Dziennik wojny - dzień trzysta ósmy, trzysta dziewiąty, trzysta dziesiąty, trzysta jedenasty, trzysta dwunasty, trzysta trzynasty, trzysta czternasty, trzysta piętnasty, trzysta szesnasty, trzysta siedemnasty, trzysta osiemnasty, trzysta dziewiętnasty, trzysta dwudziesty, trzysta dwudziesty pierwszy trzeciego roku (1038, 1039, 1040, 1041, 1042, 1043, 1044, 1045, 1046, 1047, 1048, 1049, 1050, 1051}
To nie jest żart. Zabawka jest do kupienia na AliExpress |
Cała Europa przez dwa tygodnie bawiła się w grę "Gdzie jest Wally?" po tym, jak po wizycie w Moskwie premier Słowacji Robert Fico... zniknął!
Było i nie ma. Jak w ruSSkim cyrku.
Amba-fatima był Fico i go ni ma.
Wchodziły tu różne teorie spiskowe, ale ostatecznie Fico znalazł się na wakacjach.
Doba hotelowa w tym przybytku kosztuje równowartość sześciu tysięcy euro . DOBA!
Miesięczne uposażenie Fico jako premiera wynosi jedenaście tysięcy euro. A Fico jest tam od dwóch tygodni. Doliczając inne koszty pobytu i podróż, Fico wydał już swoje całoroczne dochody.
Ciekawe, jak się z tego wytłumaczy przed parlamentem.
Tymczasem pod jego nieobecność Słowacy zaczęli protestować przeciw prorosyjskiej polityce jego rządu.
Zdaje się, że do Słowaków zaczęło docierać, w jakie bagno ich lider wciąga kraj |
Pod nieobecność Fico słowacki państwowy operator systemu przesyłu energii zapowiedział kontynuowanie dostaw prądu do Ukrainy w ramach umowy o pomocy awaryjnej.
Czemu pod nieobecność? Bo Fico odgrażał się, że jeśli Ukraina zakręci kurek w gazociągu, którym dostarczany jest do Słowacji gaz Rosji, to on wyłączy Ukrainie prąd.
Ukraina zaś kurek zakręciła.
A raczej sam się zakręcił, z końcem 2024 roku umowa Gazpromu z ukraińskim operatorem GTSOU wygasła, a ponieważ z powodu wojny nie została przedłużona...
O jak mi przykro!
Jeden z Putinów zaoferował nawet Polsce wznowienie przesyłu rurociągiem Jamał. Przy okazji oskarżył Polskę, że to ona zamknęła rurę.
I faktycznie. Polska zamknęła rurociąg jamalski, ale po tym, jak Rosja objęła sankcjami polskiego operatora tej rury, czyli EuroPolGaz.
No tak to jest, kacapy, że akcja powoduje reakcję.
W efekcie Słowacja, Mołdawia, Węgry i Austria nie dostają gazu, który szedł z Ukrainy rurociągiem "Przyjaźń 2" (jeszcze sowieckim).
I w tej sprawie Fico jeździł do Moskwy.
Bo co prawda Ukraina proponuje, że może pompować do Europy gaz z Kazachstanu (w części też rosyjski), ale tego ani Fico, ani Oran słyszeć nie chcą, bo to wymusiłoby na nich zmianę polityki na proukraińską.
Do Moskwy wybiera się teraz delegacja słowackiego parlamentu (ciekawe, czy im też zasponsorują wczasy w Wietnamie) i wciąż jeszcze kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Tylko, że ten ostatni niekoniecznie. Informacja pochodzi od Rodericha Kiesewettera, polityka opozycyjnej partii CDU, a sprzyjanie Putinowi i Moskwie to obecnie najgorszy szajs, jakim można obrzucić polityka.
W Niemczech zaś pod koniec lutego odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne, w których na zwycięzcę typowana jest właśnie chadecka CDU/CSU, zaś rządząca dotąd socjaldemokracja Scholza jest w rankingu dopiero trzecia. Głębsze jej podtopienie może dać chadekom więcej głosów i oddalić od nich groźbę zawierania sojuszy. A nawet jeśli, to sojusznicy będą znacznie słabsi, więc i tak rządzić będą chadecy.
Zwykłe polityczne rozgrywki.
Wracamy do sprawy gazu i energii, bo zamknięcie ukraińskiej rury ma dalsze konsekwencje.
Pomijając, że rykoszetem dostają umiarkowanie lub otwarcie prorosyjskie Słowacja i Węgry (mowa o rządach, ale też w znacznym stopniu i społeczeństwach), czy Austria, problemy ma też Mołdowa (gdzie w związku ze związkiem ogłoszono stan wyjątkowy) oraz... Naddniestrze, czyli prorosyjska enklawa między Mołdawią a Ukrainą.
Mołdawia ma zapasy gazu do marca, w dodatku może korzystać zarówno z gazociągu transbałkańskiego, idącego z Turcji, jak i z bezpośredniego łącza z Ukrainą rurociągiem Jassy–Ungheni–Kiszyniów. Na obu nitkach już przeprowadzono konieczne testy.
Mapka jest przed kilku lat, ale rurę z Turcji i połączenia Mołdawii z Ukrainą widać |
Naddniestrze nie ma tej alternatywy. Jest zależne od rury ukraińskiej.
Mieszkańcy enklawy przeszli na opalanie drewnem (kto mógł) i kuchenki elektryczne, ale...
To o jedną trzecią zwiększyło obciążenie systemu energetycznego i jedynej w tej parodii państwa elektrowni. Skutek do przewidzenia - groźba załamania się systemu energetycznego i blackout. Co gorsza, elektrownia ta napędzana jest... gazem!
Co prawda można ją przestawić na węgiel (i to zrobiono), ale zapasów węgla starczy do końca stycznia.
Kraje UE proponowały co prawda, że sprzedadzą gaz Naddniestrzu, ale prezydent Wadim Krasnosielski odrzucił tę ofertę i o brak gazu oskarżył...
MOŁDAWIĘ!
Co ma Mołdawia do tego, tylko Krasnosielski wie.
Mołdawia zaproponowała Naddniestrzu dostarczanie prądu i lekarstw.
Jest więc zimno, cimno i nie ma komu w mordę dać.
Jak o energii, to krótko o Abchazji, gdzie wciąż trwają przepychanki w kwestii umowy inwestycyjnej z Rosją, przedterminowych wyborów prezydenckich i właśnie kryzysu energetycznego, spowodowanego niewypłacalnością Abchazji.
A niewypłacalność ta wywołana jest cięciami dotacji przez Moskwę.
Sytuacja jest w zasadzie patowa.
Rosja dostarcza Abchazji energii "w trybie socjalnym/humanitarnym", jednocześnie wywierając presję na ratyfikację umowy inwestycyjnej (czy jak się czasem pisze "handlowej"). Abchazi odpowiadają, że co prawda widzą interes swojego kraju w budowie dobrych relacji z Rosją, ale jak Rosja będzie naciskać, to wywoła nastroje antyrosyjskie.
W samej Abchazji zaczynają się pojawiać głosy o potrzebie budowy własnej, niezależnej od nikogo gospodarki, bo ciągnięcie na kroplówce i datkach z Moskwy do niczego nie prowadzi.
Czyli, cytując klasyka:
Na moje oko prądu nie ma i nie będzie.
Rosja bowiem sama ma coraz większe problemy z energetyką. Tym większe, im częściej ukraińskie drony uderzają w rosyjską sieć i rafinerie.
Ale trzeba zrobić tak, żeby to tamci byli winni.
No i jak jesteśmy na Kaukazie, to oczywiście Gruzja i Czeczenia.
W stolicy Gruzji Tblisi miało miejsce zaprzysiężenie Micheiła Kawalaszwili na atrapę szóstego prezydenta Gruzji.
W trakcie uroczystości w całym kraju trwały protesty.
Zaś prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili dobrowolnie opuściła pałac prezydencki, oświadczając, że zabiera ze sobą legitymację służbową, flagę prezydencką i inne insygnia władzy prezydenta Gruzji.
Tu film z 6 stycznia, czyli prawosławnej Wigilii Bożego Narodzenia
Tak na marginesie, opuszczając siedzibę prezydencką Salome Zurabiszwili była ubrana w tę samą garsonkę i zestaw kolorystyczny, co w dniu swojego zaprzysiężenia.
Umie kobieta w wizerunek.
I tak Gruzja ma dwóch prezydentów, z których Salome Zurabiszwili ma mocniejszy mandat społeczny. Zważywszy, że pozycja Rosji w regionie zjeżdża po równi pochyłej, nie wróżę Kawalaszwilemu długiej kariery.
A jak o pozycji Rosji w regionie Kaukazu, to powiedzieć, że rypnęła na pysk, to mało.
Katastrofa azerbejdżańskiego samolotu w Kazachstanie po ostrzelaniu go nad terytorium Czeczenii, wywołała większe tąpnięcie, niż ktokolwiek się spodziewał.
Pierwsza rzecz, to "teoria spiskowa", jakoby koło samolotu eksplodowały trzy rakiety z Pancyra. Nie wyklucza to ostrzału przypadkowego, ale już nieco go podważa. Jak w tym dowcipie o teściowej, co się poślizgnęła i upadła na nóż. Dwadzieścia razy.
Gorzej, że według przedstawicieli azerskich władz, zagłuszenie radia, transpondera i systemów GPS samolotu nastąpiło po trafieniu. Na dokładkę pilotowi odmówiono lądowania nie tylko w Groznym, ale też w Mineralnych Wodach i Machaczkale, a tu już trudno mówić o przypadku.
No i nagłe zniknięcie z Groznego jedynego w Czeczenii systemu Pancyr. To jak przyznanie się do winy.
Abchaskie linie lotnicze zawiesiły loty do części miast Rosji.
Oficjalne uroczystości pogrzebowe w Azerbejdżanie
Prezydent Azerbejdżanu Imhan Alijew składa kondolencje rodzinom poległych (Tak, POLEGŁYCH! Wbrew retoryce naszych krajowych mentalnych karłów w Azebejdżanie o ofiarach tej katastrofy mówi się "polegli"
Matka azerskiego bohatera wojny z 2020 roku generała Polada Hasimowa składa kondolencje mężowi stewardesy Hukume Alijewy
Grób Hakume Alijewy
Pogrzeb kapitana Igora Kszanjakina i drugiego pilota Aleksandra Kaljaninowa, z pochodzenia Rosjan, ale obywateli Azerbejdżanu, odbył się na cmentarzu prawosławnym w Baku
Jeden z Putinów kilkakrotnie przepraszał za "wypadek", ale władze Abchazji domagają się ukarania winnych i odszkodowań. Odrzuciły przy tym propozycję, że dochodzenie ma prowadzić tak zwany Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK, argumentując, że owa międzypaństwowość w praktyce oznacza zdominowanie przez Rosjan.
Generalnie dość ciepłe ostatnio relacje pogorszyły się dramatycznie.
W dodatku Rosja Azerbejdżanowi już nie jest do niczego potrzebna.
Co gorsza dla Moskwy nie jest ona potrzebna także rywalizującej z Azerbejdżanem Armenii.
Na propozycję Bulbenfuehrera, żeby wiosną zrobić w Mińsku szczyt Eurozjatyckiego Forum Gospodarczego (kolejna moskiewska parodia Unii Europejskiej - choć UE jest już w zasadzie parodią samej siebie) premier Armenii Nikol Paszynian odpowiedział oględnie, że ma inne plany.
A swoją drogą, zabawny jest moment, kiedy satrapa mówi, że "rozpatrzy" oświadczenie Paszyniana. Premier Armenii w tym momencie mało się nie udławił ze śmiechu. Jak to zamordysta nie potrafi przyjąć do wiadomości, że ktoś ma w nosie jego opinię.
A jeszcze zabawniejsze, że oficjalna strona Forum jest zablokowana |
I tu płynnie przechodzimy do Czeczenii i Kadyrowa.
To, że zestrzelenie azerskiego samolotu było jego robotą (bynajmniej nie przypadkową), nie ulega dla mnie wątpliwości. Podobnie, jak odmowa lądowania w Groznym. Oczywiście, dalsze odmowy w Machaczkale i Mineralnych Wodach i skierowanie maszyny do Kazachstanu, zagłuszanie GPS, radia i transpondera, a także wycofanie Pancyra z Czeczenii były już decyzjami z Moskwy, ale moim zdaniem podejmowanymi w panice. Ktoś w Moskwie liczył, że samolot rozpadnie się nad morzem i utonie. Nie przewidzieli kunsztu doświadczonego pilota, który dociągnął do Aktau.
Właśnie po to, żeby nie popsuć relacji z Baku w Moskwie wymyślili upozorowanie zaginięcia samolotu.
- Wicie, rozumicie, mgła i drony, lądujcie w Aktau -
PLUM! I po probolemie. Nie ma świadków, nie ma dowodów, a czarną skrzynkę się zaginie.
Tylko, że nie wyszło. Samolot doleciał do Aktau, czarne skrzynki znaleziono od razu, połowa pasażerów i część załogi przeżyła.
I teraz dopiero Moskwa ma zgryz.
A Kadyrow mąci dalej.
26 października ktoś usiłował zamordować Komila Allamjonowa. Aktualnie jest on "tylko" przewodniczącym Rady Nadzorczej Publicznej Fundacji na rzecz Wsparcia i Rozwoju Narodowych Mediów. Wcześniej jednak pełnił kluczową rolę w pionie medialnym prezydenta i uzbeckiej agencji prasowej.
Samochód Allamjonowa został ostrzelany w Taszkiencie przez dwóch zamaskowanych i nie rozpoznanych ludzi.
W tym samym mniej więcej czasie udaremniony został także spisek na życie Dymitra Lee, szefa Narodowej Agencji Projektów Przyszłości oraz Narowodowej Agencji Zarządzana Projektami. Pierwsza nadzoruje kryptowaluty, rynek kapitałowy, handel internetowy, ubezpieczenia, loterie i gry hazardowe. Druga pełni rolę naszego Ministerstwa Skarbu Państwa.
Dymitr Lee otwarcie mówi, że aby zwalczyć w jego kraju korupcję, trzeba pozbyć się sowieckiego dziedzictwa.
W grudniu INTERPOL puścił dwie czerwone noty za Czeczenami: Bisłanem Sachajewem i Szamilem Termichanowem. 27 grudnia Biuro Prokuratora Generalnego Uzbiekistanu potwierdziło, że obaj są poszukiwani w związku z zamachem na Allamjonowa za:
Nielegalne przekroczenie granicy do i z Uzbekistanu, działalność kryminalną oraz przemyt broni palnej.
Dzień po zamachu na Allamjonowa w uzbeckich mediach pojawiło się wideo z dwoma mężczyznami, chwalącymi się, że to oni strzelali. Zostali oni zidentyfikowani jako Szochruch Ahmedow i Ismoił Jahongirow. Wcześniej byli łączeni z zamachem na przedstawicieli czeczeńskiej opozycji, do jakiego doszło w 2021 roku w Turcji.
W listopadzie w uzbeckich służbach posypały się dymisje (w tym Abdusaloma Azizowa, szefa Państwowej Służby Bezpieczeństwa (SSS)), a Prokuratura Generalna poinformowała o zatrzymaniu pięciu osób zaangażowanych w zamach i poszukiwaniu pozostałych dwóch. Jeden z poszukiwanych został potem zatrzymany w Korei Południowej i deportowany do Uzbekistanu. Drugi...
Drugi nadal jest poszukiwany i to jedyny z tej siódemki, którego nazwisko podano. Jawlon Junusow.
Nic wam to nie mówi?
No mnie też nie. Ale zorientowanym coś powie nazwa Dolina Fergańska. To położony na styku Kirgistanu, Tadżykistanu i Uzbekistanu (ale w większości na terytorium tego ostatniego) gęsto zaludniony, porządnie zirygowany stanowi jedno z zagłębi narkobiznesu (jest przy północnej granicy "Złotego Półksiężyca"), a konkretnie heroiny. W Taszkiencie gram heroiny kosztuje dziesięć razy mniej, niż w USA.
Dolina Fergańska jest mniej więcej u końca wschodniego rogu Złotego Półksiężyca |
Otóż według portalu "The Diplomat" Junusow był w tejże Dolinie Fergańskiej prawą ręką Otabeka Umarowa - zastępcy szefa ochrony prezydenta Uzbekistanu i osobistego zięcia prezydenta. Umarow jest według tegoż portalu w centrum czegoś, co się nazywa "Biuro", a co jest po prostu uzbecką wersją Głębokiego Państwa.
Lee w ramach swoich obowiązków, w tym badania przepływów funduszy wykrył powiązania "Biura" z produkcją i handlem narkotykami, a Allamjonow to ujawnił. Zamknąć im usta mieli siepacze od Kadyrowa. Pierwszy zamach się nie udał, bo jednemu z zamachowców zaciął się kałasznikow. Następny zamach, w wykonaniu drugiego zespołu też spalił na panewce, choć zamachowcy mieli ze sobą koktaile Mołotowa.
Wybuchł skandal i posypały się dymisje. Uderzające w prorosyjskie i posowieckie kadry (Azizow karierę zaczynał jeszcze w sowieckim resorcie spraw wewnętrznych).
Na uzbeckie oskarżenia o przeprowadzenie zamachów Tik-tok Pączuszek Kaukazu odpowiedział w stylu Shreka:
- Gdybym to był ja, to już byś nie żył.
I zapowiedział:
- Odpowiem zgodnie z naszą tradycją!
Czyli należy spodziewać się kolejnych zamachów.
Cała sprawa rzutuje potężnie na bardzo delikatne relacje Moskwy z byłymi republikami sowieckimi. Kadyrow (celowo?) porusza się w dyplomacji, jak słoń w składzie porcelany. Pół biedy, gdyby jego "niezręczności" uderzały w kraje z Rosją skonfliktowane. Ale on z gracją nosorożca nadeptuje na palce sojusznikom Moskwy.
Jeden taki przypadek, to byłaby niezręczność. Dwa lub trzy, to już reguła.
Po co?
Jak już pisałem, Kadyrow gra własną grę, a jej częścią będzie teraz psucie Moskwie relacji z Azją Środkową i dalsze podkopywanie jej pozycji.
Zresztą, takie działania ludzi Kadyrowa nie są niczym nowym. Pisałem wiele razy, że na Ukrainie głównie zajmowali się zabijaniem Rosjan. Ale jest coś jeszcze.
Ponad rok temu rosyjski neonazista, dowódca zbrodniczego Batalionu "Rusicz" Aleksiej Milczakow mówił o tym, że nikt tak nie przekonał Ukraińców do oporu, jak właśnie Kadyrow i jego ludzie.
W Moskwie zaczynają sobie uświadamiać, że z Kadyrowem wdepnęli po uszy i utuczyli potwora, który może ich rozszarpać. Propagandowy kanał "Alex Parker Returns" wprost ostrzega przed trzecią wojną czeczeńską.
Tymczasem...
Wspomniany wyżej Aleksiej Milczakow, który nawoływał do mordowania Ukraińców i każdego, kto nie jest Rosjaninem uważał za podczłowieka, nagrał wspólne wideo z...
Apti Alaudinowem!
Szef Achmatów był bardzo miły dla gościa (który zachowuje się dość niepewnie) i zapowiedział...
Wspólną walkę "Rusicza" i Achmatów nie tylko na Ukrainie, ale TAKŻE NA TERENIE ROSJI!
Z kim?
Hm... Pomidor.
W zasadzie z każdym, kto stanie im na drodze.
Wsłuchajcie się w wypowiedź Alaudinowa z pierwszego filmu!
- Ten, kto uważa, że jego nacja jest najlepsza, a inne to barachło, to z takim się nie przyjaźnimy...
Ups!
Sprawa wywołała spore poruszenie w rosyjskiej infosferze. Batalion "Rusicz" stwierdził, że Milczakow stracił ich zaufanie. Zainteresowany na szybko po spotkaniu wrzucił wideo z krótkim wyjaśnieniem, że poglądów nie zmienił, a rozmowy z Achmatami były konieczne dla sprawy.
Oficjalny kanał "Rusicza" wrzucił potem okrągły komunikat, z którego nic nie wynika |
A robiąc małą klamrę, oto opinia Milczakowa w sprawie zestrzelenia azerskiego samolotu. Konkretnie jej maszynowe tłumaczenie.
Retoryka ta z czymś się kojarzy?
Dla porządku odnotowuję, że zaczęła się jakaś grubsza zadyma między Talibami a Pakistanem, ale więcej napiszę, jak będę miał więcej informacji, bo na razie niewiele wiadomo, a w propagandę obu stron nie można wierzyć.
Afgańskie media publikują mapy "Wielkiego Afganistanu", obejmującego terytoria państw sąsiednich |
Pogarsza się sytuacja mniejszości w Syrii (też temat na inny wpis), a Julani przestaje kontrolować własne siły, które robią, co chcą.
W związku z aspiracjami Turcji i Izraela względem Syrii coraz częściej mówi się o konflikcie między tymi krajami.
Transportowiec "Sparta II" mimo jakiejś awarii po drodze dotarł ostatecznie do portu w Tartus i...
Nie dostał pozwolenia na zawinięcie do portu. Buja się więc od kilku dni u wybrzeży Syrii, czekając na zmiłowanie |
Tymczasem rosyjski sprzęt, zgromadzony na nabrzeżu, czeka na nowego właściciela... Albo ukraińskie drony |
Zanim przejdziemy do frontu, kolejny kamień milowy w wojnie morskiej.
Ukraińska jednostka dronów morskich podległa GUR, określana, jako Grupa 13 (nawiązanie do izraelskiej Sajeret 13, czyli jednostki specjalnej floty Izraela) zrobiła Moskalom noworoczne fajerwerki. Zespół dronów morskich Magura starł się z rosyjskimi śmigłowcami i...
Wygrała! Jeden ze śmigłowców zaliczył... Dołączył do pancernika Moskwa
Zarejestrowana przechwycona rozmowa załogi śmigłowca z bazą
I potwierdzenie ze strony rosyjskiej.
Co ciekawe, mowa w poniższej informacji o dwóch maszynach Mi-8 "poległych" w walce z BEKami (rosyjskie określenie dronów morskich), a trzeci Mi-28 miał "nie wrócić do domu".
Zakładam, że Mi-28 to na jakimś innym odcinku frontu, bo na filmie GUR widać tylko dwa śmigłowce, a i ich komunikat mówi o jednym zestrzelonym i drugim uszkodzonym, który odleciał do bazy.
Wynika z tego, że ten uszkodzony Mi-8 też spadł nie doleciawszy do bazy.
Jednak Fighterbomber mówi o ostrzelaniu Ka27PS, który jednak miał wrócić do bazy. Potwierdza jednak dwa zestrzelone Mi-8 |
Tak wygląda "winowajca"
A do zdarzenia doszło tu, u zachodnich wybrzeży Krymu.
Krótko o froncie.
Ukraińcy przeprowadzili szereg kontrataków, z których generalnie nic trwałego nie wynikło. Szczególnie w Obwodzie Kurskim, gdzie próbowano wykorzystać rotację oddziałów rosyjskich, ale zostało to zahamowane seriami dziesiątek rosyjskich kontrataków.
Z poważnych zmian sytuacji istotne jest przekroczenie przez Rosjan zalewu na Żerebcu pod Ternami i uchwycenie przez nich przyczółka po zachodniej stronie. To dość poważnie narusza dotychczasowy układ na tym odcinku frontu i może spowodować dalszą utratę terenu przez Ukraińców.
Toreck, a raczej to, co z niego zostało, jest już w osiemdziesięciu procentach pod rosyjską kontrolą.
Warto zauważyć jednak, że nie tyle już, co dopiero. Bitwa o miasto zaczęła się w połowie czerwca ubiegłego roku utratą przez Ukraińców Szum. Pokonanie ośmiu kilometrów zajęło kacapom ponad siedem miesięcy. Jeśli Ukraińcy nie spartolą sprawy, to walki mogą trwać jeszcze miesiąc, dwa, nawet trzy.
A potem marsz na Konstantynówkę, który również łatwy nie będzie.
A potem marsz na Konstantynówkę, który również łatwy nie będzie.
Szczególnie, że na tym odcinku walczy 12 Szturmowa Brygada "Azow", której trzon stanowią weterani Mariupola
W rejonie Oczeretnego Moskale rozpoczęli natarcie z Wozdwyżenki przez Baranówkę na Nową Połtawkę i Nowoolenówkę.
Jeśli im się powiedzie, przetną drogę zaopatrzenia garnizonów w Toirecku, Konstantynówce i Jarze Czasów (jedną z dwóch głównych arterii).
Kontynuowane jest operacyjne oskrzydlanie Pokrowska i zajmowanie doliny, przez którą przechodzi granica obwodów Donieckiego i Zaporoskiego.
Kurachowe padło, zatem twarda dotąd obrona linii rzeczki Suche Jały traci sens. Jedyne, co teraz można zrobić, to wycofać oddziały na nowe pozycje.
Na odcinku Wielkiej Nowosiłki brak poważnych zmian. Moskale kontynuują okrążanie miasta.
Moskale opublikowali animację swoich postępów w Obwodzie Donieckim w ciągu ostatniego półrocza. Widać na nim, jak się sypnęła ukraińska obrona w listopadzie i jakie to miało konsekwencje dla dalszych działań.
A tak to wygląda w ujęciu rocznym |
Obie strony kontynuują ataki bombami, rakietami i dronami według stałego schematu: Ukraińcy w rosyjską logistykę, Rosjanie w miasta.
W nocy z wtorku na środę ukraińskie drony uderzyły w magazyny paliw rosyjskiego lotniska w Engelsie.
Wcześniej drony trafiły w magazyny gazu ziemnego w Ust Łudze koło Petersburga.
Moskale odpowiedzieli bombardując bombami szybującymi KAB Zaporoże.
Tymczasem w Jebanarium ktoś otruł męża Margarety Simonian.
Czemu?
Po pierwsze, Ukraińcy preferują bardziej efekciarskie metody, jak bomby.
Na przykład Konstantina Nagajko, odpowiedzialnego za ostrzelanie kawiarni w miejscowości Groza, po prostu wysadzono. Teraz może słuchać Kobzona przy wtórze Chóru Aleksandrowa |
Po drugie, nikt przytomny nie przyzna się, że wróg może mu swobodnie eliminować kluczowych ludzi (a Keosajan jest w systemie moskiewskiej propagandy kluczowy). No chyba, że przyznanie się do nieudolności własnych służb ma zamącić fakt ich skuteczności na froncie wewnętrznym.
Pojawiła się też informacja, że otruty został były dyktator Syrii Baszar al-Assad, ale poza Generałem SWR nikt tego nie potwierdził. Faktycznie, facet zniknął z radarów.
Wcześniej jego żona miała zażądać rozwodu, ale Kreml oficjalnie temu zaprzeczył.
Wcześniej jego żona miała zażądać rozwodu, ale Kreml oficjalnie temu zaprzeczył.
Obojga od prawie miesiąca nikt publicznie nie widział.
Dzięki za kolejny wpis! Jeśli można zadać pytanie balansujące na granicy bieżączki a tego co już było, jak autor z perspektywy czasu zinterpretowałby samobójstwo Emila Czeczko? Autentyczne załamanie, robota Polskiego AW/SWW czy Rosjan?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, jak od początku pisałem: obstawiam białoruskie KGB. Czeczko nie miał dla nich wartości dodanej. Był cenny dopóki był w jednostce. Potem mógł przez jakiś czas służyć propagandzie. I koniec
UsuńTo nie sędzia Szmydt, który ma gigantyczną wiedzę, pozwalającą profilować potencjalne cele werbunku.
Czeczko przestał być użyteczny, więc został wyrzucony na śmietnik.
Dziękuję, doskonały wpis, co tydzień czekam na kolejny, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńStaram się częściej, ale ostatnio trochę mi to nie wychodzi. :)
UsuńCena heroiny już po przekroczeniu rzeki Piandz rośnie kilkukrotnie
OdpowiedzUsuń