Dziennik wojny - trzysta trzynasty, trzysta czternasty, trzysta piętnasty, trzysta szesnasty, trzysta siedemnasty, trzysta osiemnasty i trzysta dziewiętnasty dzień drugiego roku (678, 679, 680, 681, 682, 683 i 684)

 


Rosja marznie. 
W sumie nic dziwnego, siarczyste mrozy są charakterystyczne dla klimatu kontynentalnego. 
Ale Rosja, szczególnie w okolicach Moskwy i nie tylko marznie dosłownie. W kilku miastach w rejonie stołecznym poszły się bowiem bujać instalacje ciepłownicze. 

W niektórych przypadkach była to ewidentnie robota celowa, jak w Kursku, gdzie w podstacja energetyczna została uderzona przez ukraińskie rakiety, czy na obrzeżach Moskwy, gdzie inna podstacja spaliła się ze wstydu...


Odcinając od zasilania trzy dzielnice. 
A w Moskwie mróz 25 stopni. 

W innych miejscowościach przyczyny są bardziej banalne i brak ogrzewania jest wynikiem jedynie klasycznego dla Rosji podejścia władzy, która standardowo ma gdzieś problemy mieszkańców o ile ci nie domagają się ich usunięcia. Wtedy usuwa się takiego mieszkańca. 

Problem zaczął się w mieście Solnecznogorsk, gdzie instalacje grzewcze zepsuły się 4 października. Władza olała problem, bo kłopot, o którym się nie mówi, nie istnienie, a sprawa raz odłożona odkłada się dalej sama. 

No i się odłożyła. 
Solnecznogorsk nie ogrzewany od października dosłownie zamarzł.


Nie lepiej jest w Podolsku, w którym przeciągający się brak ogrzewania przekształcił domy w lodowe jaskinie. 




To nie głęboka Syberia. To klatki schodowe w Podolsku. "Apartamentowiec" (jak oni dziwnie piszą słowo "slumsy") przy Zapadnej (Zachodniej) 8 w dniu 6 stycznia br. 
W sumie Putin zapowiedział, że zamrozi Zachód (Zapad), ale może po prostu chodziło mu o ulicę Zachodnią w Podolsku?

Inna sytuacja miała miejsce w Lytkarino na południowo-wschodnim przedmieściu Moskwy. 


Tutaj padła jedyna w miasteczku kotłownia. Jakiś czas temu "sprywatyzowana" i zarządzana zgodnie z teoriami marksizmu-leninizmu, czyli maksymalizując zysk i minimalizując koszty. 
A na czym najłatwiej ciąć koszty? 
Na serwisie i remontach. I przyszedł ten moment, kiedy szlag trafił całe ustrojstwo (szczególnie, że od objęcia Rosji sankcjami części są trudno dostępne i drogie) i miasto stanęło w płomieniach...


Dosłownie, bo mieszkańcy palą ogniska przed wejściami do domów, żeby uzyskać choć trochę ciepła. 

W kilku miejscowościach brakuje prądu. W innych pękły rury ciepłownicze i ogrzać się można na ulicy.



Jednym słowem, mieszkańcy najbardziej rozwiniętej i najnowocześniejszej aglomeracji w Rosji znaleźli się w sytuacji swoich rodaków, mieszkających na zadupiu na Dalekim Wschodzie. 

Ale są niuanse...

Większość awarii (nie wszystkie) zaczęła się równo 31 grudnia. Dwa dni po masowym ostrzelaniu przez Rosjan Ukrainy, zbuntowała się technologia w Obwodzie Moskiewskim. 
Przypadeczek. 

Gubernator Obwodu Moskiewskiego Worobiow (nie, nie od "wor", czyli złodziej, a od "worob", czyli wróbel) postanowił sprawdzić, czy nie ma czegoś na rzeczy i zawiadomił prokuraturę w temacie awarii. 
Ale tylko tej w Lytkarino. 

Prokuratura po całej długiej procedurze wysłała swoich śledczych, którzy... powydawali zarządzenia przeciwkryzysowe i przywrócili pracę kotłowni.



Bo w Jebanarium potrzeba prokuratora, żeby cokolwiek działało.

Złodziejew... Wróblew oczywiście chwalił się na swoim kanale na Telegramie, jakim to jest zapobiegliwym gospodarzem, ale zmarznięci mieszkańcy nie zamierzali mu odpuścić. Zatem urzędnicy gubernatora pracowicie kasowali nieprzychylne komentarze i blokowali użytkowników.

"Jeśli napiszę post z krytyką gubernatora, to zostanie on usunięty, a mnie zablokują?"
Ciap!

Ostatecznie urzędnikom zabawa się znudziłą i zablokowali możliwość dodawania komentarzy. 

Ostatni tydzień minął pod znakiem wzajemnego okładania się uderzeniami rakietowymi i artyleryjskimi. 

Rosja wymierzyła serię kolejnych ataków na Ukrainę. 






Ale już widać, że intensywność ataków spada. Największy, w dwóch falach miał miejsce 2 stycznia. Wtedy Moskale wysłali na Ukrainę trzydzieści pięć Szahidów, dziesięć Kindżałów, trzy Kalibry, siedemdziesiąt Ch-101/555/55 i dwanaście pocisków balistycznych ( w tej kategorii mniej, niż połowę tego, co wystrzelili 29 grudnia). Z tego Ukraińcy mieli zestrzelić wszystkie drony, Kindżały i Kalibry oraz pięćdziesiąt dziewięć Ch-101. Rakiety balistyyczne znowu przeszły przez linie obrony. 

Przy okazji doszło do komicznej sytuacji,  kiedy obsługa przeciwlotniczego działka ZU-23-2, w którą wyposażane są jednostki spadochronowe (nasza 6 BDSz też miała takie na stanie, nie wiem, czy jeszcze używa), zaczajona na drona Szahid zestrzeliła... Ch-101!


Z kolei w Kijowie do Dniepru wpadła cała, nienaruszona rakieta Kindżał. To duży sukces, bo po wydobyciu i zbadaniu będzie można znaleźć słabe punkty tego ustrojstwa, co ułatwi zbijanie go. 


Były też mniej zabawne sytuacje. 
W rejonie sołomiańskim rakiety trafiły w blok mieszkalny. Ze stu siedemnastu mieszkańców zginęło siedemnastu.




Ciekawe, że do odgruzowywania ruin przybyli mieszkańcy z prawie całego Kijowa. 

Rosyjskie uderzenie dosięgło też salon firmy "Tesla", należący do Elona Muska. 


A także sklep firmy Auchan, która nadal prowadzi biznesy w Rosji. 
Jakoś mi ich nie żal.

Warto tu odnotować, że przy tej okazji polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski kontynuuje dotychczasową linię polityki RP względem wojny na Ukrainie, domagając się zaostrzenia sankcji nałożonych na Rosję.


Przy całym moim dystansie do pana ministra uważam, że tu postępuje dobrze.

A przy okazji, małe sprostowanie. 
Kpiłem ostatnio, że pan Radosław Sikorski "dostał wreszcie zgodę na wizytę w Kijowie". I tu muszę napisać, że był on na Ukrainie od początku wojny kilkakrotnie, wożąc z Polski samochody dla Sił Zbrojnych Ukrainy. 
I tu panie ministrze, mój pełen szacunku ukłon. Mogę się z panem nie zgadzać, ale cenię odwagę.

Podczas ataku na Ukrainę Rosjanom udało się zbombardować także jedną ze wsi koło Woroneża. W Jebanarium żartują, że to dlatego, że w Woroneżu nie mieszka nikt z krewnych członków elit władzy. Nie to, co w Londynie, czy Paryżu.



Pierwotnie władze zwalały winę na Ukrainę.


Ale kiedy nie udało się utrzymać tej narracji, zaczęto opowiadać o "kontrolowanym zrzucie awaryjnym". 
To może jakby zrobili niekontrolowany, to byłyby mniejsze szkody? 

Ukraińcy odgryzają się uderzając przede wszystkim wyrzutnie rakiet S-300 i S-400, czyli balistyczne, wychodząc z założenia, że to, czego nie można zniszczyć w powietrzu, należy unieszkodliwić na ziemi. 
Wyrzutnie obu systemów, które ostrzeliwują Charków, Sumy, Czernihów i Kijów, rozlokowane są w Obwodach Kurskim i Białogrodzkim. Szczególnie wokół Białgrodu. kiedy rakiety ukraińskie lecą nad Białogrodem, są zestrzeliwane przez systemy przeciwlotnicze Buk, rozstawione w mieście, przez co szczątki rakiet jednej i drugiej strony spadają na miasto. 
Mieszkańcy Białogrodu publikują na Telegramie zdjęcia tego, co do nich spadło i to właśnie są rakiety z wyrzutni Buk. 




Chociaż rosyjscy propagandyści próbują wciskać, że to rakiety ukraińskie. 
O tym, że rosyjski pozycje bojowe ukryte są "w ferworze walki"  wśród obiektów cywilnych, otwarcie przyznano w rosyjskiej telewizji. Co prawda wypowiedź Aleksandra Artamonowa dotyczy Doniecka, ale skoro tam, to gdzie indziej też.


Mężczyzna, który opublikował w sieci zdjęcia fragmentów rakiet z systemu Buk został natomiast zatrzymany przez rosyjskie służby pod zarzutem ujawniania pracy obrony przeciwlotniczej. 


Panowie na kurtkach mają napis "SMIERSZ" od "Smiet' szpionam", czyli "Śmierć szpiegom". Tak nazywała się najwredniejsza część stalinowskiej policji politycznej, zwalczająca między innymi polskie podziemie. W Rosji Putina podczas napaści na Ukrainę reaktywowano to paskudztwo. 

Sytuacja w Białogrodzie jest na tyle poważna, że gubernator Gładkow zapowiedział ewakuację osób, które są chętne opuścić Obwód i miasto. 


Szczególnie, ze Obwód znów stał się celem rajdów Legionu "Wolność Rosji" i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego.


A jak jesteśmy przy operacjach GUR, to w Sudanie zakończyła się wojna domowa. Prorosyjski rząd obronił się przed prorosyjskimi buntownikami ze wspieranych przez wagnerowców Sił Szybkiego Wsparcia. Buntownicy zasiedli do rozmów z rządem. 
Z tej okazji, walczący przeciw wagnerowcom żołnierze sudańscy złożyli podziękowania...

Budanowowi i GUR! 

Oznacza to, że Ukraina ma w Afryce przyczółek polityczny i wojskowy. Mogąc zaoferować kacykom żywność, która w Afryce jest narzędziem sprawowania władzy oraz wsparcie wojskowe, w tym w przyszłości broń (którą przecież Ukraina produkuje i jest to broń nowoczesna), Kijów staje się poważnym partnerem dla reżimów nie przepadających za Zachodem, ale rozglądających się za alternatywą dla kurateli rosyjsko-chińskiej. Ukraina może być dla nich ciekawą ofertą jako kraj bez obciążeń kolonialnych, a wręcz doświadczony rosyjskim kolonializmem, a jednocześnie dość wysoko rozwinięty. Na tej bazie rzeczywiście może powstać sojusz antykolonialny (pod cichą kuratelą USA). 

A wracając do Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, to faktycznie coś w mentalności Rosjan zmieniają. O ile bojcy z armii moskiewskiej nie ratują swoich, ani nie chowają godnie (na ogół), normą jest okradanie zabitych, to RKO buduje nową tradycję, nawiązującą do obrzędów "Azowa". 
Na filmie uroczystość pochowania noża bojowego poległego żołnierza RKO w korzeniach dębu, zwanego "Drzewem Wojowników". 


Pachnie pogaństwem, ale lepiej tak, niż to, co odwalają ich rodacy z przeciwnej strony. 
Chwała bohaterom!

To jak jesteśmy przy Ukrainie, rozkręca się draka wokół ustawy mobilizacyjnej (prezydent Zełeński dobrze wiedział, że będzie z tego dym, dlatego nie ruszał tematu wcześniej). Kolejna wersja projektu ustawy została wycofana spod obrad Werhownej Rady i jest negocjowana koncepcja kompromisowa. Z przecieków wynika, że jest to powrót do wersji z lata ubiegłego roku. 

Tymczasem młodzi ludzie hurtowo uciekają na Rumunię, a niektórzy z nich nawet dostają tam status uchodźców politycznych. 

Kolejna grupa dezerterów zatrzymana przez Państwową Służbę Graniczą Ukrainy

Żona deputowanego z ramienia prezydenckiej partii "Sługa Ludu" Grzegorza Mazuraszu nagrała film, na którym opowiedziała o brutalnym wyciągnięciu z samochodu na przejściu granicznym mężczyzny, którego żona i córka zostały bezradne w pojeździe.


Parę dni później nagrała przeprosiny, że wszystko zmyśliła. ale...


Ale za bardzo przypomina to podobne wyznania wymuszane przez rosyjską FSB. 
Chociaż cała historia jest niemal kropka w kropkę powtórką tej sytuacji. 


A to jest Donbabwe i tu wywlekają z samochodu byłego bojca, zwolnionego z przyczyn zdrowotnych (udar).


Niestety, w tej wojnie Ukraina zaczyna dziczeć i nic na to nie poradzimy. W walce z dziczą nie można zachować kultury i cywilizacji, bo to stanowi słabość, którą dzicz wykorzysta. 
Tak, wiem, że to, co piszę brzmi strasznie, ale im szybciej zrozumiemy, że wojna zawsze powoduje zdziczenie, tym dla nas lepiej. Bo może zrobimy wszystko, żeby do nas nie doszła.

Wracając do operacji GUR, to ukraiński wywiad wojskowy pochwalił się spaleniem na lotnisku w Czelabińsku kolejnej suki, czyli Su-34. 


Czy jest potwierdzenie ze strony rosyjskiej? 
A jakże!
I to jakie!
O sabotaż oskarżono... szesnastoletniego Dagestańczyka.

Tymczasem Cyryl Budanow świętował trzydzieste ósme urodziny.

"38. Główne życzenie - znacie je"

Po pół roku prawie doszło do kolejnej wymiany jeńców. Na Ukrainę wróciło dwudziestu trzech żołnierzy, w tym obrońcy Mariupola. 

Nie ma wśród nich jednak członków pułku "Azow". Ci są na cenzurowanym, szczególnie po tym, jak Ukraina nie dotrzymała warunku zwolnienia dowódców "Azowa", którzy do końca wojny mieli zostać internowani w Turcji. Tymczasem po kilku miesiącach wrócili i odtworzyli pułk jako 12 Brygadę Szturmową Gwardii Narodowej "Azow" (wspominałem, że w Gwardii Szturmowej są dwa "Azowy" - 3 Brygada, stworzona na bazie tych, których zdążono ewakuować z Mariupola i 12 Brygada, której założycielami są zwolnieni z rosyjskiej niewoli. "Trójka" walczyła w rejonie Kleszczówki, zaś "Dwunastka" działa pod Krzemienną, skąd jest ten film. 


Uczestniczący w wymianie Rosjanin opowiada, że nie spodziewał się tak dobrego traktowania w ukraińskiej niewoli i na pewno jeszcze wróci (no nie, to już taki czarny humor).


Ale już bez żartów, w rosyjskiej niewoli pozostaje jeszcze sześciuset żołnierzy "Azowa" i to jest poważny problem dla ukraińskich władz. 


Tak samo, jak powoli spod kontroli wymyka się ruch "Droga do domu" w Rosji. "Białe chusty" nie odpuszczają i wszystkie pomysły spacyfikowania ich są nieskuteczne. Wiadomo przecież, że nie ma bardziej zawziętej istoty, niż sfrustrowana kobieta.


Tymczasem zza oceanu docierają złe dla Rosji sygnały. 
Demokraci i Republikanie dogadali się w sprawie finansów na bieżący rok i pieniądze dla Ukrainy zostały odblokowane. Jednocześnie Nikky Haley, rywalizująca z Trumpem o nominację republikańską w wyścigu prezydenckim wyraziła bardzo wyraźnie antyrosyjską opinię. Jeśli zostanie prezydentem USA, Moskwa nie ma co liczyć na taryfę ulgową. 

Ale jest gorzej. Ambasador USA w Kijowie Bridget Brink oświadczyła, że to Ukraina decyduje, gdzie kieruje podarowane jej pociski.
Oznacza to zniesienie obowiązującego dotąd zakazu atakowania celów na terytorium Rosji.

I od razu rakiety spadły na Noworosyjsk.



Oczywiście, wykonany 3 stycznia atak na Krym nie ma z tym żadnego związku, bo półwysep jest uznawany za terytorium ukraińskie, ale jest dobrym prognostykiem na przyszłość. 


Zaś we wspomnianym ataku zniszczone zostały kolejne systemy radarowe obrony przeciwlotniczej oraz trafiono rosyjskie dowództwo (nie ma jednak szczegółów, jakie). Poszły plotki, że w ataku tym zginąć miał szef rosyjskiego Sztabu Generalnego Gierasimow, ale nie ma żadnego potwierdzenia tej informacji. 
Ale memy się wysypały.

"Gierasimow, w moim kotle miejsca dla ciebie nie ma!" - mówi Prigożyn

"Gierasimow, witam cię" - dodaje Dasza Dugina.

"Gdzie Gierasimow?"

Na froncie stabilnie.

Żarty żartami, ale zdajecie sobie sprawę, że na Ukrainie rosną pokolenia skażone traumą wojny? 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)