|
Wyobraź sobie, że to wszystko, co zostało z twojego domu - - jedna z akcji mających uświadomić światu, co dzieje się na Ukrainie. |
Kiedy Ukraińcy wygrywają, gdzieś na świecie umiera komórka mózgowa. Tym razem przypadłość ta dopadła pana prezydenta Francji, który zaraz na początku ukraińskiej ofensywy w pokrętnym przemówieniu zaatakował (nie wskazując z nazwy) państwa członkowskie UE, które są zbyt wyrywne, co grozi rozpadem jedności Unii i rozszerzeniem konfliktu. Wszystko okraszone krytyką Rosji jako burzyciela porządku międzynarodowego, bez którego jednak nie da się zbudować nowego porządku. A w ogóle, Francja musi zrównoważyć wpływy Stanów Zjednoczonych (sam pomysł, patrząc na potencjały jest bezsensowny i niewykonalny bez wsparcia... Rosji).
Równie dobrze taka retoryka, tylko trzeba by zastąpić Rosję Niemcami, a Putina Hitlerem, mogłaby wyjść z ust francuskich polityków, krytykujących w 1939 roku zbyt nieustępliwe stanowisko Polski, które "doprowadziło do wojny" (a wyrywna Wielka Brytania spowodowała jego rozszerzenie).
Pą prezidą de Frąse raczy chyba uważać, że zamrożenie konfliktu i danie Rosji czasu na regenerację, przegrupowanie i wzmocnienie, zakończy wojnę. Niestety, to tak nie działa, o czym właśnie Francja powinna wiedzieć. Gdyby nie dała Niemcom czasu w regenerację, przegrupowanie i wzmocnienie w 1939 roku, nie zaliczyłaby hańby klęski w 1940 i kolaboracji w latach 1940-44. Ale cóż my tu, na za...pleczu cywilizacji możemy wiedzieć? Przecież Francja zawsze przodowała, a my powinniśmy się od niej uczyć (nie dotyczy używania widelców, korzystania z toalet, praw wyborczych dla kobiet, rozumienia Rosji i kilkudziesięciu jeszcze innych kwestii).
Tymczasem Najlepszy (do niedawna) Przyjaciel Rosji w Europie (nie, nie Orban), czyli Kanclerz RFN Olaf Scholz, mimo, że pracowicie stara się ograniczać pomoc dla Ukrainy, blokując nawet to, co już zostało zakwalifikowane, znalazł się na celowniku rosyjskiej propagandy. Na nic heroiczne blokowanie embarga na gaz i ropę, Rosjanie ostatecznie pod technicznym pretekstem zakręcili North Stream 1. Na nic rzucanie się Reytanem przeciw blokadzie wiz dla Rosjan, moskiewscy propagandyści grają narodowością Scholza, robiąc z niego nazistę (oni uwielbiają takie porównania) i rzucając, że "ukraińscy naziści zabijają naszych z niemieckiej broni". Dla społeczeństwa wychowanego na filmach o II wojnie światowej to wystarczające zestawienie, żeby z jednej strony znienawidzić Niemców (których i tak nienawidzą), a z drugiej mieć dodatkowy argument za "nazizmem" Ukraińców.
I tak całe starania, żeby nie narazić się Moskwie, zdały się na nic. Scholz rubla nie zarobił, a cnotę stracił i Niemcy długo będą odrabiać wizerunkową wtopę, jaką im zafundował.
Choć ostatnio RFN naprawdę włożyła gigantyczne pieniądze w Ukrainę, to niesmak pierwszych miesięcy i iście żółwiego tempa pomocy sprzętowej pozostanie na lata.
|
Skala pomocy Ukrainie w stosunku do PKB, bez kosztów przyjęcia uchodźców. |
Amerykański Institute for the Study of War potwierdza, że ukraińskie sukcesy są znaczące. Co ciekawsze, w analizach nie tylko ISW pojawia się wątek, że Rosja jednak skupi się na Donbasie.
Mamy więc znane nam już miotanie się od celu do celu, bez sprecyzowania, po co w ogóle jest ta wojna.
Jednak, jeśli to prawda, oznaczałoby to, że Rosja świadomie odpuszcza południe Ukrainy, próbując zyskać cokolwiek tam, gdzie wydaje się jej, że ma na to szanse. Podkreślam: wydaje się, bo Awdijówki tuż koło Doniecka bojcy z Donbabwe nie mogą zająć od... ośmiu lat. Ukraińcy opierają teraz swoją obronę na dobrze przygotowanych stanowiskach, a w dodatku także na odcinku donbaskim ruszyli do natarcia, co może zmusić Rosjan do przejścia do obrony. Odwód w postaci 3 Korpusu Armii w zasadzie już nie istnieje jako zwarta siła, a jego części są rozsmarowane po całym froncie.
Jeśli, bo jednak oznaki braku wystarczających, a czasem jakichkolwiek sił na wschodzie są wyraźne.
Mści się brak sprecyzowania militarnych celów wojny. To, że mgliście określono cele polityczne, to jasne. Ułatwia to manewrowanie w negocjacjach. Jednak brak czytelnego powiedzenia, co bojcy mają osiągnąć, uniemożliwia skuteczne planowanie, zarządzanie rezerwami i koordynowanie działań. Po prostu uniemożliwia dowodzenie, bo nawet dowódcy nie potrafią określić, jaki jest cel ich działań.
Po co? - to podstawowe pytanie, każdego planisty. Putin i jego klika ignorantów do dziś nie sformułowali na nie odpowiedzi.
Na froncie trwają działania ukraińskie, osłonięte ciszą informacyjną. Sztab Generalny SZU ujawnia takie postępy siły ukraińskich, których Rosjanie nie są w stanie już zmienić. Jeśli więc mówią o zajęciu Wysokopola, to znaczy, że Rosjanie są już na tyle daleko od tej miejscowości, że ich kontrataki nie są zagrożeniem.
Generalnie na całym krzyworoskim odcinku trwa zwijanie obrony rosyjskiej. Według Sztabu Generalnego SZU Rosjanie ostrzeliwali Nowowoskriesienskoje, które leży... no w pewnej odległości (12 km) od potwierdzonej linii frontu... (Rosjanie faktycznie zadeklarowali, że wycofali się na południowy kraniec wsi).
Pewne postępy SZU zaliczyły też w innych rejonach chersońszczyzny. Po zajęciu Lubomirówki Ukraińcy mieli uderzyć (według Girkina-Striełkowa) na południe na Ternowe Pody.
Zniszczenie ogniem artylerii rosyjskiego składu amunicji koło Śniegórówki sugeruje, że kolejny atak ukraiński może (ale wcale nie musi) pójść tędy.
Rosjanie, którzy dotąd chętnie zasłaniali się miejscowymi cywilami podczas przepraw przez Dniepr, zabronili mieszkańcom regionu przekraczania rzeki. Chyba połapali się, że ich taktyka dawała pole ukraińskiemu wywiadowi do określania, co i dokąd jest transportowane.
Z kolei Ruch Żółtej Wstążki, czyli jedna z form oporu obywatelskiego, wezwał mieszkańców Chersonia do "zbierania makulatury", czyli utylizacji rosyjskich wydawnictw propagandowych.
Są też sygnały sugerujące, że Ukraińcy przeszli do ataku na odcinku donbaskim.
Najciekawiej jest na zachód od Charkowa, gdzie dość konkretnie zostały ostrzelane rosyjskie magazyny pod Kupjańskiem. W kontekście wcześniejszych sygnałów o koncentracji w w tym rejonie sił ukraińskich, może to oznaczać próbę ataku na to miasto, którego opanowanie odcina Izjum od dostaw z Białogrodu. Ale też może tu dość do powtórzenia strategii chersońskiej: Kupjańsk jest wąskim gardłem rosyjskiej logistyki. Krzyżują się tu drogi i linie kolejowe łączące Rosję z Izjum, Limanem i Sewerodonieckiem. Wzięcie ich pod ostrzał odcina jednostki na południe od Kupjańska od zaopatrzenia.
Zobaczymy, jak to rozegrają, ale będzie ciekawie.
Rosjanie twierdzą, że wznowili atak na Udy na północny zachód od Charkowa (nadal nie wiem, po co?), ale nie ma potwierdzenia tej informacji.
Kadyrow wyjaśnił, czemu Rosjanie mają takie wielkie straty. "Bo po prostu wygraliśmy" - oświadczył. Inni propagandyści "wyjaśniają", że armia ukraińska jest 7-8 razy większa od rosyjskiej (pod Chersoniem faktycznie ma przewagę liczebną, ale nie aż taką!
Przebieg ukraińskiej ofensywy według Kadyrowa. Widać, że to po prostu mapy w odwróconej kolejności, puszczone "do tyłu".
W Ługandzie łapacze szukają "chętnych" do wojska nawet w szpitalach, wysyłając na front chorych i rannych. Zaś chersoński kolaborant Stremousow (jak to mówią na Ukrainie "Spermousow") bredzi o zdobyciu Mikołajowa i histerycznie odgraża się Siłom Zbrojnym Ukrainy.
Rosja werbuje do armii kolejarzy. Ale jednocześnie chce posłać wojsko do budowy linii kolejowej do Chin, żeby eksportować węgiel (choć wcale nie jest pewne, że Chińczycy go kupią).
Rosyjska agencja prasowa RIA -TASS (Russkoje Informacjonnoje Agenstwo - Telegraficzeskoje Agenstwo Sowieckogo Sojuza) podała, że w Chersoniu wszystko jest gotowe do referendum, ale ze względów bezpieczeństwa zostaje ono przełożone. Na niewiadomokiedy.
Ukraiński wywiad GUR wysadził w powietrze magazyn kart do głosowania w referendum w Kamiance Dniprowskiej, a wraz z nim pilnujących go pracowników FSB.
Rosja stopniowo wycofuje z Chersońszczyzny swoich ludzi, a kolaborantom przestaje płacić. Zdrajcy zostali więc bez pieniędzy, za to z wyrokami podziemia. Co są gotowi zrobić dla ocalenia głów? Niektórzy (także w Melitopolu) szukają kontaktu z partyzantami, żeby przekonać ich, że oni tych Ruskich to tak naprawdę nie lubią i współpracowali jako dobrowolni wywiadowcy na rzecz Ukrainy.
Klip ostrzegający kolaborantów przed skutkami zdrady
Już oficjalnie: "jastrzębica" Liz Truss zastąpi Borisa Johnsona na stanowisku premiera rządu Jej Królewskiej Mości.
W Moskwie strzelają sobie w łeb. Liz Truss zadeklarowała, że nie zawaha się użyć broni atomowej, jeśli będzie to konieczne, a jej celem jest zakończenie rządów Putina w Rosji.
Przy okazji, generał Ben Hodges, były dowódca USArmy w Europie stwierdził, że celem USA powinna być "deimperializacja" Rosji (postuluję to od pierwszych dni inwazji), a Stany powinny się przygotować na jej rozpad.
W Stanach byli generałowie często mówią to, co chce powiedzieć Pentagon, ale z przyczyn politycznych nie może.
Kijów zaoferował Unii Europejskiej udostępnienie 30 miliardów metrów sześciennych magazynów gazu, aby kraje eurpejskie zgrpmadziły go przed zimą więcej oraz eksport prądu, żeby zmniejszyć kryzys energetyczny.
Moskiewska propagandystka Olga Skabiejewa nazwała Rosjan "nowymi Żydami" (to chyba będzie kolejny przyczynek, po zamknięciu biur agencji organizującej powroty do Izraela, do popsucia relacji rosyjsko-izraelskich). Szkopuł w tym, że Żydzi przed 1948 rokiem nikogo nie zaatakowali, nie wymordowali całych miejscowości i nie ostrzeliwali celów cywilnych, jak teraz robią to Rosjanie. Ostracyzm wobec Żydów był przejawem ksenofobii Europejczyków, a ostracyzm wobec Rosjan jest reakcją cywilizowanego świata na ksenofobię i zbrodnie tychże Rosjan.
Takim porównaniem rosyjska propaganda wpisuje się w nazistowską antysemicką retorykę.
Władze rosyjskie odebrały licencję na wydawanie "Nowej Gazety" - jednego z niewielu naprawdę opozycyjnych mediów w Rosji, którego dziennikarze, jak Anna Politkowska, za swoją pracę płacili życiem.
Gazprom opublikował film, w którym zakręcenie rosyjskiego kurka z gazem powoduje w Europie epokę lodowcową.
Srogie piguły. Takie wrzutki działają dopóki nie zostaną zweryfikowane, a państwa europejskie miały pół roku na przygotowanie się.
W czasie słynnego wykładu dla młodzieży w Kaliningradzie Putin powiedział, że słońce nie wschodzi nad Japonią, tylko nad Rosją i wymienił w tym kontekście terytoria, które Rosja zajumała Japonii.
On chyba naprawdę był nawalony. Choć może po prostu prowokuje, bo właśnie Rosja wypowiedziała Japonii umowę o ułatwieniu odwiedzania rodzin na zagarniętych Cesarstwu Wyspach Kurylskich, co może nieco zirytować Japończyków.
Kreml skomentował gadki Kadyrowa o rezygnacji z urzędu.
- Dla nas Ramzan Kadyrow jest nadal liderem Czeczenii - powiedział Pieskow.
Czyli: "nawet o tym nie myśl". Tik-tok Generał natychmiast sprostował, że nie ma takiego zamiaru.
Na koniec mały wtręt krajowy, ale w kontekście wojny. Na przejściu drogowym w Dorohusku ktoś próbował zrobić sabotaż i prawie czterokrotnie, z 80 dziennie przed wojną do 25 dziennie teraz, spowolnił tempo kontroli fitosanitarnej i weterynaryjnej (obu dokonują służby podległe Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi, nie mające nic wspólnego ze Strażą Graniczną, czy Służbą Celną). Ukraińscy kierowcy zaczęli się denerwować i narzekać, zrobiło się nieprzyjemnie. Prosta droga do popsucia relacji między dopiero co pogodzonymi narodami.
Dziś w sukurs kolegom ukraińskim przyszli kierowcy polscy i na przejściu wspólnie zrobili protest. Ukraiński minister infrastruktury zadeklarował wsparcie w rozwiązaniu problemów.
Nie ma bata, nie podzielicie nas.
Komentarze
Prześlij komentarz