Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)

"Nie trząść!"


 Stęskniliście się za Tik-tok Don Księciuniem Kaukazu i jego błazeństwami?
No to nowa porcja. 

Czeczenię odwiedził William Scott Ritter. Postać tyleż kontrowersyjna, co zagadkowa. Były oficer wywiadu Korpusu Piechoty Morskiej USA, były analityk wywiadu, były inspektor rozbrojeniowy ONZ, rzekomo współpracownik brytyjskiej MI-6. Od początku otwartej inwazji Rosji na Ukrainę mocno prorosyjski i chętnie tam przyjmowany.


W czasie wielkiej i pompatycznej imprezy ku czci szanownego gościa Kadyrow (lub jego wice, choć Tik-tok Don Władca Kaukazu raczej jednak żyje) rzucił propozycją, że on chętnie zwolni dwudziestu żołnierzy ukraińskich, wziętych do niewoli przez Tik-tok Army w zamian za zwolnienie jego matki i córek z sankcji. 


Scott Ritter z kolei powiedział, że 


jego działalność ma na celu wzmacnianie przyjaźni czeczeńsko-amerykańskiej. 

A co na to wszystko Ukraińcy?
Budanow powiedział, że do propozycji rzuconych medialnie podchodzi z dystansem, bo media to nie jest właściwa droga do takich rozmów.

Czytaj:
- Ej, propozycja ciekawa, ale skontaktuj się przez odpowiednich ludzi, to pogadamy. 
Oczywiście w Rosji na propozycję Kadyrowa zareagowano oburzeniem, że jest nielojalny i że wpiernicza się w nie swoje kompetencje. Tik-tok Don Generał zareagował postem w stylu:
- Hehe, alem żem tych amerykańców strollował. 
Tyle, że niekoniecznie. 

Po kolei.
Zacznijmy od tego, że nie ma byłych pracowników wywiadu. Raz w wywiadzie, zawsze w wywiadzie. I nie ma to nic wspólnego z dobrą wolą. Po prostu, gdy pracujesz w tych służbach wiedzą o tobie tyle, że zawsze będziesz grzecznie robił, co każą. 
Życiorys Williama Scotta Rittera to droga człowieka, będącego dla amerykańskich służb wojskowych (rywalizujących z CIA) kanałem pozaformalnego wywierania presji i ujawniania informacji, których oficjalnie ujawnić nie mogły. Dlatego Ritter na długo przed inwazją na Irak w 2004 roku ostrzegał, że tej wojny nie da się wygrać. Bo wojskowi doskonale rozumieli to, czego nie pojmowali politycy. Dlatego Ritter poprawnie opisywał charakter irackiej partyzantki, wskazując, że jako oddolny ruch narodowowyzwoleńczy jest ona nie do pokonania. 
Warto przy tym zauważyć, że Ritter mimo poglądów prawicowych krytykował administracje zarówno Demokratów, jak i Republikanów.
W ramach uciszania go politycy "uszyli mu buty" w kwestii przestępstw seksualnych, do których się nie przyznał. Ale i tak został skazany, a zakwestionowanie jego wersji wydarzeń, jakie przedstawił podczas procesu, zostało wykorzystane do podważania wcześniejszych wyrażanych publicznie opinii. 

A czemu w takim razie przeszedł na stronę Rosji? 
A przeszedł? 
Owszem, o mord w Buczy oskarżył Ukraińców, po czym pisał, że Rosja wygrywa wojnę, a Ukraina na pewno ją przegra.
To prawda. Jednak w tej sprawie do jednego wora wrzucone zostały dwie zupełnie różne kwestie. Jedna to jego opinie i analizy, które mogą nie podobać się Ukraińcom, ale do których ma prawo. Wśród naszych analityków też wielu wyraża podobne opinie, choć o prorosyjskość trudno ich podejrzewać. 
Drugi temat to uwiarygodnienie. Jeśli (podkreślam JEŚLI!) Ritter miał pełnić rolę nieformalnego przedstawiciela amerykańskich służb na Rosję, to trzeba było zbudować mu wizerunek dysydenta, z którym kontakt nie będzie dla takiego Kadyrowa kompromitujący. Chodziło o to, żeby Ritter mógł swobodnie poruszać się po Rosji i kontaktować z prominentnymi ludźmi z otoczenia Putina. 
Takie gry stosuje się regularnie.

Do czego zatem doszło w Groznym?
Moim zdaniem do trójstronnego kontaktu czeczeńsko-amerykańsko-ukraińskiego. Kadyrow złożył pewną deklarację, za jaką cenę jest gotów podjąć rozmowy, co pozostałe dwie strony przyjęły. Ustami Rittera służby USA zadeklarowały, że w razie potrzeby wesprą Czeczenię, a Ukraina zasugerowała przejście do rozmów o konkretach. 

Co? 
Że to nie padło? 
Tak wygląda dyplomacja. Zanim dojdzie do rozmów merytorycznych i podpisywania układów i porozumień, ma miejsce tańczenie menueta, w czasie którego padają luźne, niezobowiązujące ogólniki, z których łatwo można się wycofać ("Hehe, trollowałem"), ale które druga strona doskonale rozumie, jeśli rozumie zasady gry. 

Zatem wstępne deklaracje padły, czy na tym się zakończy, czy też z czasem przyjmą one postać konkretów? 
A do tego jeszcze bardzo długa droga. 

Kadyrow w każdym razie konsekwentnie, krok za krokiem wyłącza Czeczenię z rosyjskiego systemu prawnego. Po samosądzie na Nikicie Żurawelu za spalenie Koranu Tik-tok Don Prawodawca zmienia zasady odpowiedzialności karnej za zabicie policjantów i urzędników państwowych. Od teraz każdy zamach na przedstawiciela władz Czeczenii ma być karany śmiercią sprawcy, a jak nie da się dopaść sprawcy, to śmiercią jego najbliższych. 

O co zakład, że ofiarą tego prawa padną mieszkający w Czeczenii Rosjanie, szykanowani przez urzędników Kadyrowa? 
Kadyrow zarządził, że jak na posesji panuje bałagan, to właścicielowi należy zabrać dom. No i teraz komuś podoba się dom Rosjanina (z reguły lepsze i porządniejsze od czeczeńskich). Pod pretekstem bałaganu na posesji dom się urzędowo odbiera i oddaje "wnioskodawcy". I nic nie zrobisz, bo każda próba oporu będzie karana na tobie lub twoich bliskich. 

Że co? Kreml nie pozwoli? 
Kremlowi pobicie Żurawela jakoś nie przeszkadzało. Kreml niby podskoczy gościowi, który władzom Moskwy i Obwodu Moskiewskiego dyktuje, gdzie ma stać meczet? 

Tymczasem Tik-tok Don Władca Kaukazu krok za krokiem testuje, ile mu wolno, poszerzając zakres swojej (i tylko swojej, Czeczeni dalej będą zniewoleni) swobody. Czy pójdzie, jak deklarował rok temu po urząd prezydenta Rosji? A po co? Pozycja szejka wszystkich muzułmanów na północ od Kaukazu w zupełności mu wystarczy. 

A jak jesteśmy przy szejkach. 

Izrael kończy dobijanie Hamasu, choć to trochę jeszcze potrwa. Zgodnie z moim przewidywaniami państwa arabskie i Turcja poza rytualnymi potępieniami nie zrobiły absolutnie nic. Jedyną siłą usiłującą podejmować działania, ale o charakterze proxy, czyli cudzymi rękami jest Iran. Ale ajatollachów słuchają tylko Houti z Jemenu, bo nawet Hezbollah poza działaniami pozorowanymi nie kiwnął palcem w bucie. 
Czemu?
Już pisałem. W świecie islamu od wieków trwa rywalizacja o pozycję lidera. Arabowie, właściwi adresaci i depozytariusze Koranu, na Turków patrzą, jak na dzikusów. Kultura arabska rozwijała się, kiedy ludy turkijskie nie wyszły jeszcze z jurty, a upadła pod ich między innymi (i Mongołów) ciosami. Z kolei Persowie jako lud indoeuropejski dla semickich Arabów zawsze byli obcy. Przyjęcie przez nich szyickiej formy islamu (mocno zmodyfikowanej pod perską tradycję zoroastriańską) było formą oporu przeciw islamizacji (podobna praktyka miała miejsce w Europie, gdzie ludy, na których siłowo wymuszono chrystianizację uciekały w alternatywne wobec Rzymu i Konstantynopola formy chrześcijaństwa). 
Ale Irańczycy (jak wszyscy Indoeuropejczycy) lubią dominować, szczególnie, że mają świadomość ciągłości kulturowej dłuższej, niż dokonania arabskie. 
Do tego dochodzą koloryty lokalne, rywalizacje między frakcjami, sektami i klanami. Każdy z każdym. Konflikty w świecie islamu zawsze miały skalę, jakiej spory między chrześcijanami nigdy nie osiągnęły. 
Dlatego nikt nie płacze, kiedy "niewierni" wybijają konkurencję, choć wyraża się wtedy rytualne słowa o solidarności z braćmi i siostrami w islamie. Wręcz cieszy się, bo liczba chętnych na pozycję lidera spada. 

Tymczasem Cahal (IDF, czyli Siły Obronne Izraela) szykują się do ataku na Hezbollah, który palcem nie kiwnął, ale po likwidacji Hamasu zgarnie przeznaczoną dla niego kasę na walkę z Izraelem. 
Amerykanie boją się tego ruchu i próbują Izrael hamować, bo takie uderzenie może jednak sprowokować Iran do otwartego wystąpienia.
Tymczasem państwa arabskie spuściły ze smyczy swojego potwora (prawdopodobnie za zgodą Amerykanów), czyli terrorystów "Państwa Islamskiego" (ISIS). Zamachowcy z ISIS odpalili dwie bomby w mieście Kerman w Iranie w czasie uroczystości ku czci generała Sulejmaniego, którego cztery lata temu odpalili Amerykanie za pomocą dronów bojowych Predator. 



Bomby wybuchły w tłumie (z dala od części dla oficjeli) zabijając blisko setkę ludzi i raniąc kolejne trzy setki. 
Władze irańskie najpierw oskarżyły o atak Izrael, ale dość szybko pojawiła się deklaracja władz ISIS, która ucięła spekulacje. 
Sygnał był jednoznaczny:
"Siedź na dupie, albo będziesz miał rzeźnię u siebie"
ISIS pod względem doktryny to radykalni sunnici, którzy w szyickim Iranie są szykanowani. Szczególnie, że sami są skrajnie nietolerancyjni dla innych odłamów islamu. Centrum szyityzmu to Arabia Saudyjska, która sprawuje protektorat na Jemenem. A w Jemenie szaleją terroryści szyiccy, sponsorowani przez Iran, czyli Houti. 
Jasne?

Oczywiście. Houti jako "zbrojne ramię Teheranu" atakują dronami i rakietami statki handlowe na Morzu Czerwonym i w Kanale Suezkim, co wymusza na liniach żeglugowych wybieranie tras drogą Vasco da Gama na około Afryki. A na tym tracą porty państw arabskich (bynajmniej nie Izrael), które są przez to omijane. 


Floty Stanów Zjednoczonych i sojuszników obstawiły oba akweny i starają się ochronić statki płynące do Suezu, ale to działanie głupiego. Likwidacja samych pocisków bez skasowania wyrzutni niczego nie zmienia. Ale Demokraci boją się powtórki z Wietnamu przed wyborami, więc na bezpośrednią interwencję się nie zdecydują. 
Może Jemen poprosi o pomoc GUR i Budanowa? 

Na razie "niezidentyfikowani sprawcy" w jednym z irańskich portów posłali śladem krążownika "Moskwa" szesnaście... Tak, SZESNAŚCIE statków z bronią dla Houti.


To jak wam mało ciekawostek, to kolejne. 
"Ostatnia nadzieja białych", czyli nowy prezydent Argentyny Javier Miley, który deklaruje się jako libertarianin i antykomunista (co mu się przekłada słusznie na antymoskalizm), postanowił w tym zamieszaniu urwać coś dla siebie i...
Zażądał od Wielkiej Brytanii zwrotu Falklandów/Malwinów. Liczy na to, że USA i UK w obecnej sytuacji odpuszczą marginalny pozornie przyczółek na Atlantyku. 
Jednak może się przeliczyć. Falklandy pozwalają NATO kontrolować południową drogę na Pacyfik. Nie tak ważną, jak kiedyś, zanim otwarto Kanał Panamski, ale nadal ważną, jako trasa alternatywna w przypadku zablokowania Panamy. 
A jak ważne jest posiadanie alternatywy, pokazała sytuacja na Bliskim Wschodzie. 

Tymczasem Korea Północna ostrzelała terytorium Korei Południowej. Niby nic wielkiego, robią to co jakiś czas. Niemniej trudno to lekceważyć w narastającym zamieszaniu międzynarodowym. 

W tym chaosie afera ze fałszowanymi wyborami w Serbii i protesty Serbów przeciw rządzącemu tam prorosyjskiemu prezydentowi to błahostki. 

Wracając do pracy ukraińskiego wywiadu, to udało im się zdobyć tysiące stron dokumentów (dokładnie sto gigabajtów) z rosyjskiej firmy STC LLC (Specjalne Centrum Technologiczne). Materiały dotyczą prawie dwustu typów broni, w tym dronów Orlan. 


Przy czym chodzi nie tylko o broń istniejącą, ale i projektowaną. 
Oczywiście materiały musiał przekazać ktoś z firmy i to wysoko postawiony, mający wysoki poziom dostępu. 

Ukraińscy hakerzy "zwiedzili" także serwery rosyjskiego Alfa Banku, skąd pobrali dane trzydziestu ośmiu milionów klientów. TRZYDZIESTU OŚMIU. MILIONÓW! 
Co piątego obywatela Rosji mają "na widelcu". Teraz tylko seria maili lub telefonów:
- Iwanie Iwanowiczu, macie bardzo duży kredyt w Alfa Banku. Może być problem ze spłaceniem go. Rozumiecie, inflacja, drożyzna. Chętnie wam pomożemy za niewielką przysługę.
Tak to się zaczyna, a kończy się... 
Wyciekiem danych STC LLC. 

Poza tym w Jebanarium stabilnie. To znaczy marzną. Marzną i protestują. 


Prokuratura prowadzi dochodzenia, czemu jest zimno (a przecież wiadomo, że jak jest zima, to musi być zimno, bo takie jest odwieczne prawo natury). 
Sytuacja nabrzmiała na tyle, że osobiście zainteresowała się nią aktualna wersja Putina. Ale nie, nie na całym obszarze Rosji. Kursk i Jekaterynburg go nie interesują. Za to bardzo ważna jest jego zdaniem sytuacja w Obwodzie Moskiewskim i...Chersońskim! 



No tak, bo przecież RuSSkij Mir miał dać dobrobyt. Marznąć mieli "naziści", a nie obywatele Rosji. A tu wszystko na opak.

Mieszkańcom nieogrzewanych części Obwodu Moskiewskiego łaskawie pozwolono nie płacić za ten okres.

Tymczasem coraz częściej dochodzi do awarii instalacji elektrycznych, zasilających systemy ciepłownicze.

Tu akurat Machaczkała w Dagestanie

A tu Klimowsk pod Moskwą

Ukraińcy mówią o tych przypadkach "elektryczna bawełna", ale to wcale nie musi być sabotaż. Niskie temperatury powodują kurczenie się przewodów elektrycznych, co może spowodować ich zerwanie. Szczególnie, jeśli nie były porządnie serwisowane. A stąd już krok do iskrzenia i zapłonu. 

Ale najlepsze jest to, że wolontariusze zbierają drewno opałowe dla...


WOJSK POWIETRZNO-KOSMICZNYCH!
Oni mają ambicje mocarstwowe!

Front stabilny. Jedyny kierunek, gdzie coś się zmienia to Kurachowe, gdzie Moskale podchodzą pod Grzegorzówkę.

Stabilny front wygląda tak.


Krynki nad Dnieprem


Rosyjska kolumna zniszczona amunicją kasetową

A to Pokrowsk cztery dni temu i moment uderzenia rosyjskiej rakiety.

Pasmo nieustających sukcesów armii rosyjskiej zostało podsumowane wysłaniem na emeryturę trzech kluczowych w swoim czasie dowódców rosyjskich: Surowikina, Popowa i Aleksiejewa. Pierwszy był gównemdowodzącym wszystkich sił na Ukrainie, pozostali dwaj dowodzili 58 Armią, która operuje na odcinku zaporoskim i z trudem go utrzymała). 


Zarejestrowano, że na froncie pojawiła się odrzutowa wersja Szahidów.


Na koniec skok za ocean. Podczas jednej z prawyborczych debat Nikky Haley, główna rywalka Trumpa w wyścigu o nominację republikańską w wyborach prezydenckich powiedziała

Halley na prezydentkę!

---------------------------------------------------------------------------------------------

Następny wpis po 20 stycznia, bo wyjeżdżam. Chyba, że coś się takiego stanie, że trzeba będzie coś wklepać, jak przy buncie Prigożyna.



Komentarze

  1. Te przestępstwa seksualne Rittera to homoseksualna pedofilia. Zadziwiające w całej sprawie jest to, że dostał bardzo niski wyrok. Sądzę, więc że od tamtej pory jest całkowicie kontrolowany przez służby, które kazały mu robić z siebie prorosyjskiego idiotę. Tego, co on mówi publicznie nie należy traktować poważnie - bo on co chwila wieszczy rychłą klęskę Ukrainy. Mówił nawet o polskiej interwencji w wojnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pracował dla nich od dawna. A tym tylko go lepiej uwiązali, żeby się nie zerwał.
      Reszta to legendowanie.

      Usuń
  2. " jak nie da się dopaść sprawcy, to śmiercią jego najbliższych" ... i znów rząd nie nadąża, tym razem za Czeczenami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kadyrow gra we własne bierki i w odróżnieniu od Prigożyna wie, kiedy się przyczaić.
      Jestem ciekaw, co ostatecznie wywinie.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wróciłem. Właśnie klepię, ale trochę się działo :D Już mnie tu podejrzewano, że to wszystko to moja robota, bo co przycichnę, to się coś dzieje. :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))