Dziennik wojny - dni od dwieście czterdziestego do dwieście pięćdziesiątego dnia czwartego roku (1335-1346)

 

Na kanistrze napisane jest "Kupię benzynę drogo"

I już wiemy, że żadnych rozmów w Budapeszcie nie będzie. Decyzję o tym ogłosił Biały Dom po rozmowie Marco Rubio z Ministrem Oszukiwania Świata Ławrowem. Rozmowa miała na celu ustalenie zasad, na jakich wdrażane będą przyszłe ustalenia z rozmów. Nieoficjalnie mówi się, że jako warunek rozmów Rubio zażądał zatrzymania frontu, na co Moskwa się nie zgodziła. 
Ja żartuję, że w rzeczywistości Amerykanie zażądali, żeby tym razem przyjechał prawdziwy Putin, a nie jego sobowtór.

Przy okazji puszczono do mediów trochę niusów, jak wyglądało spotkanie na Alasce. Otóż zasadnicze negocjacje miały trwać krótko. Jeden z Putinów powiedział, że nichuchu, a potem zaczął wygłaszać wykład na temat historii i że Ukraina to część Rosji. I tym wpienił prezydenta Trumpa tak, że ten kazał mu się wynosić. 

Według Financial Times'a Kreml wysłał do Waszyngtonu memorandum, które de facto było żądaniem kapitulacji Zachodu i Ukrainy. 

Wkrótce zresztą obie strony potwierdziły, że oficjalnym powodem zerwania rozmów była rosyjska odmowa zatrzymania frontu. Prezydent Trump wprost powiedział, że nie ma zamiaru tracić czasu na bezowocne spotkania i rozmawiać będzie wtedy, kiedy Moskwa będzie chciała zawrzeć porozumienie. 
Przy okazji powtórzył po raz kolejny, jak bardzo jest zawiedziony postawą "Putina".

- Nie planuję spotkania z Władimirem Putinem, dopóki nie uznam, że możliwe jest porozumienie gwarantujące pokój między Rosją a Ukrainą. Muszę mieć pewność, że dojdzie do ugody - nie będę tracił czasu

Potem wyruszył w podróż po Bliskim i Dalekim Wschodzie, której ukoronowaniem było spotkanie z Xi Jinpingiem, czyli Chanem-Cesarzem Imperium Chińsko-Mongolskiego w Budowie (nie, nie robię sobie jaj, Chiny pod rządami Xi idą drogą nie tradycyjnego Cesarstwa Chin, a właśnie Wielkiej Ordy, której nominalny przywódca Kubiłaj Chan był jednocześnie pierwszym cesarzem Chin z dynastii Yuan - Chiny wtedy formalnie panowały nad obszarem od Pacyfiku do granic Polski).

Oczywiście, ówczesne technologie komunikacyjne uniemożliwiały faktyczną kontrolę tak wielkiego obszaru, ale ta tradycja wyznacza obecny kierunek polityki chińskiej - co ciekawe, Xi Jingpin pochodzi z regionu Szaanxi, będącego kolebką chińskiej cywilizacji, ale... raz na jakiś czas pojawiają się niepotwierdzone pogłoski, że rodzina Xi ma mongolskie korzenie

W czasie spotkania "poruszono kwestię wojny na Ukrainie" i w zasadzie to koniec. Chiny bowiem potrzebują tej wojny i potrzebują... upadku Rosji!
Potrzebują wojny, bo angażuje ona siły i środki Zachodu w Europie, a Pacyfik zostaje na dalszym planie. 
Potrzebują upadku Rosji, bo zamierzają w pierwszej kolejności pożywić się nią i jej zasobami. Szczególnie, że likwidacja mężczyzn w Rosji postępuje w takim tempie, że już teraz na Dalekim Wschodzie są wsie, gdzie nie ma żadnego faceta poza starcami i małymi chłopcami. 

Jest za to pełno samotnych kobiet. 
Kto się nimi "opiekuje"? 
Zgadliście! Chiczycy, którzy jadą do Rosji i nawet przyjmują prawosławie, żeby ożenić się z mieszkankami Rosji. Z punktu widzenia chińskiego prawa ich dzieci będą Chińczykami. 

I tak Pekin rozwiązuje dwa problemy. 
Po pierwsze, pokojowo, ale szybko kolonizuje Rosję. 
Po drugie, pozbywa się nadmiaru mężczyzn i wyrównuje proporcje damsko-męskie spowodowane polityką jednego dziecka. 
A dodatkowo tworzy sobie piątą kolumnę w Rosji, która we właściwym czasie przejmie całe połacie tego kraju. 
RuSSkij Mir nie jest bowiem dla Chińczyków żadną ofertą, za to chińska kultura jest bardzo atrakcyjna dla wielu obywateli Rosji. Nie tylko azjatyckiego pochodzenia. 

Wracając do odwołania szczytu w Budapeszcie. 

Tym ruchem, postawieniem warunku wznowienia rozmów i zawieszenia ich do czasu jego spełnienia, Waszyngton wybija rosyjskiej propagandzie bardzo ważny argument. 

Dlaczego wizyta jednego z Putinów na Alasce była dla Kremla taka ważna? 
No właśnie dlatego, że można było w ten sposób pokazać "sukces", że Moskwa osiąga swoje cele i staje się równorzędnym partnerem dla USA. Po drugie, pokazywano to spotkanie jako wychodzenie Moskwy z izolacji. 
Tym razem prezydent Trump zablokował możliwość tej gry. 

W dodatku to Moskwa została ustawiona w pozycji petenta (i nie ma znaczenia, co piszą prokremlowskie mendia), ubiegającego się o spotkanie. Poprzednio Stany i Ukraina musiały spełniać żądania Moskwy. Tym razem to Moskwie zostały postawione warunki. 
To zupełnie zmienia pozycję negocjacyjną Kremla. Na podrzędną.

Kreml doskonale to zrozumiał i spróbował zagrać va banque, ogłaszając udaną próbę rakiety Burewestnik (Albatros lub Zwiastun Burzy - nawiązanie do wiersza Maksyma Gorkiego). 



Rakieta ta - jeśli nie jest propagandowym kolejnym picem na wodę - ma być technologicznym cudem, czyli międzykontynentalną rakietą manewrującą z napędem... jądrowym. Może lecieć daleko, zmieniając trasę lotu, co utrudnia namierzenie i zestrzelenie i zabiera na pokład głowicę jądrową. 
Jeden z Putinów ogłosił dumnie, że rakieta przebywała w powietrzu piętnaście godzin i przebyła czternaście tysięcy kilometrów!

Ale są niuanse...
Jak pisze płk rez. Maciej Korowaj to technologiczne cudo jest jednocześnie... porażką!

Czemu? 
Słabości są w tym, co jest jej siłą.

Po pierwsze, silnik jądrowy. 
Owszem, rakieta jest manewrująca. Może zatem podlecieć skrycie, bo jest trudna do śledzenia...

No nie. 
Silnik jądrowy daje piękny ślad, widoczny dla wszystkich systemów monitorowania skażeń, co w zasadzie wyklucza możliwość ukrycia pocisku. Manewrowanie niczego nie zmienia. 
W dodatku ten sam silnik, emitujący promieniowanie jądrowe, daje piękne skażenie w miejscu startu (szczególnie, że w przypadku Rosji o szczelności systemu napędowego możemy zapomnieć). Nie dość, że rejony magazynowania i startu stają się niezdatne do życia, to jeszcze stają się doskonale widoczne dla systemów monitorowania skażeń. 
Co więcej, dzięki temu można śledzić trasy transportu pocisków i...
Zniszczyć je zanim zostaną odpalone! Czyli skutki odczuje Rosja, a nie potencjalny cel. 

Na dokładkę rakieta leci z prędkością poddźwiękową i minimalnie naddźwiękową (tysiąc trzysta kilometrów na godzinę), więc w czasie jej lotu z Rosji do USA NORAD ma mnóstwo czasu, żeby ją wykryć i przygotować bezpieczne zniszczenie. 
Całe piętnaście godzin!

System ochrony przeciwrakietowej USA

Prezydent Trump skomentował to w iście westernowym stylu:
- Gościu, ty pomyśl, jak zakończyć wojnę, która miała trwać tydzień, a trwa już prawie cztery lata. Czym ty nas straszysz? Mamy atomowy okręt podwodny koło wybrzeży Rosji. Uderzymy cię zanim twoja rakieta doleci do Stanów.
W odpowiedzi jeden z Putinów ogłosił udaną próbę napędzanej jądrowo torpedy, a w zasadzie drona podwodnego Posejdon. Ustrojstwo to ma mieć masę ponad stu ton, poruszać się przy dnie oceanu i wykorzystywać technologię stealth, co czynić ją ma niewykrywalną dla radarów. 
Na papierze wygląda to niesamowicie. Problem w konkretnych rozwiązaniach technicznych, a szczególnie w ich ostatecznym wykonaniu. Znając rosyjską kulturę techniczną, a raczej jej brak, nawet jeśli taki pocisk realnie istnieje (Putin opowiadał o nim już w 2018 roku), to podstawowym problemem będzie odporność jego poszycia na ciśnienie pod powierzchnią oceanu, szczególnie przy dnie. Może się okazać, że Rów Mariański stanie się największym śmietnikiem atomowym na Ziemi. 

W każdym razie tę wypowiedź prezydent Trump potraktował poważnie i nakazał wznowić testy nuklearne w USA. 


Na Kremlu zajawili z kolei, że po wcześniejszym wyjściu Rosji z układu START (o redukcji broni atomowej) wycofują się też z układu dotyczącego kontroli handlu uranem. 

I bełkocą, że Warszawa powinna wrócić do Imperium Rosyjskiego

No, to zrobiło się dość gorąco, ale nie widać obecnie, żeby Stany zamierzały obniżać temperaturę konfliktu. Czemu? 
Bo za chwilę wezmą się za sprzymierzoną z Rosją Wenezuelę i potrzebują mocnego uzasadnienia propagandowego do rozprawy z prezydentem tego kraju Maduro. Przemyt narkotyków to jedno, a wspieranie przez Rosję to drugie. 

W amerykańskich mediach zestawia się Polskę z Wenezuelą, żeby pokazać, do czego prowadzi komunizm (który w Wenezueli przy entuzjazmie redakcji Gazety Wyborczej zaprowadzono dwadzieścia pięć lat temu od wyboru drogi niekomunistycznej

Na razie Kreml wysłał do Wenezueli ręczne zestawy przeciwlotnicze Igła-S. Ale kiedy pójdzie większa partia mocniejszej broni Waszyngton będzie miał od amerykańskiego społeczeństwa wolną rękę do działania. 

Szczególnie, że transporty ludzi i broni już idą...

Wenezuela poprosiła o pomoc także Chiny i Indie

Niewykluczone, że amerykański atak nastąpi w najbliższych godzinach.


Siły amerykańskie w gotowości u wybrzeży Wenezueli

Nigeria, która - jak pamiętamy - jest afrykańską kolonią Rosji i której obywatele walczą na Ukrainie - też jest na celowniku

W odniesieniu do Rosji poza deklaracjami i demonstracjami poszły także konkretne ciosy ekonomiczne. 

Stany najpierw nałożyły sankcje na Rosnieft i Łukoil oraz na spółki zależne, w których udziały tych firm są przynajmniej pięćdziesięcioprocentowe. Ponieważ do sankcji dołączyły inne państwa Łukoil już zapowiedział sprzedaż swoich aktywów zagranicznych. 

Eksport paliw poleciał zaś na pysk. Zobaczymy, czy przed zimą choć trochę odbije, jak ma w zwyczaju

Za to w obronie Rosnieftu stanęli... Niemcy!

Kanclerz Mertz zaczął domagać się, żeby niemiecką odnogę tej spółki zwolnić z sankcji, bo...
stanowi ona istotną część niemieckiej gospodarki!
 A jak się mówi, że Niemcy są dumnym sponsorem trzydniowej operacji specjalnej (już czwarty rok!), to się bulwersują. 

Waszyngton dla świętego spokoju na razie się zgodził. 

Jeden z Putinów zaczął się sadzić, że 
- Sankcje na Rosję nie działają!!!111jedenjedenjedenaście
- Cieszę się, że tak myśli. Pogadamy za pół roku
- odpowiedział prezydent Trump

 Agencja Reuters wypuściła nieoficjalnego newsa, że wśród rozważanych dalszych sankcji jest uderzenie w system bankowy Rosji poprzez m.in. zakaz sprzedaży dolarów za ruble, a także wykorzystanie zamrożonych aktywów rosyjskich w bankach amerykańskich do kupowania broni dla Ukrainy. 

Z kolei Ukraina również dołożyła do pieca, pokazując test swojej rakiety Flamingo...


I organizując (niezależnie od innych działań) kilkudniowy nalot dronów i rakiet na Moskwę. 




Naloty sprzed trzech i czterech dni. Niebieskie strzałki to uderzenia rakietowe

A Haloween w Rosji będzie upiorne

Na początek wyłączyły prąd w Moskwie. To stan na wieczór 31 października 2025

System obrony powietrznej Moskwy. Zielone to systemy Pancyr, żółte i pomarańczowe S-400, a czerwone S-300. A na froncie ukraińskie lotnictwo robi, co chce... 

A przy okazji, Ukraina kupuje szwedzkie Grippeny i brytyjsko-francuskie Eurofightery. Jak dodać pociski Strom Shadow, to lotnictwo ukraińskie zacznie być najmocniejszą siłą w tym regionie.

Flamingo to po prostu nowoczesna wersja V-1. Jest mniej zaawansowana i mniej celna od rakiet Tomahawk, ale ma większy zasięg (Tomahawk - do dwóch i pół tysiąca kilometrów, Flamingo zaś do trzech tysięcy kilometrów), ma prawie trzykrotnie większą głowicę bojową (Tomahawk czterysta pięćdziesiąt kilogramów, Flamingo blisko tonę dwieście) i też jest rakietą manewrującą. Jak pisałem, Ukraińcy nie potrzebują Tomahawków (jeśli nie mają głowic jądrowych... JEŚLI!)

Moskwa atakuje codziennie cele (głównie cywilne) na Ukrainie. 

Uderzenie Szahida w biały dzień w targowisko w Sumach

A to Zaporoże. Zginęło jedenaście osób, w tym sześcioro dzieci...

A ten facet w Charkowie miał więcej szczęścia, niż rozumu. Chyba na kolanach na Meteorę pójdzie

Zestrzelone (nie wystrzelone) rosyjskie drony i rakiety z tylko jednego dnia...

Ukraina uderza w rafinerie, sieci przesyłowe i energetykę Rosji. 
I tak codziennie. 
Pytanie, kto dłużej wytrzyma? 

Dla Ukrainy to będzie kolejna trudna zima, bo Rosja powtarza strategię Generała Armagedona Surowikina z zimy 2022/23 i chce Ukraińcom wyłączyć prąd i ogrzewanie. A zapasów gazu nie ma. Zbiorniki napełnione są w mniej, niż jednej trzeciej...

Jednak Rosja ma znacznie poważniejsze problemy. 

Gospodarka leży, a nikt, poza Chinami nie da jej kredytów (zresztą, większość krajów, które być może chciałyby to zrobić, nie ma takich możliwości). 
Przedstawiciele Kremla opowiadają o tym, ze obywatele Erefii "są w stanie wysokiej aktywności oszczędnościowej".

Dosłownie tak walnęła szefowa banku centralnego Jebanarium Elwira Nabulina. To coś w tym guście, jak postępy negatywne na froncie (czyli odwrót)

Sytuacja jest poważna. Poszczególne miasta i obwody odwołują hojnie dotąd rozdawane premie za zapisanie do rosyjskiej armii. 

Gubernator Obwodu Rostowskiego ogłosił zapowiedź cięcia wydatków, gdyż kredyty są zbyt drogie, a dochody nie pokrywają potrzeb

We Władywostoku policja złapała dzieciaki, które z użyciem przemocy kradły... jedzenie!

W Moskwie po raz kolejny pobiły się gangi złożone z imigrantów. Musiała interweniować RoSSgwardia

W całej RoSSji grupy Sturmabteilung... organizacji neonazistowskich polują na dezerterów i po pobiciu ich odstawiają na policję. Tu akurat sytuacja z Petersburga

Sytuacja jest na tyle poważna, że władze rosyjskie zaczynają wszelkimi sposobami blokować dostęp do mediów społecznościowych.


Front. 

Sumy i Wołczańsk bez zmian (wbrew bredniom Gierasimowa - do tego tematu warto wrócić).

Spokój na odcinku wołczańskim Ukraińcy zapewnili sobie wysadzając rakietami z wyrzutni HIMARS tamę na Dońcu koło Szebekina.


Dokładnie tę

Tama nie została całkowicie zniszczona, tylko uszkodzona, ale stopniowo zaczęła się rozpadać i przepuszczać wodę.


W efekcie rosyjskie umocnienia zostały całkowicie zalane, co w zasadzie wyłączyło ten odcinek z walki.




Na północ od Kupjańska ciąg dalszy przebijania bojców się wzdłuż granicy z przyczółka koło Miłowego do sił głównych.


W samym Kupjańsku sytuacja jest złożona.


Pięć dni temu Ukraińcy przypuścili kontry oddziałami zmechanizowanymi między Kindraszówką i Radkówką oraz od południa w Kupjańsku. 


Oficjalne kanały ukraińskie mówią o opanowaniu sytuacji i wypchnięciu Moskali z części miasta, ale nieoficjalne alarmują, że jeśli nie nastąpi jakaś radykalna zmiana, Kupjańsk jest stracony. 

Dalej aż do Konstantynówki bez istotnych zmian. 

Natomiast zamieszanie jest koło Pokrowska. 

Z jednej strony siły I Korpusu "Azow" kontynuują likwidację tego paranoicznego wyłomu na północ od Myrnogrodu...

Odbite tereny to niebieski i zielony (niebieski to ostatnie sukcesy, zielony nieco wcześniejsze)


Tu wieś Sucheckie uwolniona pięć dni temu przez spadochroniarzy z Osiemdziesiątej Drugiej. Większość okupantów użyźniła czarnoziem, kilku się poddało

Rosjanie przy tym starają się odblokować ostatnie kotły.

Próba rosyjskiego ataku koło Szachowego.

Jednocześnie jednak siły rosyjskie wdarły się do Myrnogrodu i dość swobodnie zaczęły hasać po Pokrowsku, stwarzając Ukraińcom zagrożenie okrążeniem (znowu - rosyjska propaganda trąbi o kotle, do którego zapraszają dziennikarzy, a Ukraińcy zaprzeczają). 

Według rosyjskich kanałów sytuacja wygląda mniej więcej tak

Według ukraińskich niekoniecznie, choć też nie ma powodów do entuzjazmu

W rejonie Pokrowska działa około dwudziestu siedmiu tysięcy bojców, a główne odwody ukraińskie były dotąd zajęte likwidowaniem wyłomu na północ od Myrnogrodu. Inna rzecz, że kiedy te siły zostaną uwolnione, to sytuacja w rejonie może ulec gwałtownej zmianie. 

Około dwudziestej pierwszej naszego czasu w piątek (czyli w trakcie pisania tego tekstu) w zachodniej części Pokrowska, na północ od toru kolejowego zaczęła się jakaś operacja sił specjalnych GUR. 

Operacją podobno osobiście dowodzi generał Budanow. O co chodzi? Zobaczymy

Na południe od Pokrowska Moskale powoli posuwają się w kierunku rzeki Hajczul.


Tymczasem w rosyjskim cyrku...


Chyba nikt lepiej nie strolował "drugiej armii świata". Nadaje się jedynie do cyrku.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - dzień trzysta sześćdziesiąty szósty trzeciego roku, pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy i dziewiąty dzień czwartego roku (1096, 1097, 1098, 1099, 1100, 1101, 1102, 1103, 1104, 1105)

Dziennik wojny - doba dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta, trzydziesta, trzydziesta pierwsza i trzydziesta druga czwartego roku (1121, 1122, 1123, 1124, 1125, 1126, 1127, 1128)

Dziennik wojny - doba trzysta pięćdziesiąta, trzysta pięćdziesiąta pierwsza, trzysta pięćdziesiąta druga, trzysta pięćdziesiąta trzecia, trzysta pięćdziesiąta czwarta, trzysta pięćdziesiąta piąta, trzysta pięćdziesiąta szósta, trzysta pięćdziesiąta siódma, trzysta pięćdziesiąta ósma, trzysta pięćdziesiąta dziewiąta, trzysta sześćdziesiąta, trzysta sześćdziesiąta pierwsza, trzysta sześćdziesiąta druga, trzysta sześćdziesiąta trzecia, trzysta sześćdziesiąta czwarta, trzysta sześćdziesiąta piąta trzeciego roku (1080, 1081, 1082, 1083, 1084, 1085, 1086, 1087, 1088, 1089, 1090, 1091, 1092, 1093, 1094, 1095)