Dziennik wojny - sto pięćdziesiąty dziewiąty, sto sześćdziesiąty, sto sześćdziesiąty pierwszy, sto sześćdziesiąty drugi i sto sześćdziesiąty trzeci dzień czwartego roku (1255, 1256, 1257, 1258, 1259)

Trzęsienie ziemi na Kamczatce dało kolejne efekty i naprawdę zatrzęsło posadami Ziemi. No dobra. Trochę przesadziłem, ale fajnie to brzmi. Samo zjawisko nie jest w sumie niczym niezwykłym. Miesięcznie ziemia się trzęsie w różnych częściach globu około dwadzieścia-trzydzieści razy. Tu jednak mamy do czynienia z naprawdę ogromną skalą. Wstrząsy tektoniczne koło Pietropawłowska zaczęły się już 20 lipca, kiedy zadrgało sześć razy na poziomie powyżej sześciu stopni w skali Richtera, w maksymalnej amplitudzie osiągając siedem i cztery dziesiąte stopnia. Już wtedy stacje sejsmograficzne ostrzegały, że szykuje się coś grubego Epicentra tamtych wstrząsów były nieco na północ od tego, co zatrzęsło się dziewięć dni później Daje to równoważnik dwudziestu megaton trotylu, czyli... ponad tysiąca bomb atomowych zrzuconych na Hiroshimę (tam było około osiemnastu kiloton trotylu). Coś, co jest poza skalą możliwą do wyobrażenia Równolegle od 16 lipca trzęsło się na wschodnim wybrzeżu Am...