w bazie zaraz po ataku

W wyniku uderzenia poległ izraelski Szef Sztabu Generalnego Herzi Halevi, czyli trzecia osoba w strukturach władzy w obszarze obronności. 


Dodatkowym smaczkiem jest to, że w bazie tej szkoleni byli żołnierze elitarnej Brygady "Golani". Pół setki rannych i zabitych to poważne straty. Także wizerunkowe. 

Konwój karetek po ataku

Powstał przy tym problem, bo choć siły libańskie nie przeszkadzają w czyszczeniu terenu, to południowej granicy tego kraju "strzegą" Doraźne Siły Zbrojne Organizacji Niezmiernie Zbędnej (literki UN w skrócie pochodzą od UNnecessarry). Tak bardzo doraźne, że są tam od 1978 roku, czyli za chwilę będzie pół wieku. Równie doraźne, jak sowiecka WCzeKa była Nadzwyczajną i Tymczasową.
No więc stoją sobie te siły ONZ w południowym Libanie i pilnują, żeby nie doszło do wojny. 
Poważnie.
W Libanie od pół wieku jest wojna. Pod nosem sił ONZ mordują się nawzajem poszczególne milicje. Na ich oczach działa Hezbollah, który zza pleców ONZtowców ostrzeliwuje terytorium Izraela. Ale siły stoją i mają wyrąbane na rzeczywistość. 

Hezbollah pod osłoną baz ONZ budował nawet własne kryjówki


Dziury pod własnym nosem nie widzieli, ale trzy plutony (ależ precyzyjna obserwacja) Cahalu zauważyli

I nagle, kiedy wojsko izraelskie ostrzelało pozycje ONZ, nawet na chwilę obległo jedną z baz, kiedy Netanjahu zażądał wycofania ONZtowskich oddziałów, nagle ku zdumieniu całego świata ONZ się oburzyła. No bo jak to? To oni tu za ciężkie pieniądze ze składek udają, że coś robią, a teraz mają się wynosić? 

Zwracam się bezpośrednio do Sekretarza Generalnego ONZ: Pańska odmowa ewakuacji żołnierzy UNIFIL oznacza, że ​​staną się oni zakładnikami Hezbollahu. Nie ewakuując żołnierzy pokojowych UNFIL narażacie ich życie. Wielokrotnie prosiliśmy was o ewakuację, a wy ciągle odmawiacie

- powiedział Benjamin Netanjahu w wystąpieniu telewizyjnym.  


Przy czym nie chodzi o wycofanie sił ONZ całkowicie z terenu Libanu, a jedynie o przesunięcie ich o pięć kilometrów na północ, poza zasięg działania sił izraelskich. Szefostwo ONZ tłumaczy się sowim mandatem do działania, jaki dało mu w tym zakresie Zgromadzenie Ogólne, ale mandat nie przewidywał chyba osłaniania terrorystów z Hezbollahu? 

Co ciekawe rynki finansowe na izraelską operację zareagowały pozytywnie o dwadzieścia pięć punktów procentowych zwiększając wartość obligacji Libanu. Wygląda na to, że oczyszczenie kraju z terrorystów postrzegane jest jako szansa na jego odbudowę. 


Jak wspomniałem na wstępie, w świecie arabskim nikt nie ma wątpliwości, że likwidacja kierownictwa Hezbollahu została przeprowadzona we współpracy ze służbami irańskimi i jest ceną za negocjacje na temat sankcji zachodnich. 
Stąd ten widowiskowy atak rakietowy, który miał pełnić rolę listka figowego. 

Czy kierownictwo Korpusu Strażników Rewolucji składa się z agentów Mossadu? 

Mniej więcej w tym samym czasie "z radarów" zniknął irański generał brygady Esmail Qaani, szef pionu Quds Force (pers.: Niru-ye Qods), czyli "Sił Jerozolimskich" - specjalnego pionu Korpusu Strażników Rewolucji, odpowiedzialnego za działania wymierzone w USA i Izrael, w tym nadzorującego Hamas i Hezbollah. Pierwsza wersja zniknięcia Qaaniego była taka, że zginął w izraelskim ostrzale w Libanie. 


Potem poszła plotka, że został uprowadzony przez Mossad. Ostatecznie okazało się, że został przymknięty przez kolegów i przekonany w trakcie przesłuchań, że współpracował z Mossadem, któremu wystawił czołówkę Hezbollahu.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że Qaani był nominatem ajatollacha Chamenejego (Strażnicy Rewolucji są bojówką władz religijnych, ale pełnią też rolę bezpieki - takie skrzyżowanie SS z NKWD). Jego aresztowanie i oskarżenie o szpiegostwo to pośrednio uderzenie we władze religijne Iranu. 

To jak dodam, że Izrael odpalił też Muhammada Jafara Kacira, odpowiedzialnego za dostarczanie broni z Iranu do Libanu, to chyba już mamy pełny obraz sytuacji. 



Tymczasem w Jebanarium... 

Tymczasem w Jebanarium rozważają anulowanie wpisu afgańskich Talibów na listę organizacji terrorystycznych. 
I tu powstaje problem. Talibowie są bowiem niestrawni zarówno dla Iranu (bo to radykalni sunnici), jak i... Czeczenów! Tatuś Tik-tok Księcia Don Kaukazu ogłosił bowiem swego czasu Czeczenię strefą wolną od wahabityzmu, którego Talibowie są odłamem (do Kadyrowa wrócimy przy okazji, bo tu się kroi gruba afera z konfliktem czeczeńsko-dagestańskim w tle). 

Na razie w Jebanarium wybucha raz za razem wszystko, co może. Nie sposób już zliczyć zaatakowanych przy pomocy dronów magazynów, rafinerii, lotnisk... 

No to tylko te najważniejsze...

Sięgamy jeszcze do września.

18 września Bochenki wleciały do 107 Głównego Magazynu Artyleryjsko-Rakietowego koło miejscowości Toropoec (Moskale mają takich łącznie siedem), niszcząc łącznie (według ppłk. rez. Macieja Korowaja) TRZYDZIEŚCI TYSIĘCY TON rosyjskiej amunicji. 
To równowartość miesiąca intensywnego ostrzału artyleryjskiego. 


Pożary trwały przez kilka dni, a z magazynów nie zostało nic.


Na tym zdjęciu widać pożary poszczególnych budynków magazynowych koło Toropeca

Zniszczone - czerwone. Uszkodzone/pożar, ale nie da się ustalić skali zniszczeń - żółte. Ocalałe - niebieskie. 

Kanał Kartina Masłom, o którym już wielokrotnie wspominałem, twierdzi, że uderzenie było możliwe "dzięki" błędom rosyjskiej OPL. 
6 Armia Obrony Powietrznej została podzielona.

W efekcie Toropec znalazł się na obszarze "obserwowanym" przez LenWO (Leningradzką Obronę Powietrzną) i 337 Pułk Radiotechniczny. Do tego 1488 Pułk Rakietowy (ZRP - Zenitnyj Rakietnyj Połk) został przeniesiony pod Białogród, a 42 Pułk Rakietowy osłania rezydencję Putina w Wałdaju. Moskwa (ta otoczona godłami) jest w zasadzie bezbronna. Mapka od Kartina Masłom

Do tego rosyjskie wojska radiotechniczne rozstawiły się tak, że między Ukrainą a Moskwą powstał korytarz idealny dla dronów.

Ten pas obserwowany jest jedynie przez radar "Kontener" z rejonu Moskwy. Radar dobry do przechwytywania dużych samolotów, mający dokładność do trzech (TRZECH!) kilometrów i falę na tyle długą, że "nie widzi" małych dronów. Mapka do Kartina Masłom

Od tego momentu do 14 października Ukraińcy uderzyli w kolejne rosyjskie składy amunicji. 



Tutaj trafienie 719 GRAU w Kamiennym koło Krasnodaru

Eksplozje w 67 GRAU koło Briańska

Niezależnie od tego atakowane były też "mniejsze" arsenały, jak ten pod Jejskiem koło Krasnodaru, gdzie przechowywano ledwie czterysta dronów Szahid. 



Fajne miejsce na magazyn materiałów wybuchowych. Takie mało zaludnione

Bilans ataku na magazyn Szahidów. Zniszczono mniej, niż połowę płatowców, ale dodatkowo cztery i pół tony benzyny lotniczej

Czy to dało rezultat? Bezpośrednio nie. Bo to, co jest wystrzeliwane na Ukrainę, nie jest przechowywane w składach strategicznych, tylko w taktycznych i operacyjnych na poziomie poszczególnych armii, dywizji, brygad i baterii. 
Niemniej o ile przez cały wrzesień i pół października nie było dnia i nocy bez rosyjskiego ataku dronami Szahid, to 14 października nie wystrzelono żadnego drona. Za to odpalono rakiety balistyczne z bombowców dalekiego zasięgu na strategiczne przedszkole w Mikołajowie.


 Poza arsenałami uderzenia ukraińskich dronów poszły też na inne cele. Też 18 września Bochenki odwiedziły Pochep w Obwodzie Briańskim do koszar 144 Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych. Dokładnie kilkanaście Bochenków. 


Kolejne cele to lotniska - na przykład to w Majkopie w Adygei (tak, koło Krasnodaru).


Pożar na lotnisku wymusił ewakuację sąsiedniej wioski


Szkoleniowe bazy wojskowe, jak ta w moskiewskiej dzielnicy Kuźminka.


Tajne bazy wojskowe, jak ta, wchodząca w skład Kurskiej Elektrowni Jądrowej (bo przecież podobnie, jak obiektów cywilnych nikt nie będzie jej bombardował?)


Tu widać, jak z płonącego budynku wybiegają rosyjscy żołnierze, co jest głośno komentowane przez obserwujących to mieszkańców.

Wreszcie, jak zawsze, magazyny paliw. W tym taki piękny w Teodozji na Krymie. Też palił się kilka dni. 



Uwielbiam zapach płonącej ropy w nocy na Krymie


I wtórny wybuch zbiornika


Ja tu sobie śmieszkuję, ale magazyn w Teodozji zaopatruje, a raczej zaopatrywał nie tylko stacjonujące tu jednostki wojskowe, ale też i cywilów. W sytuacji niezdatności kolejowej nitki Mostu Krymskiego do użytku, oznacza to paliwową posuchę na półwyspie. 

Skutek pożaru. Dziewięć zbiorników zniszczonych, cztery uszkodzone


Wybuchu na stacji paliw w Groznym tu nie wliczam, bo moim zdaniem to element wewnętrznej wojny czeczeńsko-inguskiej, o której następnym razem. 

Moskale odpowiadali zajadle, tradycyjnie bombardując głównie obiekty cywilne, jak tu w Krzywym Rogu.


Albo tu w Obwodzie Zaporoskim


Nieliczne są uderzenia na cele wojskowe, jak to trafienie Iskanderem w pociąg z amunicją


Poza potężnymi atakami Moskale urządzają też polowania wyposażonymi w granaty dronami na cywilów. 


Tu pełny kontekst pierwszej sytuacji

A tu polowanie na rowerzystkę. Dźwięk z piosenką o dziewczynie na rowerze podłożyli sami Rosjanie

Organizacja Niezmiernie Zbędna zaprotestowała, bo w wyniku tej "zabawy" uszkodzono także jej samochód. 
No jak mogli? 

Realnie te ataki nie mają na ogół żadnego przełożenia na sytuację na froncie, choć wpływają na zniechęcenie Ukraińców do kontynuowania oporu. 
Tyle, że nie do końca.

Raz, że władze Ukrainy przyjęły obecnie całkiem ciekawą strategię informacyjną. Prezydent Zełeński deklaruje gotowość do zawieszenia broni i negocjacji, nie rezygnując jednak z żadnego z celów strategicznych wojny, w tym powrotu do granic z 1991 roku, co już wyklucza jakiekolwiek negocjacje ze strony rosyjskiej. Dodatkowo moskiewski Minister Usprawiedliwiania Bandytyzmu, nie wiadomo dlaczego nazywany ministrem spraw zagranicznych Ławrow już dawno powiedział, że dopóki Ukraińcy są w Obwodzie Kurskim, negocjacji nie będzie. 
Ale właśnie o to chodzi. Kijów deklaruje wolę porozumienia. To Moskwa je odrzuca. Społeczeństwo dostaje więc przekaz 
Nie chcemy, ale nie mamy wyjścia.
Sytuację władz ukraińskich poprawiają też sami Moskale, nie tylko popełniając zbrodnie wojenne, ale dokumentując je i publikując w sieci. 

Rozstrzelanie jeńców przez Moskali na kierunku donieckim


Pod Kurskiem Moskale dopadli dziewięciu ukraińskich operatorów dronów. Wszystkich zamordowali...

Odcinek Niu Jorku. Moskale zamordowali trzech ukraińskich jeńców z 3 Brygady Szturmowej "Azow". Jeden z morderców został potem wzięty do niewoli...

I zemsta spadochroniarzy z 82 Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej na bojcach ze 155 Brygady Piechoty Morskiej Floty Pacyfiku (tej samej, która dwa lata temu wykrwawiła się pod Węglodarem), którzy niedawno zamordowali ukraińskich jeńców ścinając im głowy. Żaden z bojców do domu nie wróci

Oczywiście, ma to na celu zastraszenie Ukraińców, ale to mentalność debila. Skutek będzie po prostu taki, że Ukraińcy nie będą się poddawać, tylko walczyć do końca. Lepiej zginąć z bronią w ręku, niż zostać zarżniętym przez pijanego kacapa. 

Ale oczywiście, brutalność Moskali ma też wpływ na morale żołnierzy ukraińskich, choć znacznie gorzej wpływa na nie fatalne dowodzenie. Niestety, niecały rok rządów generała Syrskiego potwierdził najgorsze opinie na jego temat. To rzeźnik o kacapskiej mentalności, a nie mądry dowódca. Konsekwencje jego personalnych i decyzyjnych błędów są odczuwalne na całym froncie. 

Kto nie maszeruje, ten ginie. Jeśli rozpoczyna się operację na jakimś odcinku, to się ją kontynuuje (a jak się nie ma na to sił, to się nie zaczyna). 


Wytracenie tempa natarcia na kierunku kurskim oddało inicjatywę Moskalom, którzy zaczęli odzyskiwać teren. Zmarnowano nawet taką okazję, jak kocioł pod Kremanoje, gdzie według samych Rosjan były okrążone jakieś ich oddziały. Ukraińskie kontrataki nie zmieniają tego, że ten odcinek się zwija, a Operacja Kurska przejdzie do historii działań nieprzemyślanych, jak Operacja Market Garden. 
Mogło z tego coś być, bo znakomicie się zaczęło, ale żeby osiągnąć cel, trzeba ten cel mieć. A tu chyba tego zabrakło. 
Być może nikt w ukraińskim dowództwie nie przypuszczał, że pierwszy atak wejdzie tak łatwo i że ograniczona operacja mająca na celu zabezpieczenie Sum przed atakiem stanie przed szansą na przekształcenie w coś większego. 
Ale potem zabrakło odwagi i determinacji.

Atak na Głuszkowo też się nie udał, a kierunek zmienił się w ukraińską wersję masakry pod Węglodarem

Ale może nie wiemy wszystkiego. Pod Kurskiem ktoś pozastawiał drogi po rosyjskiej stronie frontu "zębami Prigożyna". W efekcie transporty Moskali zaczęły się na tych przeszkodach rozbijać. 



Na odcinku wołczańskim przepychanka. Nikt nie ma siły, żeby uzyskać tu dominację. Dziś na zachód od Wołczańska i na północ od Charkowa Ukraińcy weszli na terytorium Rosji koło wsi Żurawliewka. 

Być może to próba wyjścia na tyły rosyjskich sił w rejonie Charkowa? Mapka od Tomasza Fita.

Na odcinku kupjańskim koło Piszczane Rosjanie powoli dochodzą do rzeki Oskoł.


Jednocześnie bombardują ukraińskie przeprawy przez rzekę. 



Jeśli Moskale dotrą do Oskoła i rozetną (w sumie już rozcięli) siły ukraińskie, sytuacja Ukraińców nie stanie się jakoś szczególnie dramatyczna, a w sprzyjających warunkach będą w stanie przekształcić ją na swoją korzyść. Ale do tego muszą mieć dobre dowodzenie, a z tym jest problem. 

W Kupjańsku ogłoszona została ewakuacja mieszkańców

Toreck-Nielipówka bez większych zmian, choć sytuacja Ukraińców także tu się pogarsza. 



Jak wszystkie miasta, które miały nieszczęście zetknąć się z RuSSkim Mirem, Toreck jest obecnie wymarłym morzem ruin

Toreck. Trafienie pociskiem moździerzowym w stanowisko ukraińskie

Walki miejskie. Nigdy nie wiesz, kto jest za ścianą. Tutaj Moskal zginął, bo się pomylił.

Na kierunku pokrowskim zmiany niewielkie. Jak pisałem, dla Moskali Pokrowsk nie jest tak istotny, jak się u nas wydaje. Znacznie ciekawsze jest osiągnięcie Filii i wyjście na tyły całego zgrupowania ukraińskiego w rejonie Wielkiej Nowosiłki. Na razie trwają walki o Selidowe, Hyrnik i Kurachówkę. 

Węglodar stracony, a Moskale z narożnika w rejonie Doniecka idą na północny zachód do drogi Kurachowe-Pokrowskie. W połączeniu z opisanym wyżej natarciem na Filię pozwala im to zająć do końca obszar Obwodu Donieckiego i w dalszej perspektywie uzyskać podstawę wyjściową do ataku na Dnipro. 

Przy okazji tematu Węglodaru, to tu już doszło do gigantycznego skandalu. 
Broniąca tego miasta od dwóch lat bohatersko 72 Brygada Zmechanizowana w wyniku ciągłych walk została zdziesiątkowana i zredukowana do stanu faktycznie batalionu. Jej dowódca, który stawiał się przełożonym i krytykował głupie rozkazy został awansowany na stanowisko, na którym "nie przeszkadzał". 
Wreszcie mieli dostać wsparcie ze 123 Brygady Terobrony w postaci jednego z batalionów (konkretnie 187 Batalionu). 


Batalion "nie dotarł na pozycje". Konkretnie żołnierze odmówili w ogóle wyjścia z koszar. Ich dowódca strzelił sobie w łeb. Zaś resztki 72 Brygady mimo braku rozkazu do wycofania się z Węglodaru na własną rękę ewakuowały się pod ogniem. 
Tak dowodzi Syrski i jego nominaci. Niestety, mimo że od lat mieszka na Ukrainie i służy w ukraińskiej armii, Syrski mentalnie jest kacapem i takimi ludźmi się otacza. 

Tymczasem u szefowej komisji lekarskiej w Obwodzie Chmielnickim znaleziono sześć milionów dolarów (SZEŚĆ MILIONÓW!), które uzyskała za pomoc tchórzom w uchylaniu się od udziału w walce
I to są już ostatnie w tym sezonie operacje bojowe. Kiedy zacznie się razputica i drogi zamienią się w bagna, na kilka tygodni fronty staną. Do pierwszych mrozów. 

Z dobrych wiadomości, Moskale stracili samolot szturmowy Su-34. Podobno w walce powietrznej z ukraińskim F-16.



Ukraiński samolot zestrzelił też rosyjski ciężki dron szturmowy "Łowca" (Ochotnik - po rosyjsku ochota to polowanie, łowy). 



Pamiętacie Maszę Moskalową? Tę, której ojciec został skazany na więzienie za to, że dziewczynka narysowała antywojenny rysunek. 

No to właśnie wyszedł z więzienia. 


Chyba tylko interwencji Prigożyna dziewczynka zawdzięcza to, że jej rodzice nie zostali pozbawieni praw rodzicielskich (ojcu je ograniczono) i mogła ten czas spędzić z matką (która ją porzuciła wcześniej). To i tak lepsze, niż tułaczka po domach dziecka. 
I tak bandzior zrobił coś dobrego. 

Jakby tego wszystkiego było mało, Korea Północna wysadziła jedyne drogi, jakie łączą ją z Koreą Południową.


Chiny zaś zaczęły manewry wojskowe w rejonie Tajwanu. 



Czy z tego coś wyniknie? 
Nie sądzę, choć zmiana władzy w Waszyngtonie i związany z nią pewien chaos (a osoba Trumpa i postawy Demsów gwarantują, że nie będzie tylko "pewien") jest znakomitym momentem na wszelkie akcje i imby międzynarodowe. 

Aha...
Japończycy odkryli, że ich AI wykazuje przejawy samoświadomości. Polegają one na... OSZUKIWANIU!
Witajcie w świecie cyberpanku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dni osiemdziesiąty pierwszy, osiemdziesiąty drugi, osiemdziesiąty trzeci, osiemdziesiąty czwarty, osiemdziesiąty piąty, osiemdziesiąty szósty, osiemdziesiąty siódmy, osiemdziesiąty ósmy i osiemdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (811, 812, 813, 814, 815, 816, 817, 818 i 819)

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dzień sto siedemdziesiąty dziewiąty i sto osiemdziesiąty trzeciego roku (909 i 910)