Dziennik wojny - doba trzysta czterdziesta druga i trzysta czterdziesta trzecia

 


Heroiczna i epicka obrona Bachmutu ("Nasze czyny za życia brzmią echem w przyszłości") chyba dobiega końca. Rosjanie kontrolują ogniowo dwie główne drogi do miasta. Ukraińcy mieli zaś wycofać ciężki sprzęt i artylerię. W Bachmucie pozostały jednostki lekkiej piechoty, które w razie upadku miasta łatwiej przedrą się na kolejną linię obrony. 

Wagnerowcy w Sakko i Vantzetti pod Rozdołówką
(taka dziwna nazwa od nazwisk amerykańsko-włoskich anarchistów).

Rosjanie nie przełamali obrony ukraińskiej, ale zastosowawszy wreszcie manewr doprowadzili do sytuacji, w której dalsza obrona miasta traci sens i jest tylko wytracaniem własnych ludzi. A przypomnę, że po Sewerodoniecku prezydent Zełeński obiecał, że już nigdy nie będą poświęcać ludzi dla utrzymania terenu. 
Czy zatem warto było? 

Mimo ciężkiej sytuacji humor nie opuszcza ukraińskich żołnierzy.

Oczywiście. Kilka miesięcy heroicznej obrony, w czasie której wróg zajął ledwie niecałe trzysta kilometrów kwadratowych, zaangażowało ogromne siły rosyjskie, których zabrakło gdzie indziej. Straty poniesione przez Rosjan idą w tysiące. Co prawda w większości był to "gorszy sort", kryminaliści, ale zawsze jednak istoty człekokształtne i doświadczeni (oczywiście nie wszyscy) bojcy, których jednak nie da się zastąpić pierwszym z brzegu mobikiem. 
Ukraina ostrożnie angażując siły na tym kierunku wykorzystała czas na przeszkolenie na Zachodzie kolejnych tysięcy żołnierzy i na zmobilizowanie następnych jednostek. W samym tylko styczniu wcielono trzydzieści tysięcy i przystąpiono do formowania pięciu nowych brygad. 
Bachmut dał na to czas.



Ale jeszcze nie pora bić w żałobne dzwony. Walka trwa. Bachmut ciągle się trzyma. Równocześnie zaczyna się bitwa o Jar Czasów.

241 Brygada OT niszczy rosyjski atak pod Bachmutem

Ciężar walk przesunął się znów pod Węglodar. Tak, pod Krzemienną i Kuzemówką Moskale już odpuścili (co za zaskoczenie, że atak, gdzie Żerebec jest najszerszy nie rokuje przyszłości?). Więc cisną pod Węglodarem, żeby zmusić ukraińską artylerię do wycofania się na tyle daleko, żeby nie mogła ostrzeliwać linii kolejowej. To chyba skutek wysadzenia mostu kolejowego na linii Melitopol-Tokmak. Obecnie Rosjanie w zasadzie nie mają którędy zaopatrywać swoich wojsk na Zaporożu. Jedna linia jest zerwana, druga pod ostrzałem. 

Rybar twierdzi, że rosyjskie wojska powietrzno-desantowe straciły ostatnio
połowę stanów osobowych. Byłbym jednak ostrożny z uznawaniem jego słów za całkiem prawdziwe.


Dowódca batalionu "Wostok" z Ługanndy Aleksander Chodakowski, walczący pod Węglodarem, pisze, że Ukraińcy zrotowali jednostki, zastępując zmęczonych żołnierzy świeżo zmobilizowanymi. Świeżaki dowodzone są jednak nie przez "swoich" dowódców, a przez doświadczonych oficerów i podoficerów frontowych. Jak do tego dodać rozbudowane i przemyślane umocnienia oraz dobre zaopatrzenie, widać, że Węglodar nie będzie łatwą zdobyczą. 
W każdym razie pacyficzna piechota morska wraca stąd do domu w workach. 

Efekt starcia z wagnerowcami

Tylko pod Bachmutem do ataków Rosjanie wykorzystują czołgi. W innych rejonach piechota atakuje na piechotę, bo nawet transporterów opancerzonych nie ma. 
Specjaliści wątpią w możliwość rosyjskiej ofensywy takiej, jaka była na początku inwazji rok temu. Rosja ma ludzi. Obecnie na Ukrainie zaangażowanych ma być prawie trzysta pięćdziesiąt tysięcy bojców. Kolejne trzysta tysięcy zakończyło szkolenie jest rozlokowywane na froncie. 
Ale te jednostki mają znacznie mniej broni pancernej i znacznie mniej pocisków, niż na początku najazdu. W dodatku trzeba to rozdysponować na więcej oddziałów. W efekcie będzie to przypominać tolkienowskie masło rozsmarowane na zbyt wielkiej liczbie kromek chleba. Tym samym nie da się skutecznie zastosować głównego systemu ofensywnego Rosjan, czyli tzw. walca ogniowo-mięsnego.
Sytuacja Moskali jest tak "dobra", że Chodakowski domaga się użycia taktycznej broni atomowej. 


Wynurzenia Chodakowskiego


 Pojawiają się też opisy ukraińskiej taktyki, czyli to, o czym wiemy. Wykorzystując przewagę zasięgu artylerii Ukraińcy "wycinają" interesujący ich obszar i młócą tak długo, aż Moskale nie mają ochoty dalej na nim przebywać i zaczynają się wycofywać. Wtedy SZU zajmują teren prawie bez walki. 
Napoleon Bonaparte lubiłby to. On zawsze uważał artylerię za królową pola bitwy. 

Ukraińcy wierzą w zwycięstwo, ale zdają sobie sprawę z trudności i liczą się z tym, że konieczny będzie operacyjny odwrót. SZU są w trudnym momencie reorganizacji i przezbrojenia. Nowych dostaw jeszcze nie ma, dotychczasowe się kończą. Odczuwalny jest brak broni przeciwpancernej, na szczęście równoważony na razie małą liczbą czołgów po stronie rosyjskiej.  

Zniszcz Leoparda dostaniesz ziemię nad Bajkałem


Stany Zjednoczone oficjalnie ogłosiły, że nie stwierdzono nadużyć i niewłaściwego wykorzystywania przekazanej broni, ale Ukraina zostanie poddana dokładnemu monitoringowi. Nic się nie stało, ale wyciągniemy konsekwencje.



Tymczasem na Ukrainie trwa prawdziwa rzeźnia, ale nie frontowa, a polityczna. Poleciało kierownictwo służb celnych. SBU odwiedziła miliardera i oligarchę Kołomojskiego. Lecą i trafiają do aresztów ludzie podejrzewani o korupcję. 

Przeszukanie u Kołomojskiego

Działania te uderzyły też w polityków opozycji. Lwowski Sąd Administracyjny odwołał z funkcji mera Czernihowa, co spotkało się z oburzeniem Wołodymira Kliczko, mera Kijowa z partii Udar (chyba najbardziej prozachodniej). 


W Kijowie rozbita została grupa przestępcza wymuszająca haracze od przedsiębiorców. 


Zatrzymano też dwóch rosyjskich szpiegów, którzy dostali się w szeregi SZU i podawali Moskalom dane o dyslokacji ukraińskich magazynów i jednostek. 




A jak jesteśmy przy szpiegach, to słoweńska bezpieka SOVA (znowu ta sowa, która jest symbolem ukraińskiego GUR i zwalcza nietoperze - symbol rosyjskiego GRU) aresztowała dwóch oficerów właśnie GRU, którzy jako obywatele państw Ameryki Łacińskiej przyjechali do Słowenii i pod przykrywką lipnej firmy prowadzili działalność szpiegowską. 
Ciekawostką jest, że w operacji zdemaskowania szpiegów miały uczestniczyć służby Serbii, dotąd najwierniejszego sojusznika Rosji na Bałkanach.
Po utracie Bułgarii, która już jawnie opowiedziała się po stronie Ukrainy, to kolejny bolesny cios dla pozycji Rosji w Europie. 
Ale od czego są Austro-Węgry? Wierni sojusznicy Moskwy: Wiedeń i Badapeszt zadeklarowali, że nie będą wspierać militarnie Ukrainy, a jedynie dadzą pomoc uchodźcom. Po czym prezydent Austrii pojechał do Kijowa, gdzie stwierdził, że choć Austria jest militanie neutralna, to on nie jest neutralny. 
Innymi słowy, choć pracuje w burdelu, to jest dziewicą. Pardon my French. 

Pozostając w obszarze polityki zagranicznej, Ławrow kursuje do Afryki, gdzie zawiera kontrakty na kradzione ukraińskie zboże. Rosyjskie też, bo spichlerze trzeszczą w szwach, a nie ma komu sprzedać. Można mówić wprost o klęsce urodzaju, która w efekcie - taki paradoks - prowadzi do klęski głodu. Słowem, Rosja kradzionym ukraińskim zbożem się zadławiła. Jak to było? Kradzione nie tuczy. 

Tymczasem ciekawie rozwija się sytuacja na Dalekim Wschodzie. Jakieś dwa tygodnie temu Japonia zawarła z USA i Wlk. Brytanią umowy o stacjonowaniu wojsk tych krajów w Cesarstwie. Brytole zaczną tam stacjonować, a Jankesi zwiększą swoje stany osobowe. 
Ta sama Japonia zmienia też swoje prawo i pozwoliła sobie na wykonanie uderzenia wyprzedzającego w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa kraju. To w zasadzie ostateczne wyjście z narzuconego po II wojnie światowej pacyfizmu. Japonia wraca na drogę imperialną i to za zgodą i przy pomocy wczorajszych wrogów z USA i Wielkiej Brytanii. 
Szef Korei Północnej Kim Iest Un (Kim Dzong Un) zapowiedział, że jego kraj "wejdzie z Rosją do wspólnego okopu", na co ze Stanów przyszła odpowiedź, żeby zmienił leki, bo może dostać bombą atomową. 
A zatem USA weszły w nuklearną licytację.

Na koniec szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, czyli amerykańskiego sztabu generalnego Mark Milley powiedział, że za dwa lata USA czeka starcie z Chinami. To w zasadzie wyznacza horyzont czasowy rozprawienia się z Putinem. To musi nastąpić w tym roku lub na początku przyszłego. 

Prezydent RP Andrzej Duda ujawnił, że zaproponował prezydentowi Zełeńskiemu, aby kapitulację Rosji przyjął w Perjasławiu, gdzie ukraińska zależność od Moskwy się zaczęła. 


Zaś prezydent Gruzji Zurabiszwili dorzuciła do pieca, stwierdzając, że częścią tego porozumienia pokojowego musi być wycofanie Rosji z gruzińskich prowincji w Abchazji i Osetii. Oczywiście zapieniła tym promoskiewski rząd gruziński, ale to nie do niego mówiła, tylko do swoich zwolenników w społeczeństwie jej kraju. 

W Wołgogradzie odsłonięto pomnik Stalina...

...i "czasowo" przywrócono nazwę Stalingrad.


Generał SWR twierdzi, że namiary na cele wojskowe zbombardowane ostatnio w Iranie przekazał Izraelowi... Putin! Powody mają być dwa. Po pierwsze, Iran pogrywa w bambuko, bo przekazał Rosji wybrakowane rakiety balistyczne bez wyrzutni za skompletowanie zażądał technologii nukelarnych, po drugie... Putina mają leczyć lekarze z Izraela. No i ponoć w razie odmowy przekazania danych mieli wrócić do swojego kraju. 
Żydowscy lekarze na Kremlu siedemdziesiąt lat temu źle się skończyli dla moskiewskiego gospodarza.

Niezależny rosyjski portal Meduza na podstawie wykradzionych danych ujawnił, że rosyjska wyszukiwarka Yandex po wpisaniu "dziad z bunkra" lub "kutas w garniturze" pokazuje zdjęcia Putina. 




Lista obelg służących do wyszukiwania Putina jest długa, a najciekawsze zapytanie brzmi: "kiedy zdechnie". 
I to są zapytania obywateli Rosji. 
I na tyle tylko ich stać. 

Wracając do relacji polsko-ukraińskich. Dwie trzecie ukraińskich firm, które rok temu przeniosły się do Polski zamierza tu zostać i robić interesy w naszym kraju. 


Ukraina wprowadza przepisy pozwalające absolwentom polskich szkół średnich uczyć się i pracować w szkolnictwie ukraińskim. Polski ma być obok angielskiego jednym z głównych języków obcych w ukraińskiej szkole. 
"Musimy zjednoczyć się na powrót z Polską, albo zginiemy" 
mówią na Ukrainie. 
Rzeczpospolita rediviva.

Przygody Ukrainki w polskim sklepie.



Komentarze

  1. Ciekawe czy w Wołgogradzie już pochowali po ludzku ofiary bitwy stalingradzkiej, czy może jeszcze po dziś dzień walają się po krzakach jak to miało miejsce kilka/naście lat temu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Rosja. Więc pytanie traktuję retorycznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziennik wojny - doba dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta, dwudziesta szósta, dwudziesta siódma, dwudziesta ósma, dwudziesta dziewiąta i trzydziesta trzeciego roku (754, 755, 756, 757, 758, 759, 760)

Dziennik wojny - dni czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy, czterdziesty ósmy, czterdziesty dziewiąty, pięćdziesiąty, pięćdziesiąty pierwszy i pięćdziesiąty drugi, pięćdziesiąty trzeci, pięćdziesiąty czwarty, pięćdziesiąty piąty, pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy, pięćdziesiąty ósmy, pięćdziesiąty dziewiąty trzeciego roku (776, 777, 778, 779, 780, 781, 782, 783, 784, 785, 786, 787, 788, 789))

Dziennik wojny - doba trzysta dwudziesta i trzysta dwudziesta pierwsza (685 i 686)