Dziennik Wojny - dzień trzysta sześćdziesiąty pierwszy i trzysta sześćdziesiąty drugi

 

Dane, co do rosyjskich strat na Ukrainie są różne w różnych źródłach, nie ulega jednak wątpliwości, że są gigantyczne. 

Co jest w Naddniestrzu? Magazyny amunicji na rok działań wojennych. 
A czego w Naddniestrzu nie ma? Zasadniczo to nie ma tam rosyjskiej armii. To znaczy, wojsko jest. W końcu jedyny sens okupacji Naddniestrza przez Rosję to utrzymywanie tam bazy wojskowej. Jednak te dziesięć-dwadzieścia tysięcy (niektórzy mówią o półtora tysiącu) wartowników bez ciężkiego sprzętu nie stanowi żadnej realnej siły zbrojnej. 
Formalnie Naddniestrze jest częścią Mołdawii, która uznaje ten teren za okupowany przez Rosję i taki status enklawy potwierdziła Rada Europy zaraz po rosyjskim najeździe na Ukrainę w zeszłym roku. Wtedy też Ukraina zaproponowała Mołdawii pomoc w rozwiązaniu tego problemu, ale wówczas nie spotkało się to z jakąkolwiek reakcją. Prozachodnia prezydent Mołdawii Maja Sandu usiłowała jakoś lawirować, utrzymując kurs prozachodni, ale nie prowokując otwartej agresji Rosji. 
Kilkanaście dni temu Amerykanie przekazali władzom Mołdawii informacje o przygotowywanym prorosyjskim zamachu stanu. Maja Sandu od razu zdymisjonowała rząd, desygnując na premiera swojego dotychczasowego doradcę do spraw bezpieczeństwa Dorina Receana Wczoraj rzeczywiście odbyły się (dość rachityczne) demonstracje przeciw prezydent i rządowi organizowane przez partię Szor (Șor - formalnie Republikański Ruch Społeczno-Polityczny "Równość", Șor to nazwisko jej lidera). Jest to krzyżówka postkomuny z konserwą. Coś, jakby u nas połączyć SLD z Korwinem. I oczywiście jest bólu prorosyjska. 

Prorosyjscy demonstranci zbierają się w Kiszyniowie.

Demonstracja mołdawskich szurów z partii "Szor" 


W reakcji na demonstracje prezydent Sandu oświadczyła, że obecnie nie ma mowy o wstąpieniu Mołdawii do NATO, bo rosyjska propaganda spowodowała spadek poparcia społecznego dla tej inicjatywy. Jednocześnie premier Recean powiedział, że najważniejsze obecnie to zakończenie okupacji Naddniestrza i wywalenie stamtąd wojsk rosyjskich. 


A co to ma do Ukrainy? 
Otóż przy granicy Naddniestrza trenują obecnie elitarne jednostki ukraińskie, wycofane nawet z rejonu Bachmutu. Około siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy oficjalnie opanowuje obsługę broni zachodniej. 
To co? Przećwiczą ją w praktyce w Naddniestrzu? 
Rosja nie ma jak udzielić pomocy swoim ludziom. Jakiekolwiek wsparcie musi przejechać lub przelecieć przez Ukrainę lub przez należącą do NATO Rumunię. Mission Impossible. 
Jedyne ryzyko jest takie, że magazyny amunicji zostaną wysadzone, co może spowodować gigantyczne trzęsienie ziemi w całym regionie (czyli odczuwalne także w Polsce). 
Ale w Naddniestrzu w bojcami mieszkają ich rodziny. Takie coś oznacza ich zagładę. Myślicie, że się zdecydują.?
Oczywiście, nie ma co ryzykować. Magazyny będą musiały opanować wcześniej jednostki specjalne.
Ale to już jest gdybologia. 



Z drugiej strony frontu... Na dwa dni zniknął gdzieś Baćka Traktorzysta. Pojechał do Moskwy, gdzie publicznie dworował sobie z Putina podczas konferencji prasowej, po czym przez dwa dni nikt go nie widział. Na zwołane przez siebie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białorusi spóźnił się. Rada miała podjąć decyzję w sprawie tworzenia Milicji Ludowej, czyli białoruskiego WOTu. Bulbenfuehrer przybył spóźniony, pobełkotał, jak to ważne, żeby wszyscy bronili kraju i poszedł. 
Nadal nie wiadomo, czy Milicja Ludowa ma bronić tyłka Baćki przed społeczeństwem Białorusi, czy przed Rosjanami. Ale gość chyba się bardzo boi. 

Dość wymowne zdjęcie. Prigożyn i Ramzan Kadyrow pod portretami Putina i Achmata Kadyrowa, którego Ramzan jest dziedzicem. To wskazuje na Prigożyna jako sukcesora Putina.

Tik-tok Don Książę Don Kaukazu, czyli parodia Krassusa (ten też był mocny tylko wobec zbiegłych niewolników Spartkusa, w prawdziwej wojnie z Partami poniósł sromotną porażkę) rozmarzył się i stwierdził, że jak zakończy "służbę publiczną" (on w ogóle rozumie to pojęcie?), to założy swoją prywatną firmę wojskową na wzór wagnerowców Prigożyna. 
I nie, to nie są jakieś tam przechwałki. To konkretny komunikat do Moskwy: "nie ruszajcie mnie, bo przejdę na stronę waszego rywala, póki jestem na stanowisku, jestem lojalny". 

Prigożyn z Apti Alautdinowem, tym rzekomo otrutym współpracownikiem Kadyrowa. Już po "otruciu".


Pisałem o narastających konfliktach między wagnerowcami a mobikami. Tutaj film, na którym wagnerowcy wyrzucają (a dokładnie nie wpuszczają do środka) mobików z 57 Brygady z przydzielonej im bazy. Po prostu "nie wejdziecie i tyle". 



Przy okazji dochodzenie społeczności OSINT Informnapalm ujawniło, że to nie pierwsze starcie 57 Brygady z bandytami Prigożyna. W sieci pojawiają się informacje o zabitych przez wagnerowców bojcach tej jednostki. 

Prigożyn postawił sobie i swojej bandzie kaplicę.


Sytuacja na froncie niezła, choć mogłaby być lepsza. 
Na początek to, co idzie nie tak. Rosyjskie natarcie od północy na Bachmut rozwija się niestety i zagraża linii kolejowej Bachmut-Jar Czasów. 
Rosjanom udało się też posunąć do przodu w Nowobachmutówce i Nowosiołówce Drugiej koło Awdijówki. Efektem jednak była znowu epicka rzeźnia Moskali.  

Tak walczą ukraińscy czołgiści. Też bez osłony (nie licząc artylerii kierowanej z drona), ale przytomnie, żeby nie dać się trafić. Niestety, na drugi dzień szczęścia zabrakło i działonowy z tej załogi poległ.

A teraz dobre wiadomości. Pod Bachmutem na odcinek północny Moskale przerzucili chyba wszystkie rezerwy. W efekcie nie ma ich na południu od miasta, gdzie trwa przeciwuderzenie ukraińskie. Rosjanie są spychani z powrotem w stronę Kleszczówki. 

Rozpalona lufa ukraińskiego karabinu maszynowego po odparciu rosyjskiego ataku

Drugie przeciwnatarcie ukraińskie idzie pod Węglodarem, gdzie bojcy są zmuszeni wracać na południowy brzeg rzeki Kaszlahacz.

Jedna z ostatnich prób natarcia pod Węglodarem zanim Ukraińcy przeszli do kontrataku.


Na pozostałych odcinkach bez zmian. 
Przy okazji kanał Kartina Masłom udostępnił ciekawe wyjaśnienie, czemu rosyjski atak z południa nie ma szans powodzenia. Otóż na ponad dwustu kilometrach frontu Rosjanie zgromadzili siły potrzebne do ataku na pięciokrotnie węższym pasie natarcia. W takim układzie można się (z trudem) bronić, ale o ataku można zapomnieć. 



A na koniec najlepsze, czyli o największym psikusie tego roku. 


Że Joe Biden, prezydent Stanów Zjednoczonych miał dziś przyjechać do Polski, to wszyscy wiemy. Że to trochę zagrywka pokerowa na zasadzie "sprawdzam", też pisałem. Ale Sleepy Joe przebił wszystko. Nie tylko powiedział "sprawdzam", ale podbił stawkę i rano zameldował się w... Kijowie. 

Kolumna samochodów w Kijowie, która wzbudziła zainteresowanie przechodniów i zasugerowała obecność Bidena.

Operacja do ostatniego momentu była okryta tajemnicą. Szczególne zasady bezpieczeństwa w Kijowie uzasadniono wizytą parlamentarzystów z Izraela i pani premier Włoch. 
Wcześniej pod pozorem dostaw wojskowych do Kijowa sprowadzono amerykańskie systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe (część z nich na pewno już tam zostanie). 
Jeszcze wczoraj portal "Politico" pisał, że Biden owszem, chciałby odwiedzić Kijów, ale zrezygnował ze względów bezpieczeństwa. 
W nocy Air Force One wylądował na Okęciu w Warszawie, po czym POTUS (President Of The US) wsiadł do pociągu nie byle jakiego i pojechał do Kijowa. 
Jakoś w tym momencie Rosjanie połapali się co jest grane, albo tylko zaczęli coś podejrzewać. Dość, że w nocy właśnie wykoleił się pociąg akurat z Kijowa do Warszawy. Tak, jakby ktoś chciał zablokować linię i nie dopuścić do wizyty Bidena w stolicy Ukrainy. 

Wykolejony ekspres Kijów-Warszawa

Tyle, że do Kijowa w Warszawy nawet pociągiem można dojechać różnymi trasami.
I tak około dziesiątej rano Biden pojawił się w Kijowie, gdzie oddał hołd obrońcom Ukrainy i zapowiedział nowe dostawy broni. 

Prezydenci Biden i Zełeński w drodze do Cerkwi świętego Michała.

Dziś Ukraina upamiętnia zamordowanych przez ukraiński OMON na rozkaz prorosyjskiego prezydenta Janukowycza bohaterów "Niebiańskiej Sotni". 

Wieczorem POTUS był już w Polsce, która jest głównym celem jego podróży. 

Rosjanie zareagowali na to po swojemu: ostrzałem rakietowym całego terytorium Ukrainy (tylko kilka rakiet na Kijów, żadna nie doleciała), poderwaniem samolotów MiG-31 z terytorium Białorusi, histerią w mediach. 
Właśnie ta histeria, chaos komunikacyjny, pokazuje, że wizyta Bidena w Kijowie była dla nich kompletnym zaskoczeniem. Amerykanie ponoć zaanonsowali Rosji tę podróż, ale raczej było to w stylu: "chłopaki, posadźcie te samoloty, bo nasze też są w powietrzu i wasze spadną, zanim cokolwiek wystrzelą". 
Na koniec część rosyjskich kanałów stwierdziła, że Moskwa o wszystkim wiedziała i niemal tę wizytę zorganizowała. A kiedy ci plują w twarz, mów, że deszcz pada.

Wpis Joe Bidena w Księdze Pamiątkowej. 


Całe zamieszanie najcelniej podsumowała "Babcia Kamikadze" Nancy Pelosi, która na pytanie dziennikarki, co dalej z pomocą dla Ukrainy odpowiedziała:
- Po prostu wygramy, kochanie.


Kartka pocztowa wydana przez Ukrpostę z muralem Bangsy'ego. 

Komentarze

  1. Fajny wpis. Drobne sprostowanie. POTUS pojechał pociągiem z i do Przemyśla, a przyleciał na lotnisko w Rzeszowie. Wykolejenie pociągu w Kowlu (inna trasa, przez Kowel nie jedzie się do Przemyśla) to raczej wypadek, który się zdarza - choć oczywiście nie można w 100% wykluczyć sabotażu. Ale raczej po prostu awaria rozjazdu na stacji Kowel. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczebność wojsk rosyjskich w Naddniestrzu to zaledwie 1,5 tys. - z czego część jednocześnie służy w armii Naddniestrza. Są tam też pracownicy kontraktowi cywilni, w tym pochodzenia mołdawsko-rumuńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwugłowa курица w maszynce do mięsa - co za ironia losu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)